Kiedy Jarosław Kaczyński ogłosił, że kandydatem na Prezydenta z ramienia PiS będzie nikomu nie znany młody prawnik Andrzej Duda, wszyscy przecierali uszy.
Ze zdumienia.
Wielu pytanych o delfina nie było zadowolonych, że związki zawodowe mieszają się do polityki.
Myśleli, że chodzi o Piotra Dudę, szefa Solidarności...
Wiele razy spierałem się z moim znajomym, zachwyconym młodym politykiem.
Twierdził, że młody, że wykształcony, że elokwentny...
Ja twierdziłem, że Urząd Prezydenta RP to ukoronowanie kariery politycznej.
Że to stanowisko powinni piastować ludzie, którzy już czegoś dokonali, coś osiągnęli, którzy są samodzielni, cieszą się szacunkiem jeśli nie całego, to chociaż części społeczeństwa.
Nie można do Pałacu Namiestnikowskiego przy Krakowskim Przedmieściu wysyłać kogoś, kto dopiero zaczyna przygodę z polityką, kto nie może się pochwalić żadnym osiągnięciem.
Kto jest absolutnie zależny od swojego politycznego protektora.
Bo to kpina ze społeczeństwa.
Prezes Kaczyński tą kandydaturą oświadczył wyborcom:
" Ponieważ nie chcecie na Prezydenta wybrać mnie, to wybierzcie marionetkę którą to ja będę sterował..."
Nagranie ze spotkania Prezydenta Dudy ze studentami dobitnie dowodzi, że ta prezydentura to żart.
I mam tu na myśli nawet nie treść wypowiadanych zdań, bo o to zawsze się można spierać.
Mówię o formie...
O tym,że nie każdy potrafi się zachować z klasą przed dużą grupą ludzi.
A prezydent musi mieć klasę.
Inaczej jest groteskowy.
Po obejrzeniu filmu każdy, bez względu na popieraną opcję polityczną, czuje pewnie to samo...
I słowo "żenada" jest najłagodniejsze, które przychodzi do głowy...
