Internet wie wszystko. Internet prawdę Ci powie. Internet rozwieje Twoje wątpliwości. Na przykład o arcybiskupie Kowalczyku. Tytuły na stronach największych polskich portali: “KI “Cappino” to abp Kowalczyk”, “Nieznany szyfrogram ws. abpa Kowalczyka”, “Abp Kowalczyk i o. Hejmo mieli jednego opiekuna?”, “ Donosił tej samej osobie co ojciec Hejmo”. A wszystkie dotyczą tego samego artykułu w Rzeczpospolitej.
Może sobie nie tylko Kościelna Komisja Historyczna, ale nawet prof. Jan Żaryn stawać na uszach, żeby wyjaśniać, co w esbeckiej nomenklaturze oznaczało pojecie “kontakt informacyjny”. Redaktorzy internetowych portali wiedzą lepiej. Nie ma miejsca na jakieś tam roztrząsania dokumentów, na niuanse. Nie ma miejsca nawet na rzetelne dopasowanie tytułu do treści informacji. Tytuł musi przyciągać. Przecież wiadomo, że i tak nikt nie poniesie konsekwencji na napisanie, iż człowiek, który przez wiele lat był reprezentantem papieża w Polsce, “donosił”.
Ks. Isakowicz-Zaleski swoje zdanie na temat dokumentów IPN dotyczących polskich hierarchów firmuje swym nazwiskiem. I ponosi wszystkie tego konsekwencje. Autor tytułu: “Donosił tej samej osobie co ojciec Hejmo” pozostaje anonimowy. Tak jest bezpieczniej.
