Wydaje mi się, że to pierwszy taki przypadek w Polsce po 1989, gdy można publicznie i bez obaw o proces stawiać tezę, że zwolnienie dziennikarza ogólnopolskiej gazety mogło być związane z naciskami firmy obrażonej, że ów dziennikarz ją krytykował. Podejrzenie takie wyraża bowiem dość jasno Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy (IFJ) w liście do... France Telecom.
Tomek Świderek został pod koniec stycznia zwolniony z "Dziennika - Gazety Prawnej" m. in. za "ataki na członków zarządu TPSA" i "utratę obiektywizmu" w tekstach o tej firmie. Znam Tomka od 30 niemal lat, nie jestem bezstronny. Bezpośrednio po wyrzuceniu Tomka z "DGP" TPSA stanowczo zapewniała, że nie ma z tym nic wspólnego. Niczego innego nie oczekiwałem.
Podoba mi się pomysł IFJ. Zamiast protestu, który zawierać musiałby tezy bez dowodów, zamiast rozmów z TPSA - list wprost do właściciela, do France Telecom, z prośbą o wyjaśnienie okoliczości zwolnienia Tomka. IFJ słusznie podkreśla, że TPSA mogła nadużyć swej pozycji, gdyż jest jednym z głównych źródeł dochodów reklamowych polskich mediów, zarówno elektronicznych, jak i papierowych. Nie mogę się doczekać odpowiedzi Francuzów...
PS. Właśnie zauważyłem, jakim potworkiem składniowym jest pierwsze zdanie posta. Nie będę jednak poprawiał, gdyż (1) nie chce mi się - i to powinno wystarczyć, ale także (2) to jest blog.
