Zarzucając PiSowi hipokryzję w sprawach podatkowych Milton przypomniał głosowanie 22 X 2004 za nową stawką 50%. To prawda, ale nie cała. Różne cuda działy się u schyłku kadencji 2001-2005, gdy koalicję SLD-PSL trafił szlag. Warto przypomnieć dokładniej losy ustawy zmieniającej m.in. stawki PIT, bo to klasyczny przykład parlamentarnej hucpy u schyłku kadencji.
Między innymi - bo było tam też parę sensownych przepisów. Czyjekolwiek, zatem i PiSu głosowanie za całością ustawy nie jest więc jeszcze pełynm dowodem w sprawie stawek - a do tego głosowania link podał Milton.
Projekt rządowy podwyżki stawek nie zawierał. Dorzuciła ją Samoobrona, ale z komisji wyszedł tekst bez podwyżki, choć podczas prac LPR domagała się nawet podwyżki PIT do 70%. Zabawa zaczęła się w II czytaniu - z sali padły liczne poprawki, nad którymi Sejm głosował z różnym skutkiem:
Poprawka 9 (PSL), ulga na dzieci - odrzucona przez lewicę i PO.
Poprawka 10 (LPR), dolna stawka 14%! - padła głosami lewicy, PO i PSL.
Poprawka 11 (Samoobrona), górna stawka 50% już dla dochodów ponad 144 tys. zł - padła głosami lewicy i PO, a PiS i LPR wstrzymały się, czyli de facto poparły odrzucenie poprawki.
Poprawka 12 (Unia Pracy), górna stawka 50% dla dochodów ponad 600 tys. zł - przyjęta głosami wszystkich klubów oprócz PO.
Bezprzedmiotowe stały się wtedy kolejne poprawki do tabeli stawek. PiS zatem uznało wtedy za akceptowalną stawkę 50% dla dochodów ponad 50 tys. zł miesięcznie, ale nie dopuszczało jej stosowania od 12 tys. zł.
Potem Sejm głosami wszystkich klubów próćz PO przyjął całość ustawy, która jednak w znacznej części nie spodobała się sędziom TK.
To już cała historia tej nowelizacji. W piórka zwolennika obniżek stroić się może każdy. PiS ma po temu średnie podstawy, choć większe niż lewica. Platformę tradycyjnie pytamy, gdzie jest podatek liniowy...
Inne tematy w dziale Polityka