To najprostsze: zadać pracę domową z arytmetyki. Z tym kłopot ma i klasa polityczna, i media, i większość blogosfery. Dlatego dyskusje o podatkach, o budżecie, a także np. o finansach partii politycznych bywają prześmieszne.
Przedstawiam ostatni odcinek dzisiejszej trylogii o tychże finansach. W poście pt. Jak rozbawić salon24? pisałem o dziejach politycznej debaty w tej sferze w ostatnich tygodniach. Za postem pt. Jak rozzłościć salon24? stoi, oprócz ciemnych sił, chęć pokazania, jakie są granice dyskusji o tym, co wymierne. Teraz o projekcie SLD. W odróżnieniu od oprotestowanego przez wszystkich planu PO (czasowego zawieszenia subwencji dla partii) - projekt SLD bez sprzeciwu trafił do prac w komisji sejmowej.
Aby cokolwiek wyjaśnić, muszę zacząć od skrótowej prezentacji, jak dziś oblicza się subwencje budżetowe. Decyduje wynik wyborów sejmowych - i taki oto wzór:
S = W1 x M1 + W2 x M2 + W3 x M3 + W4 x M4 + W5 x M5
W - to liczby głosów w kolejnych przedziałach, M - kwoty w złotych, przypisane głosom w tych przedziałach. Szczegóły za chwilę. System przypomina skalę podatkową PIT, lecz na odwyrtkę - jest degresywny, a nie progresywny. Podatek bowiem rośnie coraz szybciej w miarę wzrostu dochodu, subwencja - coraz wolniej w miarę wzrostu liczby głosów.
Dziś za każdy głos w przedziale 0-5% przysługuje 10 zł. SLD proponuje, by było to... nadal 10 zł. W przedziale 5-10%, zamiast 8 zł, ma być 7.50, zaś w przedziale 10-15%, zamiast 7 zł - 6.50. Dla PSL (9% w ostatnich wyborach) i SLD (13%) to już wystarczy, by stwierdzić, że obniżona subwencja różniłaby się od obecnej o 3-4%. Zamiast każdej stówy partie te dostawałyby 96-97 zł.
W kolejnych przedziałach robi się ciekawiej. W tym od 15 do 20% zamiast 7 zł za głos byłaby... złotówka. W przedziale 20-30%, zamiast 4 zł - całe 50 groszy! Wreszcie ponad 30% - 25 groszy zamiast obecnych 1.50 zł. Innymi słowy PO (41% głosów w 2007) i PiS (32%) straciłyby praktycznie całą nadwyżkę ponad 15% głosów, czyli ich subwencje zjechałyby niemal do poziomu SLD-owskiej!
Sprytne, nieprawdaż? Niby wzorowane na nowelizacji, która obowiązywała bodaj w 2002 i 2003, by zapobiec niedoszłej "dziurze Bauca". Wybaczcie jednak, że to, co napisałem, opieram wyłącznie na swej intuicji arytmetycznej. Liczyć mi się nie chce. Możecie wszak sami to zrobić :)
ps. oto istotne linki: obecna ustawa o partiach politycznych; aktualne projekty zmian - platformerski oraz o dwa dni późniejsza odpowiedź sld ze smacznym ograniczeniem rozmiaru plakatów wyborczych.
Inne tematy w dziale Polityka