Kolejne posiedzenie Sejmu - i znów głosowania w czwartkowy wieczór. Czyżby pan premier miał nie zagrać w piłkę, jak zwykle, "około 20.30"? Czyżby pan marszałek postanowił zagonić rząd do roboty i skończyć z tą kopaniną?
Nie. Głosowania czwartkowe zaplanował w godzinach 18.00-19.30. Potem Sejm ma już tylko wysłuchać sprawozdań pięciu komisji o poprawkach Senatu do pięciu ustaw. Na takich debatach zwyczajowo nie ma psa z kulawą nogą prócz sprawozdawcy, dwóch-trzech narwańców i ziewającego wicemarszałka, więc mecz odbyć się może, tvn24 może sobie podglądać, i wszyscy zdrowi. Mała rzecz, a cieszy. Koty mruczą.
Inne tematy w dziale Polityka