ŻYWOT BŁOGOSŁAWIONEJ BRONISŁAWY NORBERTANKI KLASZTORU ZWIERZYNIECKIEGO, zebrany z rękopisu wymienionego klasztoru i z dziejopisów polskich.
Starożytny ród Odrowążów wielką położył zasługę w Kościele Bożym na polskiej ziemi, nie tylko wystawieniem kościołów i klasztorów przez Iwona z Końskich biskupa krakowskiego, ale też dom ten pobożny wydał z łona swojego rzadkiej świętobliwości: Jacka, Czesława i Bronisławę. Urodziła się Bronisława około r. 1203 z ojca Stanisława Prandoty Odrowąża, z matki Anny z książąt Jaksów Gryfów pochodzącej, we wsi Kamień, w diecezji wrocławskiej, księstwie Opolskim. Obyczajem pobożnych przodków naszych, w bojaźni Bożej wychowana Bronisława, jeszcze w niemowlęcym wieku dobrą serca skłonnością od Boga udarowana, tak gorąco zamiłowała pobożność i czystość dziewiczą, iż przed wszelkimi młodego wieku swego zatrudnieniami, lubiła uczęszczać do świątyni Pańskiej, i w niej w najgłębszym ukorzeniu wylewała czułe modły przed obliczem Bożym. Na każdą niemal zabawkę, młodocianemu wiekowi właściwą, obojętnym patrząc okiem, umysł swój podnosiła ku Bogu, który darem swej łaski za natchnieniem Ducha Świętego wybrał ją na swoją oblubienicę. Kiedy w domowym a pobożnym wychowaniu dobiegła szesnastego roku życia swojego, a Jacek brat jej stryjeczny, złożywszy szaty kanonika katedralnego krakowskiego, przyjął ubogi habit z rąk Dominika św. w Rzymie, i w roku 1219 wrócił na ziemię ojczystą; w tym więc roku Bronisława zagrzana łaską Zbawiciela, oddaliła od siebie wszelką błyskotną znikomość świata, a opuściwszy bogaty posag zamożnego domu swych rodziców, poszła od razu za przykładem Jacka, i w zakonie panien Norbertanek w klasztorze Zwierzynieckim przy Krakowie, zupełnie poświęciła się Panu Bogu. W nowym zawodzie duchownego żywota, najstaranniej przestrzegała ustaw zakonnych przez św. Augustyna napisanych; troskliwsza o rzeczy, co ku powiększeniu chwały Bożej zmierzają, niźli o te, które do życia są potrzebne: przeto też częste modlitwy w kościele i w chórze, i rozpamiętywanie krwawej męki i śmierci Zbawiciela cały jej umysł i serce żywo zajmowały. Niewinne ciało swoje ścisłym postem, sypianiem na twardej podłodze, czuwaniem, ostrą włosiennicą, dyscypliną i rózgami srogo martwiła, nie dozwalając mu brać przewagi nad duchem ku Bogu podniesionym. Nadzwyczaj ostry ten sposób jej żywota przechodził słabość płci dziewiczej. Głęboka pokora tak owładnęła jej serce, że ścieląc się pod nogi siostrom zakonnym, żądała, by ją, jako nędzny i nikczemny proch ziemi, deptały. Takimi cnotami jaśniejąc, przykładem swym roznieciła w sercach wielu sióstr zakonnych żywszy zapał do świątobliwego życia i do ściślejszych umartwień je przywiodła. I kiedy pewnego dnia dusza Bronisławy rozwagą rzeczy niebieskich w zachwycenie popadła, Chrystus Pan, objawem swym utwierdził ją w życiu świątobliwym, i powiedział jej: "Bronisławo, krzyż twój jest krzyżem moim, ale za to będziesz uczestniczką chwały mojej".Pocieszona słowy Zbawcy naszego, przezornie unikała przyjaźni, zabaw i gadek, nie tylko ze świeckimi osobami, ale nawet z niektórymi siostrami zakonu swojego, które ściślej ze światem, niźli z powołaniem swym były sprzężone; ale natomiast bardzo rada była towarzystwu osób cnotliwych i w pobożnej z nimi rozmowie prawdziwej zażywała rozkoszy; dlatego też do zażyłej przyjaźni wybrała Judytę, tegoż klasztoru zakonną dziewicę, rodem z Krakowa, z pobożności słynną, która świątobliwym zgonem zapłaciwszy dług śmiertelności, pogrzebioną została u św. Salwatora blisko zwierzynieckiego klasztoru. Przyłączyła ona niemniej do swego towarzystwa Fabisławę, jako też Małgorzatę, siostry zakonne; tym poufałym przyjaciółkom objawiła swe nadprzyrodzone widzenia, którymi ją Bóg pocieszał. Z polecenia Iwona, biskupa krakowskiego, odwiedzał Bronisławę św. Jacek, brat stryjeczny, i objaśniał ją, jak miała wielbić Pannę Przenajświętszą modlitwą Różańca św.; a nawet sam Iwo, biskup krakowski, odwiedzał w klasztorze Zwierzynieckim tę świętobliwą dziewicę, a krewną swoją, i bogomyślną rozmową ukrzepiał jej życie zakonne. Jego nauką zagrzana, wielkie prace i trudy, przewyższające siły niewieście, z miłości ku Chrystusowi, Oblubieńcowi swemu, podejmowała. I zaiste piękny to obraz pogardy siebie samej malowało, kiedy Bronisława kornym sercem wiedziona, ochotnie spełniała wszelką usługę siostrom zakonnym, a nawet z uprzejmą twarzą krzątała się około posługi w kuchni, zastępując zwykłą służącą w jej obowiązkach. Świątobliwym swym życiem i nieskażoną niewinnością wysłużyła ona dla siebie ten dar u Boga, że jej objawił rzeczy nadprzyrodzone: zdarzyło się to w roku 1257, gdy w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Panny Maryi była w kościele na modlitwie; tam głębokim rozważaniem dobrodziejstw Bożych żywo zajęta, została w zachwycenie uniesiona. W tym zachwyceniu widziała niepojętą jasność nad kościołem Św. Trójcy w Krakowie, a w niej wielki poczet niebian z wdzięcznym śpiewem towarzyszących Najświętszej Pannie Maryi, z którymi szła Bogarodzica, wiodąc za rękę męża z rozjaśnioną twarzą w habicie dominikańskim. Nadprzyrodzonym tym zjawiskiem ucieszona, nabrała śmiałości i odważyła się odezwać do Niepokalanej Maryi: "Powiedz mi najdostojniejsza Panno, kto jest ten brat, którego w świetnym orszaku aniołów prowadzisz?". Odpowiedziała Maryja: "Bronisławo, córko moja! jam jest Matką miłosierdzia, a ten, którego widzisz, jest brat twój Jacek, mnie i Synowi mojemu wielce zasłużony, którego do osiągnienia wiecznej chwały prowadzę". Powiedziawszy te słowa, zaczęła śpiew miły i zachwycający: "Pójdę na górę Miry i na pagórek Libanu". Ten hymn radosny przez Maryję zaczęty dalej aniołowie nucąc, wznosili się z lekka z Jackiem św. do niebios przybytku. Przypatrywała się Bronisława temu zjawisku w zachwycie duszy z niewysłowioną pociechą; a przyszedłszy do przytomności, opowiedziała je siostrom zakonnym Fabisławie i Małgorzacie, a zarazem, że Jacek, brat jej stryjeczny, w klasztorze dominikańskim w Krakowie dokonał żywota. Ponieważ w owym wieku niewieście klasztory nie były jeszcze klauzurą zakonną ściśnięte, niezwłocznie przeto po owym widzeniu Bronisława poszła z wymienionymi zakonnicami do klasztoru ojców Dominikanów przy kościele Św. Trójcy, opowiedziała im owo o Jacku widzenie, i dowiedziała się od nich, iż rzeczywiście tegoż dnia 15 sierpnia, o godzinie dziewiątej z rana dokonał świątobliwego żywota. Wielką tego objawu pociechą, w duchu ukrzepiona Bronisława, od tej chwili podwoiła pobożność swoją, nie traciła żadnej czasu godziny, ale wszystkie obracała na modlitwę; a żywym rozmyślaniem zajętą, często widziano nad poziom w powietrze podniesioną. Bardzo lubiła osobne miejsce do modlitwy i rozmyślania. Gdy horda Tatarów w roku 1241 wtargnęła do Polski, mały zaś poczet wojska polskiego nie zdołał odeprzeć tej zamieci pohańców, barbarzyńcy weszli do Krakowa we środę popielcową, a nie zastawszy w mieście ludu, który z bojaźni uszedł do lasów i pomiędzy skałami się ukrywał; Tatarzy szałem gniewu uniesieni, domy, a nade wszystko świątynie Pańskie pożogą niszczyli. Podczas tego zdziczenia spłonął i klasztor zwierzyniecki. Z tego więc powodu, zakonnice klasztoru zwierzynieckiego, długi czas mieścić się musiały w prywatnych domach, nim klasztor naprawiono; niektóre udały się do województwa lubelskiego; inne tuliły się w chatkach przy kościele św. Salwatora na Zwierzyńcu. Miała zatem Bronisława wielką sposobność uczęszczania na bliskie wzgórze, Sikornik zwane; tam ona bardzo często na osobności zanurzała duszę swoją w głębokim rozmyślaniu dzieł Bożych w sprawie zbawienia rodzaju ludzkiego dokonanych, i na tym wzgórzu modlitwą, umartwieniem i bogomyślnością gorące uczucia serca swojego wznosiła ku Oblubieńcowi swojemu. Kiedy Bronisława w prawdziwej pobożności i ścisłym umartwieniu ciała swojego przeżyła w zakonie św. Norberta lat czterdzieści, zbliżyła się ku kresowi życia dla każdego człowieka wytkniętemu. Według obyczaju prawowiernych chrześcijan opatrzona śś. Sakramentami, pożegnawszy kochane siostry zakonne, zasnęła w Panu śmiercią błogosławionych, a tak niezmazana jej dusza uniosła się ku swemu Oblubieńcowi po nagrodny wieniec chwały d. 29 sierpnia 1259 r., w 56 r. życia swojego. Siostry zakonne i duchowni miejscowi przekonani o wielkiej świątobliwości życia Bronisławy, służebnicy Chrystusa, pochowali jej ciało po uroczystym nabożeństwie, we framudze wykutej w murze przy wielkim ołtarzu, w klasztornym kościele na Zwierzyńcu. A chociaż miejsce to, w którym błogosławione jej zwłoki pochowano, skrzętnie zapisane było w księdze klasztoru zwierzynieckiego, gdy atoli przez gwałtowny pożar klasztor i archiwum jego spłonęło, w następnych zatem czasach pamięć o jej grobie, w którym on miejscu rzeczywiście istniał, niepewność osłoniła. Wszakże Bóg cudowny w dziełach swoich nie chciał, aby miejsce w niepamięć puszczone, dłużej w sobie taiło święte Bronisławy szczęty. Jakoż w r. 1604 za staraniem przełożonej klasztoru, murarze poprawiając mur kościoła zwierzynieckiego, trafili na rozpadlinę w tymże przy wielkim ołtarzu; gdy ją chcieli naprawić, w tym momencie rój pszczół z niej wylatał, a kłębiąc się, przystępu ku niej nie dozwalał, i tak im przeszkadzał, że nawet roboty w tym miejscu zaprzestać musieli. Murarze zawiadomili kapłanów przy tym kościele mieszkających, a ci donieśli o tym wypadku przełożonej klasztoru: z wielkim podziwem udały się pobożne siostry na modlitwę, potem przełożona kazała otworzyć owę rozpadlinę; odkryto framugę, a w niej znaleziono trumnę z napisem: "tu spoczywa ciało świętobliwej Bronisławy". Z upoważnienia władzy duchownej, delegowani komisarze dźwignęli z tego miejsca błogosławione szczęty i z przyzwoitym okazem czci przenieśli je na przygotowane miejsce, obok ołtarza św. Anny. Już wtedy zgromadzenie panien Norbertanek, klasztoru zwierzynieckiego, posiadało nieomylną pewność o tożsamości szczętów bł. Bronisławy. Ale gdy w 61 lat, w r. 1665, w kościele św. Augustyna na Zwierzyńcu ruszono z miejsc stare ołtarze a nowe stawiać zaczęto, i na miejscu ołtarza św. Anny, wystawiono ołtarz nowy św. Jackowi: zrządzeniem nieprzezorności i nieuwagi, nie naznaczono miejsca, w którym błogosławione te spoczywały zwłoki; stąd więc i pamięć o nich znowu się chwiać poczęła. Następna nieszczęść nawała przez wtargnienie do Polski Szwedów, rozniecających wokoło Krakowa pożogi i dopuszczających się wszelkiego rodzaju nadużyć, a następnie grasująca zaraza powietrza, spowodowały równie kapłanów przy kościele będących, jak i panny zakonne, że opuścić musiały klasztor i tułać się po tajnych ustroniach przez czas niejaki; a tak i podanie o miejscu szczętów Bronisławy, w niepamięć poszło. Dlatego też KRASZEWSKI opat witowskiego klasztoru, w swym rękopisie pod r. 1740 żali się, że niebo niedługo cieszyć się dozwoliło wykryciem szczętów Bronisławy, bo złożone przy ołtarzu św. Anny, tajnią znowu pokrywa pewne miejsce, na którym one obecnie spoczywają. Lecz gdy w r. 1782 za staraniem Magdaleny Otwinowskiej, ksieni pp. Norbertanek, przyszło znowu do roboty około poprawienia kościoła Augustyna św., przy zwierzynieckim klasztorze; i gdy robotnicy odnawiając kościół, zaczęli przestawiać ołtarze, postrzegli przy ołtarzu św. Jacka w murze kratkę żelazną otynkowaną, a za nią pokazała się framuga, na jedną cegłę zamurowana; otworzywszy ją, znaleźli w niej trumienkę dębową żelaznymi antabami okutą, zupełnie spróchniałą, a w tej złożone kości człowieka. – Ówczesny proboszcz zwierzyniecki, Wacław Tworkowski, zawiadomił władzę diecezjalną o wynalezieniu szczętów ludzkich w murze przy ołtarzu św. Jacka. W skutek tego doniesienia konsystorz krakowski polecił dobyć tych szczętów, obmyć je, i wstawić w swe miejsce. Dokonano tego polecenia z wszelką ścisłością, obmyte szczęty i włożone do nowej trumienki cynowej, z napisem na pergaminie, wstawiono do trunienki dębowej, którą umieszczono we framudze, w murze za ołtarzem św. Anny. – Dla utrwalenia pamięci kazała przełożona umieścić na murze tablicę marmurową z wyrytymi głoskami:
Tu leżą kości Bogu poślubione:
W tyle ołtarza w murze znalezione
Jacka świętego, z dawna świętej Anny
Jest tu dokument dosyć tego jawny,
W trumnie podwójnej dobrze okowanej,
Że to są kości duszy Bogu znanej itd.
Wprawdzie nie znaleziono przy szczętach odkrytych żadnego opisu, ale że w księgach i rękopisach było zanotowane, iż zwłoki Bronisławy, po pierwszym ich w r. 1604 wynalezieniu, umieszczone zostały przy ołtarzu św. Anny, na którego miejscu wystawiono w r. 1665 ołtarz św. Jackowi, nie wahano się zatem wyrazić na dokumencie pergaminowym, że to są niezawodnie szczęty bł. Bronisławy; które na tym miejscu spoczywały aż do roku 1840. Pobożna powszechność krakowska, jako też mieszkańcy wsi Zwierzyńca i pobliskich okolic, od czasu zaśnięcia bł. Bronisławy, uświęcali jej zejścia pamięć, w dniu 29 sierpnia, każdego roku nabożnie odwiedzając miejsce na wzgórzu Sikornik, na którym ona przez gorące modły i bogomyślność cześć Bogu oddawała; stąd wzgórze to, górą Bronisławy nazwano. Coroczne zwiedzanie tego miejsca przez lud pobożny, a nawet uczęszczający w tym celu do klasztornego kościoła św. Augustyna, obudziło pobożną myśl zgromadzenia pp. Norbertanek zwierzynieckich do wystawienia w r. 1702 kapliczki na wzgórzu Sikornik, o trzech ścianach, by pobożna powszechność dogodniej oddawać mogła cześć bł. Bronisławie. Zaraz więc gromadnie schodził się lud prawowierny do tej kapliczki ze śpiewem i wzywaniem opieki Bronisławy, zwłaszcza podczas szwedzkiej wojny, którą Karol XII Polskę najechał. Również w czasie grasującego powietrza w okolicach Krakowa, w r. 1759 zgromadzenie pp. Norbertanek kazało przymurować czwartą ścianę do tej kapliczki, by za zezwoleniem zwierzchności duchownej dla nabożeństwa ludu, mogły być i Msze św. odprawiane. Zapisy w książce na to przygotowanej poświadczają, że od r. 1782 do r. 1787 odprawiono Mszy świętych 1081. Książę prymas Jerzy Poniatowski, arcybiskup gnieźnieński, administrator diecezji krakowskiej, dozwolił w r. 1787 dnia 3 października dawną tę kaplicę poprawić, albo też nową wystawić. Ta atoli kapliczka w r. 1853 zburzoną została, z planu nowo założonej warowni na wzgórzu bł. Bronisławy. Wszakże c. k. Rząd austriacki w r. 1857 wystawił natomiast w guście gotyckim, piękną nową kapliczkę przy mogile Kościuszki, na cześć bł. Bronisławy. Niedługo po zgonie bł. Bronisławy, Bóg wszechmocny rozsławić raczył świątobliwe jej życie, udzielaniem ludowi rozmaitych łask za jej wzywaniem. Dowodzą tej prawdy starożytne wizerunki w klasztornym kościele i w owej kaplicy umieszczone, lecz opisy ich w rozmaitych przygodach klasztoru i ze zmianą duchownych zaginęły. Kilka tylko łask Bożych w późniejszych latach wydarzonych wymienimy. W książce na górze Sikornik, w której Msze święte odprawione zapisywano, ojciec Jan Kanty franciszkanin zanotował sumiennie: "Dnia 16 września odprawiłem Mszę św. na intencję chorej, która po odprawionej Mszy św. za przyczyną bł. Bronisławy zaraz ozdrowiała". W r. 1763 Józef de Skack nauczyciel języka niemieckiego złożył w klasztorze zwierzynieckim na piśmie świadectwo z warunkiem wykonania przysięgi, że bardzo chorując na reumatyzm, przypomniał sobie niejakiego Wacława Szpadnika obywatela krakowskiego, którego syn gdy cierpiał ciężką chorobę (epilepsim) po 15 razy na dzień, zaniesiono do kaplicy bł. Bronisławy na Mszę św. za niego, w skutek czego paroksyzm tej choroby był ostatni, i od owego czasu zupełnie ustała. Zeznający Józef Skack tym powodowany, udał się także do przyczyny bł. Bronisławy, zaraz też uwolniony został od reumatyzmu i od napadów złych myśli z wielkiego bólu pochodzących. Pisze on również o swej córce, że umarła, a za wezwaniem bł. Bronisławy ożyła. Dnia 29 listopada r. 1787 Paweł Hermanowski, z Woli Justowskiej, opisał swoją chorobę maligny, i zaświadczył, że wyszedł z niej za przyczyną bł. Bronisławy. Elżbieta de Ingling zostawiła świadectwo w książce: "Cześć Boża w Bronisławie" w r. 1786 wydrukowanej, że za wstawieniem się bł. Bronisławy od nieznośnego bólu w nogach cierpianego, została uzdrowiona. Kiedy w latach 1831 i 1836, a szczególniej w tym ostatnim epidemiczna zaraza cholery wielką śmiertelność zrządzała we wsi Zwierzyńcu, nad Wisłą położonej, strwożeni onejże mieszkańcy udali się z gorącymi modły i z żywą wiarą do przyczyny swej patronki Bronisławy, na wzgórze Sikornik; poczym grasująca cholera od razu na Zwierzyńcu ustała. Pobożne zgromadzenie panien Norbertanek wysłało w r. 1838 kapłana do św. Stolicy Apostolskiej z zebranymi dowodami o wystaranie się beatyfikacji swej siostry i patronki Bronisławy. Ojciec Święty Grzegorz XVI papież, po ścisłej rozwadze dowodów, dnia 31 sierpnia 1839 r. wpisał Bronisławę w poczet błogosławionych sług Bożych, i pacierze kapłańskie o niej diecezji krakowskiej i zgromadzeniu pp. Norbertanek odprawiać pozwolił; poczym w r. 1840 odbyła się w Krakowie jej beatyfikacja z wielką uroczystością, na cześć Bogu w Trójcy Świętej jedynemu.
Żywoty świętych patronów polskich x. Piotr Pękalski.
za: www.ultramontes.pl/zywoty_bronislawa.htm
Puneta:
"Świętość w rodzinie prowadzi do świętego życia"
Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo