Adobe Stock
Adobe Stock
Krzysztof Przybyl Krzysztof Przybyl
85
BLOG

Międzywyborcze refleksje

Krzysztof Przybyl Krzysztof Przybyl Polityka Obserwuj notkę 0
Wybory samorządowe za nami, a przed nami głosowanie na europarlamentarzystów. Dobry moment, by pokusić się o garść wniosków z kwietniowych wyborów i zastanowić się, mówiąc Rafałem Trzaskowskim, „o czym będą” te czerwcowe.

Wybory pełne niespodzianek

Jeśli chodzi o wybory samorządowe, to nasuwają się dwa wnioski optymistyczne i jeden nieco pesymistyczny. Zacznijmy od tych pierwszych.

Okazało się – dla niektórych było to doświadczenie bardzo bolesne – że nie ma cudownej recepty na zapewnienie sobie przychylności wyborców. Nie jest nią sprawowanie długich i owocnych rządów w mieście, nie jest pierwsze miejsce na liście, nawet w połączeniu z rozpoznawalnością. Ba, nie jest nią nawet aktywna i kosztowna kampania. Okazało się bowiem, że tych rozpoznawalnych i aktywnych przeskakują osoby z dalszych miejsc danej listy wyborczej, jeśli postawią na kampanię kreatywną. A kreatywność oznacza dzisiaj nie tyle pomysł na ulotkę bądź billboard, ale skuteczne i niebanalne działania w Internecie. Niespodzianki być może jeszcze przed nami, bowiem w wielu gminach druga tura wyborów na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. I oby nie był to plebiscyt za tym czy innym politycznym ugrupowaniem, a za konkretnymi osobami i ich programami.

Czy uda się podciągnąć frekwencję?

Drugi z optymistycznych wniosków jest taki, iż politykom nie udało się przekształcić wyborów samorządowych w przedłużenie wyborów parlamentarnych, tzn. w głosowanie na partyjne szyldy. Ugrupowania, które kampanię samorządową oparły niemal w całości na sprawach o wymiarze ogólnym, a nie regionalnym i lokalnym, nie osiągnęły znaczących wyników. W niejednym mieście dobry wynik zrobili ci kandydaci na burmistrzów i prezydentów, którzy szyldy partyjne schowali na drugi plan, a mówili o tym, co zamierzają robić dla lokalnej społeczności. Jest jasne, że ta duża polityka wciąż rzutuje i musi rzutować na decyzje głosujących w tych wyborach; ale nie musi i nie powinno to oznaczać głosowania tylko ze względu na partyjne poparcie dla kandydata.

Wniosek pesymistyczny jest taki, że nie udało się zbliżyć do rekordowej frekwencji z 15 października ubiegłego roku. A przecież była to szansa wypowiedzenia się w kwestiach, które dotyczą wszystkich nas bezpośrednio – nowych inwestycji lokalnych, strategii rozwoju miast i gmin, sposobu zarządzania. Nad tym, by bardziej zmobilizować elektorat w wyborach samorządowych, powinni popracować i politycy, i społecznicy. Nie kryję, że wierzę w kreatywność i zapał tych ostatnich.

Czy będziemy głosować za wizją, czy za sloganami?

Dwa miesiące dzielą  nas od kolejnych ważnych wyborów. Będą one – chyba pierwszy raz w ciągu dwóch dekad naszej obecności w Unii Europejskiej – nie tyle głosowaniem nad tym, w jaki sposób załatwiać w Unii ważne dla Polski sprawy, ale również nad samą przyszłością Unii Europejskiej, kierunkiem, w którym będzie zmierzać. Nie tylko zresztą w Polsce. Z badań wynika, że wyraźnie wzrosła grupa ludzi, którzy uważają, że korzyści z członkostwa w UE są równoważone przez obciążenia. Czyli – bilans na zero. Pocieszające jest, że przewaga strat nad korzyściami to opinia wciąż nielicznej grupy, niemniej czasy, gdy Polska była najbardziej euroentuzjastycznym państwem Wspólnoty, mamy definitywnie za sobą.

Jak to u nas, stosunek do UE również rozkłada się zgodnie z poparciem dla politycznych obozów. Ponad 90% wyborców Koalicji Obywatelskiej dostrzega zdecydowaną przewagę korzyści, zaś ponad 70% wyborców PiS równowagę korzyści i obciążeń bądź przewagę tych ostatnich. A to źle wróży merytoryce czekającej nas kampanii. Nie chodzi wszak o to, by jeden obóz malował fałszywy, idylliczny obraz Unii, a drugi przedstawiał ją niczym biblijnego Behemota. Chodzi o to, co zmienić – z korzyścią dla Polski – i w jaki sposób skutecznie to uczynić. Jednak łatwiej szermować pustymi hasłami, co wie każdy, nawet początkujący polityk.

Krzysztof Przybył jest prezesem Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego, znanej od ponad trzydziestu lat jako organizator konkursu „Teraz Polska”. W ramach tej inicjatywy wyróżniono setki polskich firm, oferujących najlepsze produkty i usługi, które dzięki swoim walorom jakościowym, technologicznym i użytkowym wyróżniają się na rynku oraz mogą być wzorem dla innych. Cel Fundacji to promocja dobrych, polskich marek, a jednocześnie przyczynianie się do wzmacniania marki Polska w Europie i na świecie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka