Minęła doba, nie widać ani potwierdzenia, ani zaprzeczenia wieści, jakoby dr Marek Migalski dostał od PiSu propozycję kandydowania do Parlamentu Europejskiego. Wieści, która mocno mnie zmartwiła. PiS i PE bez dr. Migalskiego jakoś się obejdą, za to krajowa scena polityczno-medialna straci sporo.
Oczywiście jestem stronniczy. Faceta lubię szalenie, lubiłem na antenie nazwać go najpopularniejszym polskim politologiem. To, że jest błyskotliwy, że świetnie mówi (rzadkość wśród ludzi nauki!) - to oczywistość. Wbrew niektórym opiniom jest jednak (był?) znakomicie zdystansowany do wszystkich graczy sceny. Nigdy nie miałem wrażenia, by np. PiSowi przypisywał szlachetniejsze motywacje niż innym.
Medialny rynek cierpi na brak takich ludzi, którzy nie dość, że skomentują sensownie i atrakcyjnie, że dobrze się prezentują w telewizji - to na dodatek są niemal zawsze do dyspozycji. Nie znam szczegółów habilitacyjnego problemu Migalskiego. Rozumiem, że to może wkurzyć, że może podsunąć myśl o ucieczce. Ale niech mi będzie wybaczone, że ucieczką to nazwę. Choć z radością odszczekam, jeśli okaże się tylko plotką.
22.32. Nie odszczekam. Popisowiec (dzięki!) podesłał link do kropki nad "i".
A tu moja ucieczka od polityki i stresów s24.
Inne tematy w dziale Polityka