Leżącego się nie kopie. Telewizja publiczna leży od miesięcy pod każdym względem - merytorycznie, organizacyjnie, nawet technicznie. Ale wciąż ma o sobie wysokie mniemanie i nie wyciąga wniosków z porażek.
Wieczór wyborczy TVP jaki jest, każdy widzi. O 22.45 do głosu doszli zaproszeni do studia goście. Prof. Andrzej Rychard skwitował to gorzko-ironiczną uwagą i zaatakował boleśnie celnie: nie wiemy, co mamy komentować - co to za wyniki? Prawdziwe? Czy exit poll?
Owszem, prowadzący praktycznie nie próbowali tego wyjaśnić. Trochę się im nie dziwię. Decydując się w ostatniej chwili na wieczór wyborczy i zamówienie oszczędnościowego sondażu, bez szans na sprostanie konkurencji TVN i Polsatu - decydenci z Woronicza postawili Piotra Kraśkę w bardzo trudnej sytuacji. Do złudzenia przypomina mi to rok 2006 i także na chybcika sfastrygowany program w dniu I tury wyborów lokalnych. Napiszę o tym szerzej, gdy emocje opadną.
PS. 23.40: portal GW też nie zrozumiał, co mierzyła TVP. Wieczór wyborczy tejże próbował to zamaskować, ale jednak było jasne, że owe 54-23 to dane warszawskie, a nie ogólnokrajowe czy nawet z 5 okręgów. Obok wpadki TVP mamy więc kompromitację gazety.pl. Ciekawe, kiedy to poprawią.
Inne tematy w dziale Polityka