Bronisław Komorowski zrezygnował z funkcji na rzecz kogoś z PSL? To byłoby najlepsze - dla polskiej demokracji, dla Platformy, dla niego samego. Czy PO jest do tego zdolna?
Zarzuty padały już w dniu tragedii pod Smoleńskiem. Jedne podzielam, innych nie. Ale z faktami się nie dyskutuje - a faktem jest, że zarzutów padło wiele, z wielu ust, nie tylko polityków. W miarę jak zanikać będzie pamięć o żałobie, zarzutów będzie coraz więcej. Za 2-3 tygodnie będą motywem przewodnim kampanii prezydenckiej, orężem w ręku wszystkich konkurentów Komorowskiego. Trudno się dziwić, bo kandydowanie przy jednoczesnym pełnieniu funkcji marszałka Sejmu i sprawowaniu obowiązków prezydenta w naturalny sposób prowokuje takie zarzuty.
W istocie zaś Komorowski, choćby nie wiem jak szperał w prawie, sam sobie niewiele może pomóc. A gdyby nawet mógł, to mu się nie opłaca, bo opozycja słusznie tego nie przepuści. Są za to decyzje, które podjąć musi - i które będą złe bez względu na wybór, którego dokona. Jak choćby nowelizacja ustawy o IPN: podpisując ją potwierdzi, że PO korzysta z każdej możliwości stworzonej przez niespodziewane zdobycie pełni władzy, ale odrzucając ryzykuje, iż nie zrozumie go większość własnego elektoratu.
PO nie odda kierowania Sejmem i urzędem Prezydenta opozycji. Znaczącym gestem byłoby jednak już oddanie obu stanowisk komuś z PSL. Naturalnym kandydatem wydaje się Józef Zych - szanowany, polityczny flegmatyk. Platformie krzywdy nie zrobi, a opozycja może go zaakceptować.
To trzeba zrobić zaraz - albo wcale. Im później, tym trudniej. Zresztą nowelizacja IPN to decyzja do podjęcia na początku maja. Zmiana marszałka musiałaby się więc odbyć na najbliższym posiedzeniu Sejmu (28-30 kwietnia). I pewnie wszystko pozostanie w sferze bajek, bo gdyby miało się ziścić, najpóźniej w najbliższy czwartek, czyli pojutrze, trzeba by złożyć w Sejmie oficjalny wniosek z nazwiskiem kandydata. A gdyby ktoś miał takie plany, coś byśmy już pewnie o tym usłyszeli...
Komentarze