Czy Rosja jest dziś potęgą? Światową - tylko militarnie i energetycznie. Gospodarczo - regionalną. Ale uczestnicy pikiet protestacyjnych (które mnie zresztą urzekły, zwłaszcza "mikołajkowa") oraz Andrzej Wajda (którego pean na szczęście był króciutki) nie wiedzą chyba, jaką lotniczą potęgę gościmy. Mam na myśli nie Rosję, lecz samego Dmitrija Miedwiediewa.
Polskie władze mają dziś średniej wielkości nielot Tu-154M, dwa małe, "wylizane Embraery-175 i cztery malutkie prawie nieloty Jak-40. W sumie nic do latania i zero pomysłu, co dalej. Biały Dom, za który zazdrośnie zerkamy, ma dwa 20-letnie B747-200 używane wymiennie jako AirForce One, B-757 pełniący rolę AirForce Two i sporo drobiazgu (B-737, DC-9).

Miedwiediew może powiedzieć Obamie: "Barak, ty biedniak!". Jego flota to cztery porównywalne z Jumbo Ił-96-300 (średni wiek: 3 lata, dwa kolejne w produkcji) i sześć nowiutkich Tu-214 (większe od Tu-154, zamówienie na 6 kolejnych). Większość w wersji "pu" ("punkt uprawlienija" - stanowisko dowodzenia). O wnętrzu podstawowej maszyny prezydenckiej (RA96016) krążą legendy - złota tam ponoć tyle, co w skarbcu RP. Na dokumenty katyńskie miejsca zabrakło.
Inne tematy w dziale Polityka