Zgasisz światło dziś wieczorem? Rób co chcesz. Nikomu specjalnie nie zaszkodzisz. Akcja WWF "Godzina dla Ziemi" jest absurdalna, ale względnie nieszkodliwa. Poniekąd może być nawet pomocna, więc... mogę ją poprzeć, choć nie czynem.
Media skandują hasło WWF: Każda zaoszczędzona kilowatogodzina to kilogram mniej dwutlenku węgla. Bzdura. Od biedy, choć i to uproszczenie, rzec można, że dotyczy to niewyprodukowanej kilowatogodziny. Elektrownie nie zmniejszą jednak mocy z okazji "Godziny dla Ziemi". Oszczędności nie będzie żadnych.
Warszawa zapowiada, że zaciemni Pałac Kultury i Zamek Królewski, centra handlowe i mosty (czy policja ma latarki?). Światło zgasi rząd i Kancelaria Prezydenta. Na godzinę, jak "wszyscy"., Ile to da oszczędności? Pół megawatogodziny, jedną, dwie?
Warszawskie tramwaje zużywają dziennie jakieś pół tysiąca MWh. 97% to konstrukcje z lat 60. i 70., gdy o oszczędności energii nikt w Polsce myśleć nie umiał. Żaden nie ma systemu odzyskiwania energii przy hamowaniu.
Mógłbym tak bez końca, ale nie o tym jest ten post. Problem istnieje, choć nie tam, gdzie go media nam wmawiają. Rzecz nie w tym, by nie zostawiać telewizora w trybie "stand by", lecz w zupełnie nowym podejściu do energii. Najpierw jednak zaistnieć musi, choćby hasłowo, świadomość problemu. Z tego punktu widzenia mogę nawet poprzeć "Godzinę dla Ziemi".
Jeśli chcesz wziąć symboliczny udział, a zarazem pomóc sieci elektroenergetycznej, zgaś światło w dużym pokoju i zasłoń zasłony. Poza tym - postaraj się możliwie zwiększyć pobór prądu. Susz włosy, pierz, upiecz coś. To zdrowe dla równowagi w sieci. Fachowcy wytłumaczą ci, dlaczego.
PS. "Godzina" w oczach niewolnika :)
Inne tematy w dziale Polityka
