Zacznę od niespodzianki: sondażownie en masse przegrały, ale nie jest to klęska. Oczywiście wiele sondaży dawało Platformie 50 i więcej procent oraz grubo ponad 20 pkt przewagi nad PiS. Rzeczywisty wynik nie odbiega jednak od sondaży aż tak, jak sądziłem, zaś wczorajsza prognoza SMG/KRC dla TVN24 (45-30) ratuje część honoru branży. W miarę prawdziwe okazały się też sondaże w części dotyczącej SLD, PSL i reszty.
Gorzej od sondażowni wypadły media. Wczoraj wieczorem nikt nie miał w ręku badań, których metodologia dawałaby prawo do uczciwego ogłoszenia szacunku wyników. Nikt mnie nie przekona, że coś więcej niż łut szczęścia pozwolił SMG/KRC jako tako przybliżyć rzeczywistość na podstawie telefonicznego sondażu, bez gwarancji, że respondent w ogóle głosował! A to nie wina pracowni, lecz zleceniodawcy - TVN. To samo dotyczy Polsatu, TVP zaś miała nieco lepszy surowiec (exit poll), za to tylko z 5 na 13 okręgów.
Najbardziej wstydzić się powinny komisje wyborcze - od obwodowych po PKW. Eurowybory są proste jak drut: jeden wyborca to jedna kartka, jeden krzyżyk. Policzenie wyników, ich przesłanie do PKW, zsumowanie i przyznanie mandatów powinno zająć godzinę. Rzeczywistość jest zaś taka, że po 9 godzinach PKW miała wyniki z 99% obwodów, co pozwoliło jej ogłosić wiarygodny rozkład głosów i podział mandatów w skali kraju - ale od 7 rano, przez kolejnych 9 godzin, milczy. Opublikowała prawie pełne wyniki list partyjnych w okręgach i obwodach, ale o kandydatach - ani słowa. Żałosne.
Inne tematy w dziale Polityka