Podobno lepiej późno niż wcale. Szkoda wszakże, że dopiero po wyborach "Rzeczpospolita" zaczyna zauważać, iż obaj antykandydaci nieźle sobie pobrykali na nieswoim poletku. I co gorsza - nie za darmo. Dziś aż dwa teksty na ten temat: wyliczanka Elżbiety Glapiak i komentarz Pawła Jabłońskiego.
Szkoda, że pani Glapiak potraktowała temat raczej powierzchownie i po bałaganiarsku. Nie bardzo wiadomo, czy podawane przez nią koszty pomysłów socjalnych antykandydatów dotyczą roku, całej kadencji, czy są może jej zdaniem jednorazowe. Wykaz jest wybitnie niepełny, tak jakby autorką powodował przeze wszystkich strach przed skargą o pomówienie - wybrała tylko to, o czym sami kandydaci mówili najzupełniej wprost. Pominęła to, co jasno wynika z ich wypowiedzi np. o przeciwniku.
Z tych zapewne przyczyn przywileje emerytalkne ograniczyła wyłącznie do mundurowych, a zamiar utrzymania owych przywilejów przypisała wyłącznie Kaczyńskiemu. Owszem, Komorowski zapowiadał ich zniesienie wobec tych, którzy rozpoczną służbę po wejściu w życie hipotetycznej ustawy, o której projekcie nikt jeszcze nie słyszał. Może to przynieść oszczędności... około roku 2035. Cudownie.
Dla odmiany zamiar dopieszczenia nauczycieli autorka dostrzegła tylko u Komorowskiego. W sferze służby zdrowia nie zauważyła... żadnych obietnic. Wreszcie do listy grzechów Kaczyńskiego dopisała olimpiadę, choć to zupełnie inna kategoria niż rozdawnictwo socjalne. Abstrahując od realności idei - wydatki takie napędzają gospodarkę i mogą się zwrócić, a zwrot częściowy jest wręcz pewny.
Dobrze wszakże, że ktoś w ogóle dostrzegł w mainstreamie problem, o którym trąbiłem od tygodni, ostatnio tuż przed II turą. Oby tak dalej - zwłaszcza w kampanii parlamentarnej. Wtedy bowiem realność gróźb kampanijnych będzie niestety znacznie wyższa niż w wyścigu prezydenckim.
PS. Jak widzę, niejeden w s24 uznał rachunki Rzepy za nie podlegające dyskusji. W tej chwili na szczycie SG wiszą dwa posty na tych rachunkach oparte. Co ten żal komuś ściskał? Nie pamiętam...
Inne tematy w dziale Polityka