Do ciebie mówię, pryncypialny salonowiczu, żelazna salonowiczko! Do tych wszystkich, którzy Ziemkiewiczowi ani przecinka nie przepuszczą, Lisa skreślili, Durczoka potępiają i nawet Cugler-Kotce odmawiają prawa do łzy. Do was, zawsze wiernym zasadom, konsekwentnym, racjonalnym. Do was, roboty.
Dziennikarzy nienawidzicie wyjątkowo. A co wiecie o ich pracy? Lis wiązankę puścił jakąś minutę przed emisją "Faktów", bo właśnie ujrzał "jedynkowy" materiał i skonstatował, że jest on poniżej krytyki. Nie było już czasu na nic, a on, jako autor i prezenter, miał za chwilę swą gębą firmować to gówno.
Czujecie te emocje? Nie. Zakładacie, że tuż przed emisją 25 minut newsów na żywo jesteś jak w sklepie ze słodyczami: ciastko czy rurka z kremem? A za sobą masz urlop, a nie godziny użerania się z reporterami, poprawiania ich tekstów, przemontowywania obrazków, wypytywania, kiedy raczą skończyć i czy dziś, czy jutro. Tak miał Lis, tak miał Durczok, gdy pieklił się o blat.
RAZ nie miał powodu do takich emocji. Był po prostu rozbawiony. Dał temu wyraz. W stylu marnym, owszem. On też jest człowiekiem. Z prawem nawet do odrobiny hipokryzji, do robienia tego, co sam krytykuje.
O psychice Cugker-Kotki już pisałem. Z każdym dniem żal mi jej bardziej. Ale każda godzina w s24 przynosi nowe analizy, "jak ona kręci".
Marzy się wam świat bez emocji? Świat robotów? Ludzi napędzanych przez skrypt? Mogłyby być ze cztery wersje skryptu, dla różnorodności. "Blondynka", "brunetka", "łysy" i "palikot". Co wybierasz? Pentium non datur.
Mam dla ciebie test. Od dziś do końca lata każdą muchę, każdego komara masz prawo potraktować tylko i wyłącznie frazą: - Proszę się odbzykać, bo nie chciabym (chciałabym) uczynić ręką gestu mogącego zrobić panu/pani przykrość, pani mucho/pani komarzyco/panie komarze.
Za trzy miesiące zabiorę was w skałki na egzamin. Zawiśniesz na skraju urwiska, bez asekuracji. Czując, że dwa ostatnie palce tracą chwyt, po dziewięciu daremnych prośbach o pomoc - czy zdołasz po raz dziesiąty zwrócić się z prośbą o pomoc do stojącego na twardym gruncie:
- Bardzo przepaszam łaskawego Pana, czy zechciałby Pan w możliwie pilnym trybie rozważyć moją nieśmiałą prośbę o udzielenie mi pomocy? Proszę wybaczyć, że nie mam czasu na szersze uzasadnienie.
I pamiętaj, by fizyczny ból pokryć uprzejmym, acz niezbyt natrętnym uśmiechem! A po egzaminie powiedz, czy chcesz żyć w świecie, w którym ludzie nie są ludźmi, lecz ideałami z głębi twej chorej wyobraźni.
Świeże: ++ Iwiński protestuje ++ Dość cenzury!! ++ Do Anity o Annie
Komentarze