Spróbuję zaufać statystyce. W znacznej części krajów UE wyników jeszcze nie ma. Ordynacje są różne, metody szacowania wyników takoż. Nie widząc istotnej przyczyny, by odrzucić ogólne zasady - zakładam, że błędy się zgrubsza znoszą i to, co wiadomo teraz, potwierdzi się za kilka godzin.
A jeśli tak, wybory 4-7 czerwca 2009 są klęską socjalistów. Liczbowo porażką, ale klęską zważywszy okoliczności i oczekiwania. Frakcja socjalistyczna w PE kurczy się o jedną trzecią, centroprawica z EPL rośnie o kilka procent. Inne, mniejsze frakcje stoją zgrubsza na tym, na czym stały. W roku gigantycznego kryzysu, gdy media sugerują klęskę kapitalizmu i wolnej gospodarki rynkowej - czyli podstaw programowych centroprawicy - to wyniki niezwykłe.
A przyczyny? Szczerze - nie mam pojęcia. Zgaduję: wyborcy en masse uznali agresywną, antykapitalistyczną retorykę lewicy za przesadzoną lub wręcz absurdalną. Woleli uwierzyć centroprawicy, że wolny rynek znowu się sprawdzi przy nieco przykręconej śrubie kontroli państwa. Uwierzyli - mimo, że rządząca w niejednym kraju centroprawica sięgnęła chwilowo po czysto socjalistyczne środki walki z kryzysem. Przynajmniej wszakże podkreślała tymczasowość. Europejczycy są może naiwni, ale w obliczu kryzysu nie wracają do socjalizmu. To już coś.
PS. Szacując zmiany stanu posiadania frakcji uwzględniam spadek liczebności całego PE o ok. 8%, a do centroprawicy zaliczam brytyjskich torysów, choć zapewne opuszczą EPL.
Inne tematy w dziale Polityka