Brawo posłowie, szkoda, że tak późno. Uchwałę o 70. rocznicy sowieckiej agresji Sejm ma przyjąc przez aklamację, ale dopiero 23 września. Osiągnięty dziś pod wieczór kompromis, nazywający Katyń "zbrodnią wojenną o znamionach ludobójstwa", można wszak było znaleźć i w zeszłym tygodniu - skoro już trzy partie wzdrygały się przed ludobójstwem bez znamion, co wciąż mnie dziwi.
W poprzednim poście przedstawiłem kalendarium faktów, z którego moim zdaniem jasno wynika, że obie główne strony sporu zmieniały zdanie w ostatnich dwóch latach dość dowolnie i bez widocznych przyczyn, są więc zgrubsza na równi winne temu, że wybuchł publiczny spór, który mógł tylko ucieszyć Moskwę. Tak jak w przypadku rocznicy rządu Tadeusza Mazowieckiego, skończyło się na ustępstwie PiSu - to w moich oczach kolejny plus dla tej partii, choć niestety nie rekompensuje wcześniejszych o kilka godzin wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o "niepolskiej polityce".
Uzgodniony tekst dowodzi przy okazji, że większość salonowych dyskusji o uchwale była, delikatnie mówiąc, pozbawiona sensu - mam na myśli dywagacje, jakoby użycie słów "zbrodnia wojenna" wykluczało ludobójstwo itd.
Zastanawiam się wszakże, czy politycy sami wiedzieli, o czym dyskutują. Wszyscy widzieliśmy, że Stefan Niesiołowski szedł w zaparte, bo zapomniał na śmierć, co na jego wniosek Senat uchwalił 2 lata temu. Na tym blogu dowodziłem, że nikt w Sejmie nie pamięta uchwały sejmowej sprzed roku. Dziś zaś Przemysław Gosiewski, wyjaśniając motywy ustępstw PiSu, oświadczył, że kluczowe było włączenie do tekstu słów "ludobójstwo" i "agresja".
"Ludobójstwo"? Tak. Ale "agresja"? Pojawia się wszędzie - nawet w tytułach projektów uchwał. Z tej ostatniej zasady wyłamuje się tylko jeden z projektów, które przedstawiłem w poprzednim poście. Zgadnijcie, który?
PS. Zobaczcie, co Sowiniec napisał dziś rano, a potem zastanówmy się, kto w Sejmie to czytał i ściągnął pomysł bez podania źródła :)
Inne tematy w dziale Polityka
