Po pierwsze - fakty, misiu

"Drugie Starachowice" czy nie? Pisać szkoda, bo fakty niewielu tu nie obchodzą. Ja zaś nie wykluczam, że premier schrzanił "zabezpieczenie prac" nad ustawą hazardową i wbrew intencjom CBA ostrzegł swych dwóch kolegów. Nie wykluczam, ale nie wiem i nie udaję, że to pewne. Przeciwnie - dziś fakty wskazują na coś innego. Wczoraj ustnie, a dziś w internecie - rząd tak relacjonuje spotkanie z Mariuszem Kamińskim 14 sierpnia:

Premier pyta MK, czy opisane w materiale sytuacje wskazują, że któraś z osób popełniła przestępstwo. MK odpowiada, że na razie nie ma podstaw do stwierdzenia popełnienia przestępstwa przez którąś z opisanych osób, ale niewątpliwie mamy do czynienia z działaniami nagannymi z punktu widzenia polityczno-etycznego. Premier pyta więc MK, jakie dalsze działania zamierza podjąć w tej sprawie CBA. MK informuje, że Biuro nie ma już więcej nic do zrobienia, natomiast najważniejsze jest podjęcie przez Premiera działań, które zabezpieczą prace legislacyjne nad zmianami ustawy, tak aby nie ucierpiał interes ekonomiczny państwa. Premier wyraża obawę, że zainicjowanie przez niego w tym momencie działań wyjaśniających oraz objęcie bezpośrednim nadzorem prac nad zmianą ustawy wywoła zaskoczenie osób w nie zaangażowanych i może ujawnić zainteresowanie służby, przed czym MK przestrzega w załączonym do materiału liście. MK podkreśla, że jego zdaniem najważniejsze jest zabezpieczenie interesu państwa w toku prac nad ustawą, natomiast CBA zależy na zabezpieczeniu innej operacji prowadzonej przez Biuro wobec opisanych biznesmenów w jednym z miast Polski.

To wersja Donalda Tuska. Faktem jest jej publiczne istnienie od 25 godzin - i brak odpowiedzi CBA, choć Biuro wydawało dziś oświadczenia w innych wątkach afery hazardowej. Dopóki nie odpowie, dopóty przewaga w wątku "przecieku" będzie po stronie premiera, który najwyraźniej twierdzi, że CBA sprawę zamknęło i rozwiało jego, Tuska, obawy, że ostrzeżenie zainteresowanych może czemuś zaszkodzić.

W tym świetle inwektywy pod poprzednim moim postem są dzisiaj wyrazem jedynie wiary, że karygodny przeciek musiał mieć miejsce, bo sugeruje to CBA, PiS i SLD. Jeśli fakty wskazują na coś innego - tym gorzej dla faktów. Jakże to typowe w s24.