Media właśnie doniosły, że TVP zawiesiła (chociaż niektóre serwisy internetowe piszą o zerwaniu) współpracę z Dorotą Rabczewską, zwaną Dodą. Powodem mają być opublikowane niedawno przez Dziennik wywody piosenkarki o Biblii i jej autorach.
Po pierwsze, pogratulować Dziennikowi doboru rozmówców. Nic dziwnego, że pismo nie jest w stanie samodzielnie egzystować na rynku.
Po drugie, wywalenie Dody z ekranu z powodu jej wypowiedzi na temat Biblii jest niedźwiedzią przysługą wyświadczoną chrześcijanom, a w polskich realiach Kościołowi katolickiemu. Już słyszałem komentarze o mackach Kościoła sięgających do publicznych mediów, a biorąc pod uwagę niedawne produkcje Jacka Dehnmela w Polityce, jest podatny grunt na czynienie polskim katolikom takich zarzutów.
Po trzecie, nie rozumiem, dlaczego Doda w ogóle pojawiła się w publicznych mediach w jakijkolwiek innej roli niż szansonistki w teledyskach. A już całkowicie nie rozumiem, dlaczego nie zerwano z nią natychmiast współpracy po jej słynnym dialogu z Przemysławem Saletą czy z którąś z innych piosenkarek. No tak, ale wtedy trzeba by było wziąć odpowiedezialność za wywalenie Dody na siebie, a dzisiaj można się zasłonić w razie czego Kościołem (a tak na marginesie, czy ktoś mi przypomni, kto był szefem TVP, gdy Doda w TVP wymieniała propozycje z Saletą?).
No, ale lepiej późno niż wcale. Myślę, że Dodzie nie pomoże nawet romans z wykonawcą kreującym się na satanistę. Wszystko mija. Disco polo minęło, to i Doda mija...
ZOBACZ: Nie od razu czerwona
ZOBACZ: Ważni i...
ZOBACZ: Wrzuć monetę
Inne tematy w dziale Polityka