Jeszcze za wcześnie. Koalicja PO-PSL sprawuje rządy 15 miesięcy. Zapewne po obu stronach jest przekonanie, że się "nie wyczerpała". Nowe wieści o działalności Waldemara Pawlaka zostaną więc jakoś "wytłumaczone". Tyle, ze tym razem wicepremier, a także sam premier, będą musieli włożyć w to więcej wysiłku niż gdy przed niespełna rokiem wybuchł hałas o PSL-owski nepotyzm.
Podejrzanych powiązań jest wiele. Na pierwszy rzut oka mam wrażenie, że nie ma naruszeń prawa. Ale to wstępna ocena, zresztą przemilczenie dochodu w sejmowej deklaracji majątkowej ma wymierne konsekwencje. A obyczaje? Choć ich naruszenie jest tak ewidentne, że słów szkoda - trudno zapomnieć, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a także od współtowarzysza siedzenia. Jeśli Kali komuś dać zarobić, to nie taki zły uczynek. PO w zeszłym roku powiedziała jasno, że standardy (skądinąd przesadzone) z czasów wyrzucania Zyty Gilowskiej już nie obowiązują. W każdym razie nie wtedy, gdy o koalicjanta chodzi.
Prywatnie wyrażam nadzieję, że Pawlak w życiu politycznym jeszcze się ostanie, bo wbrew pozorom postać to kolorowa. Nawet, jeśli nieprawdziwa jest historyjka, którą - rewelacyjnie naśladując głos - opowiada w kuluarach jeden z reporterów TVN. Miało się to dziać podczas pokazów z okazji Dnia Ochotniczej Straży Pożarnej, a reporterzy podstępnie pytali Pawlaka, czy ważniejsza jest długość, czy grubość węża.
- No, ja myśle, proszę państwa, że ani długość, ani grubość, tylko technika - odpowiedzieć miał najbardziej znany strażak RP.
A dyskusja niżej zeszła oczywiście na Ligę Mistrzów, którą oglądają nawet moje koty, więc zaktualizowałem tytuł i zapraszam do wspólnego oglądania ;)
Dziś także nieśmiało o Episkopacie oraz mocno o 6-latkach. A wkrótce o kocim polowaniu na pajęczynę na suficie...
Inne tematy w dziale Polityka