Nieszczęśni ci, którzy pisać potrafią - z tego być mogą bowiem same kłopoty. PO jest niezmiennie oburzona, że PiS zarzuca jej zamiar prywatyzacji szpitali: "Przecież mówimy co innego!". PiS na to: "Ale w 2007 napisaliście". Ano, napisali. W szerokiej wersji programu wyborczego, opublikowanej wiosną. We właściwej kampanii były już tylko hasełka - i sądowy spór z PiSem o nieszczęsne szpitale.
Dziś w RMF Konrad Piasecki wytrawnie podszedł Adama Bielana. Zapytał, czy wciąż odmawiają przeprosin. Bielan potwierdził. Wówczas Piasecki zauważył, że w 2005 PiS przewidywało... prywatyzację szpitali. Nie możliwość tworzenia prywatnych, lecz prywatyzację państwowych. Bielan oburzył się, że PiS "w każdej kampanii mówi to samo"- na co Piasecki przytoczył fragmenty z programu wyborczego PiS z 2005. Na stronach 89 i 90 stoi jak wół, że szpitali jest za dużo łóżek, trzeba więc stworzyć sieć szpitali państwowych, a pozostałe sprywatyzować.
Polityka jest między innymi sztuką zmiany zdania i za to nikogo nie potępiam, choć podziwu to we mnie nie budzi. Widać jednak, że nie warto zanadto przywiązywać się do swoich aktualnych poglądów, by nie świecić oczami, gdy przyjdzie je zmienić, ani wtedy, gdy ktoś przypomni, jakie owe poglądy były kiedyś. Lektura rozdziału o służbie zdrowia w programie PiS z 2005 prowadzi do smutnej refleksji, że i w sferze zarządzania szpitalami, i w sferze ubezpieczeń zdrowotnych był on znacznie bardziej radykalny niż to, co dziś prezentuje Platforma, a co PiS uważa za... absolutnie nie do przyjęcia.
Ani PiS, ani PO niczego w służbie zdrowia nie naprawiły. Urządzają za to bezsensowne spektakle w mediach i w sądzie. Bezsensowne, bo rzecz nie jest natury prawda-fałsz, a obie strony mają rację: PO, że miała prawo zmienić zdanie (i to nie raz...), i PiS, że ma prawo to Platformie wytykać.
Inne tematy w dziale Polityka