Dwa wywiady. Dwaj ludzie dużego formatu. Czy ja się tylko czepiam, czy też to istotnie jest małostkowość we framentach, które za chwilę przytoczę?
Daniel Olbrychski. Miejsce w panteonie aktorów ma zagwarantowane już za życia, bez względu na to, czy zanotuje jeszcze jakieś aktorskie wpadki i czy nadal będzie szokować radykalnymi poglądami politycznymi. Dziś w wywiadzie dla PAP pt. "Z Angeliną Jolie współpracowało mi się znakomicie":
Pracowaliśmy nad pierwszą, a zarazem jedną z kluczowych scen w filmie. To było w ubiegłym roku, 27 marca. Przypadały wówczas 101. urodziny mojej cioci, starszej siostry mamy. Opowiedziałem Angelinie o urodzinach cioci. Na to ona: +W takim razie musimy przesłać jej życzenia!+. Natychmiast znalazła karton papieru, narysowała wielkie serce i napisała: +Happy Birthday, Irena!+. Następnie poprosiła, by moja żona, Krysia, nas sfotografowała. To zdjęcie stoi teraz u cioci na szafce.
Ryszard Bugaj. Może nie pierwszoplanowa, ale ważna dla "Solidarności" postać. Przeszedł do historii bez względu na kontrowersyjność obecnych poglądów i zajęć. Dziś w wywiadzie dla PAP o Sierpniu 1980:
Gdy do Stoczni Gdańskiej z listem intelektualistów pojechał Mazowiecki i Geremek i gdy potem poprosili, żeby ich wesprzeć, to miał tam jechać Waldemar Kuczyński albo ja. Pojechał Kuczyński. Było to spowodowane bardzo prozaiczną rzeczą - ja byłem jeszcze zatrudniony, a Kuczyński stracił pracę. Z tego punktu widzenia jego zaangażowanie było łatwiejsze.
Może się czepiam. W gruncie rzeczy obie historyjki przeczytałem z odrobiną przyjemności. Ale coś mi zgrzyta.
Inne tematy w dziale Polityka