Krzysztof Leski Krzysztof Leski
41
BLOG

Komentuj za darmo

Krzysztof Leski Krzysztof Leski Polityka Obserwuj notkę 60

Rzekłem: dobry dzień. Dzień w miarę istotnych sporów w polityce i mediach. O partyjność prezydenta, o zakres bezpłatnego nauczania. To dowód, że ludzie gadający głupstwa są potrzebni: gdyby nie pomysł Grzegorza Schetyny, nie byłoby pierwszej dyskusji; bez szefowej MNiSzW nie mielibyśmy tej drugiej.

Gwoli ścisłości - głupoty nie zarzucam samemu pomysłowi, by bezpłatne były tylko "jedne" studia. To lekkomyślne, ale nie tak głupie, jak twierdzi większość oponentów powołujących się na kostytucję. Od lat, w PRL i w RP, pielęgnujemy fikcję bezpłatnej służby zdrowia, bezpłatnej oświaty, bezpłatnych studiów. Im mniej tej fikcji, tym lepiej - choć akurat na wyższych uczelniacj tej fikcji jest najmniej. Leczenie oraz szkoły podstawowe i średnie są dużo droższe.

Głupotę zarzucam argumentacji Barbary Kudryckiej: "nie da się solidnie studiować" na dwóch fakultetach. Paradoksalnie po pokrewny argument sięga pokazany w TVN student przeciwny zmianie: "Nie ma możliwości, by jednocześnie pracować i studiować dwóch kierunków", oświadczył. Jakby to miało coś do rzeczy w dyskusji o znaczeniu pojęcia "prawo do bezpłatnych...".

Mam po dziurki w nosie skarg niedorobionych geniuszy. Tych ze sfery nauki, którym państwo dało za małe stypendium, tych ze sfery polityki, którzy byliby super, gdyby nie media, ordynacje wyborcze, głupie prawo o ruchu drogowym. Nie neguję roli państwa we wspieraniu tego i owego, ale wolę premiować prawdziwą chęć i samozaparcie.

W 1984/85 kończyłem Politechnikę Warszawską: byłem na V roku Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa oraz pisałem pracę dyplomową. Zaczynałem studia na Uniwersytecie Warszawskim - zgodnie z decyzją dziekana Wydziału Historii miałem zaliczyć dwa lata w rok. Około 20 czerwca byłem po obronie na PW i z kompletem wpisów z I i II roku na UW. Ponadto pracowałem w "Tygodniku Mazowsze", by zaś utrzymać się i nie budzić podejrzeń czerwonego, z czego żyję - pisałem soft na 8-bitowe komputerki. Niedosypiałem, ale nie jakoś dramatycznie, no i miałem jeszcze odrobinę czasu na próby romansowania. A tydzień w PRL miał 168 godzin, jak dziś.

Nie twierdzę, że każdy musi przejść przez taką szkołę, żadnych rekordów zresztą nie pobiłem, inni miewali ciężej. Ale przede wszystkim nie narzekałem, bo wszak sam tak chciałem. Nie liczyłem na mannę z nieba, liczyłem na siebie - i na to, że nikt mi nie zmieni warunków podczas gry. Udało się.

Mam nadzieję, że pomysł min. Kudryckiej nie trafi do Sejmu w postaci projektu ustawy. Nie dlatego, że jest zły, lecz dlatego, iż skończyłoby się to potworkiem prawnym o możliwości bezpłatnych studiów na drugim kierunku po spełnieniu tuzina warunków, których monitorowanie kazałoby dwukrotnie zwiększyć zatrudnienie w dziekanatach. Wszak wszyscy znamy nasz Sejm.

Jestem zaś za dyskusją o tym, jak sprawić, by eliminować fikcję z konstytucji, lub z życia społeczno-politycznego, albo z obu. Dzisiejszy wstępik jest marny, ale lepszy taki niż żaden.

Salonowa lista prezentów Bawcie się dobrze ChęP: -3/6   ChęK: -3/6   ChęS: -3/6 . Półbojkotuję "lubczasopisma" Baby od chłopa nie odróżniacie! Protestuję przeciwko brakowi Freemana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (60)

Inne tematy w dziale Polityka