Szeregi PiS topnieją, donosi gazeta.pl. Zajrzałem. Okazuje się, że chodzi o posłankę Mirosławę Masłowską. Czy ja to już gdzieś słyszałem? Tak! I uslyszę jeszcze kilkakrotnie: gdy pani poseł formalnie przestanie być członkiem partii, gdy marszałek skreśli ją z oficjalnej listy klubu posłów PiSu itd.
PiS, owszem, ma problemik: jego klub sejmowy, początkowo liczący 166 osób, przez 19 miesięcy kadencji stopniał o 19 posłów. Masłowska będzie ubytkiem nr 20. To dość sporo na tle rządzącej PO, która z 209 zjechała dotąd do 201. Żadne istotne proporcje się jednak w Sejmie nie zmieniły. O co ten krzyk?
Najbardziej bawi mnie wszakże, gdy media węszą "rozłam" w PiS. Wiem, że liczne słowa w języku polskim zmieniają ostatnio znaczenie, ale "rozłam" wydaje się nadal oznaczać podział ugrupowania na frakcje o choćby zgrubsza porównywalnej sile. Nie przypominam sobie, aby w tej kadencji byli politycy PiSu stworzyli jakąś nową formację. Może więc czas się pogodzić z nową definicją: "rozłam" jest wtedy, gdy jeden piłkarz dostanie czerwoną kartkę.
Inne tematy w dziale Polityka