Jeszcze przed godziną wieszczyłem, że przyjdzie poczekać może tydzień, zanim media znajdą nową sensację po nagraniu o. Rydzyka. Oto jest: dymisja Andrzeja Leppera. I to nie z powodu koalicyjnej kłótni, lecz podobno na tle zarzutów CBA, więc to dymisja raczej definitywna. Zatem też koniec obecnej koalicji.
Za chwilę w mediach zawyje pytanie: kiedy wcześniejsze wybory? - i wyć będzie przez całe wakacje. Otóż coś mi mówi, że wiara we wcześniejsze wybory jest przedwczesna. Polska konstytucja nieźle zabezpiecza rząd, który raz doszedł do władzy. Mniejszościowy gabinet, gdy jest zręczny, a opozycja tak zróżnicowana, jak Andrzej Lepper i Donald Tusk - może trwać nawet do końca kadencji.
Czy to znaczy, że wierzę w jakąś półoficjalną koalicję PiS-PO? Też nie. Co najwyżej w 10-procentowy pakt o nieagresji w niektórych sprawach, i wspólnym uchwalaniu niektórych spraw ponadpartyjnych, jak zakaz wstępu skazanych do parlamentu. Rychłe przyjęcie tego zakazu będzie zapewne pierwszym ważniejszym skutkiem dzisiejszej, jakże pospiesznej dymisji. Bo proszę zauważyć, że prezydent musiał przyjechać na tę ceremonię wprost z lotniska (wracał z Kijowa, lądować miał ok. 18.40) i pytanie, czy zdążył zdjąć płaszcz...
Inne tematy w dziale Polityka
