Momotoro Momotoro
330
BLOG

bł. Władysław Demski

Momotoro Momotoro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

 

Urodził się 5.viii.1884 r. w Straszewie (niem. Dietrichsdorf), wsi w ówczesnym zaborze pruskim, dziś w województwie pomorskim. Był synem Franciszka (1852, Mariany - 1917) i Rozalii z domu Kamrowskiej (1850, Rzężęcina - 1948). Rodzice prowadzili gospodarstwo rolne. Ojciec był aktywnym działaczem polskich komitetów wyborczych – na terenach, które przeszły pod władanie pruskie, a potem niemieckie, już w I rozbiorze Rzeczypospolitej w 1772 r.… Pierwsze nauki pobierał, z dwoma braćmi, w szkole podstawowej w Straszewie. Kształcił się w Collegium Marianum w Pelpinie (dziś liceum Jana Pawła II) i w gimnazjum - Liceum Hosianum, dawnej uczelni jezuickiej, a w czasach zaboru pruskiego, od 1811 r. aż do 1933 r., wyznaniowego gimnazjum humanistycznego - w Braniewie. Egzamin maturalny zdał w 1906 r., po czym rozpoczął studia teologiczne i filozoficzne w Wyższym Seminarium Duchownym Hosianum w Braniewie, najstarszym seminarium duchownym w Polsce, założonym w 1565 r. przez Stanisława kard. Hozjusza (1504, Kraków – 1579, Capranica), kształcącym przyszłych kapłanów diecezji warmińskiej. Święcenia kapłańskie przyjął – z rąk ordynariusza, bpa Augustyna Bludau (1862, Dobre Miasto – 1930, Frombork) (albo sufragana, bpa Edwarda Herrmanna (1836, Unieszew – 1916, Olsztyn)) - 4.ii.1910 r. w stolicy diecezjalnej, Fromborku. Jako motto swojej posługi kapłańskiej obrał słowa: „Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serce moje według serca Twego”. Pracował jako wikariusz w polskich parafiach: pw. Świętego Mikołaja w Sząbruku (gm. Gietrzwałd), pw. św. Anny w Barczewie (lata 1912–1917) i pw. św. Jana Chrzciciela i Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Biskupcu (lata 1918–1919). Następnie, w latach 1919–22, był wikariuszem w parafii pw. św. Szymona i św. Judy Tadeusza w Starym Targu, pomorskiej wsi na Powiślu, regionie nad wschodnim brzegiem dolnej Wisły. Prowadził tam działalność społeczną i oświatową wśród miejscowych Polaków. Stary Targ zamieszkiwali wówczas głównie katolicy i Polacy. Istniała dwuklasowa szkoła katolicka. W okresie poprzedzającym plebiscyt w vii.1920 r., który miał zdecydować o przynależności tych z iem po rozstrzygnięciach I wojny światowej i odrodzeniu państwa polskiego, gdy ważyły się losy Warmii, Mazur i Powiśla, był aktywnym działaczem organizacji polskich, współzałożycielem Związku Polaków w Prusach Wschodnich (który później, w 1924 r., wszedł w skład Związku Polaków w Niemczech), wreszcie wiceprzewodniczącym Polsko-Katolickiego Towarzystwa Szkolnego na Powiślu i opiekunem kół Kobiet Chrześcijańskich pw. św. Kingi. Tuż przed plebiscytem powołany został do wojska niemieckiego. Pełnił służbę w szpitalu wojskowym w Królewcu. Tam też rozpoczął aktywną działalność plebiscytową, jako opiekun towarzystw ludowych. Został bliskim współpracownikiem Warmińskiego Komitetu Plebiscytowego. Wyniki plebiscytu były dla Polski druzgocącą klęską, i choć w Starym Targu większość mieszkańców głosowała za przynależnością do Polski, w gminie było już inaczej, toteż wieś pozostała w granicach Niemiec. Musiał, zmuszony przez władze niemieckie, opuścić rodzinne Powiśle… W 1922 r. zyskał inkardynację w archidiecezji gnieźnieńskiej, którą zarządzał wówczas apb Edmund Dalbor (1869, Ostrów Wlkp. - 1926,  Poznań), Prymas Polski (próbował uzyskać ją też w archidiecezji lwowskiej u abpa Józefa Teofila Teodorowicza (1864, Żywaczów – 1938, Lwów)) i przeniósł się do Inowrocławia, gdzie został prefektem w 8-klasowym gimnazjum im. Jana Kasprowicza (które miał ukończyć Józef Glemp (ur. 1929, Inowrocław), późniejszy kardynał i Prymas Polski)… W tym czasie studiował także filozofię i filologię klasyczną na Uniwersytecie Poznańskim im. Adama Mickiewicza, co pozwoliło mu, po zdaniu egzaminów, zostać etatowym profesorem szkół średnich w Inowrocławiu. W gimnazjum im. J. Kasprowicza nauczał języka greckiego i łacińskiego, a w gimnazjum żeńskim (dziś II Liceum Ogólnokształcące im. Marii Konopnickiej) języka łacińskiego i niemieckiego, opiekując się jednocześnie Sodalicją Mariańską (łac. Congregatio Mariana)… Jego uczniowie wspominają go jako pedagoga wymagającego i sprawiedliwegoks. Czesław Wolski, ale i życzliwego(ks. dr Stefan Fiutak (1918, Inowrocław – 2000, Gniezno)), który różnymi sposobami starał się ożywić zainteresowania uczniów… Wymagał od nich  nie tylko opanowania zasad języka, ale również znajomości poezji antycznej i sztuki recytacji. Wychowywał pokolenia młodzieży w duchu patriotyzmu, wiary katolickiej, wrażliwości na drugiego człowieka i dziedzictwo  kulturowe antyku. Przybliżał jej sztukę antyczną - e.g. w 1932 r. wystawił wraz z młodzieżą obu szkół średnich, w których nauczał, „Antygonę” Sofoklesa… W szkołach, w których pracował opikował się kółkiem filologicznym, czytelnią uczniowską i kółkiem samokształceniowym. Współorganizował wycieczki krajoznawcze. Był też propagatorem idei oszczędzania. Współpracował także z czasopismem „Dziennikiem Kujawskim”, pisząc co jakiś czas artykuły… Chętnie brał udział w spotkaniach księży prefektów i, acz był małomówny, włączał się aktywnie w dyskusje. Po agresji niemieckiej i rosyjskiej na Rzeczpospolitą Inowrocław już 7.ix.1939 r. znalazł się rękach niemieckich. Natychmiast rozpoczęła się akcja „Inteligencja” (niem. „Intelligenzaktion”), fizycznej likwidacji polskiej inteligencji oraz warstw kierowniczych na terenach okupowanych (po 17.ix.1939 r., gdy Rzeczpospolita została napadnięta przez Rosję, podobną akcję rozpoczęli Rosjanie). Już 8.ix.1939 r. został, na przykład, aresztowany Stanisław Kubski, proboszcz parafii pw. Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie w Inowrocławiu. Pieczę nad opuszczoną przez pasterza parafią przejął Władysław (od 4.x.1939 r. formalnie)… A wokół trwały aresztowania i egzekucje. 24.x.1939 r. Niemcy aresztowali brata Władysława, Agatona Demskiego (1880, Straszewo - 1939, Las Szpęgawski), jak i on działacza plebiscytowego w 1920 r., rolnika, i wkrótce potem zamordowali w Lesie Szpęgawskim… 2.xi.1939 r. księża pracujący w Inowrocławiu i okolicach zostali „zaproszeni” przez Niemców do starostwa na spotkanie, aby - jak podawano – „omówić warunki pracy duszpasterskiej w czasie wojny”. Gdy pojawili się wszystkich aresztowano. Jak się miało okazać z 34 zatrzymanych okupację niemiecką przeżyć miało tylko trzynastu… Niemcy osadzili ich w więzieniu w Inowrocławiu. Było to już po tzw. „krwawej niedzieli”, gdy w nocy z 22 na 23.x.1939 r. Niemcy zamordowali w więzieniu 56 Polaków. Informacje o masakrze przesłali na Zachód, za pomocą tajnej radiostacji krótkofalowej, uczniowie i nauczyciele gimnazjum im. Jana Kasprowicza, w którym nauczał Władysław… 8.ii.1940 r. przewieziono wszystkich, przez Świecie (gdzie przetrzymywano ich w szpitalu psychiatrycznym), Górną Grupę (zamknięto ich w zarekwirowanym klasztorze werbistów), Gdańsk - Nowy Port, do niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Konzentrationslager) w Stutthof, 36 km na wschód od Gdańska. Zgromadzono w nim grupę księży i zakonników pochodzących z kościołów i zakonów pomorskich, liczącą ok. 250-300 osób. Zmuszano ich do pracy przy rozbudowie obozu. Zimno, głód, wyniszczająca i niejednokrotnie bezsensowna praca (na przykład przerzucanie kup śniegu z miejsca na miejsce), tortury, były na porządku dziennym. Władysław odznaczał się spośród innych księży postawą i wzrostem oraz świetną znajomością języka niemieckiego. Pełnił zatem rolę przedstawiciela polskich kapłanów – Niemcy uznali go jako „kapo”, szefa komanda roboczego polskich kapłanów. Pracował m.in. w obozie dla jeńców cywilnych (niem. Zivilgefangenenlager) w miejscowości Grenzdorf (pl.Graniczna Wieś), gdzie produkowano – niewolniczymi siłami - kostkę brukową do budowy dróg.Kierował pracami księży przy rozbijaniu kamieni, w żwirowni i kamieniołomach, będąc dla nich przewodnikiem i pocieszycielem duchowym.

Uwierz, mówiłem, raz jeszcze zaufaj kamiennym tablicom
które oparły się płomieniom czasu.…

Takie słowa w usta Władysława (i innego męczennika, ks. Józefa Pawłowskiego, stąd tytuł wiersza: „Ksiądz Józef Demski”…) włożył poeta i pisarz, Bohdan Urbankowski (ur. 1943, Warszawa), w jednym ze swoich wierszy z tomiku „Głosy”. A pomoc i pocieszenie były niezbędne, bowiem ogólne przygnębienie pogłębiał dodatkowo zakaz sprawowania jakichkolwiek praktyk religijnych… Ale 21.iii.1940 r., w Wielki Czwartek, udało się – w tajemnicy – odprawić Mszę św. i rozdać Komunię św. Celebrował Ją, w izbie nr 5, ks. Bolesław Piechowski (1885 , Osówek – 1942, Hartheim), najstarszy z aresztowanych księży. Do Mszy św. służył mu Jej główny organizator, bł. ks. Stefan Wincenty Frelichowski. „Wszyscy leżeli na swych siennikach, a tylko celebrans […] siedząc szczelnie okryty kocami sprawował Najświętszą Ofiarę. Ks. Frelichowski zaś, który leżał obok prowizorycznego ołtarza, szeptem informował wszystkich o poszczególnych czynnościach Mszy świętej. Po konsekracji, by nie powodować zbytniego zamieszania z rąk do rąk podawano sobie ćwiartki małych Hostii. […] Konsekrowano w zwykłej szklance i zadowolono się dwoma tylko mizernymi świecami…”(„Materiały i Studia Księży Werbistów”, nr 53, pod redakcją ks. Eugeniusza Śliwki SVD, 1999 r.) W tej Mszy św. uczestniczyło 6 przyszłych błogosławionych męczenników (Władysław Demski, Marian Górecki, Bronisław Komorowski, Stanisław Kubista, Alojzy Liguda i Stefan Wincenty Frelichowski)… 10.iv.1940 r. Władysław został przewieziony do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. Odtąd był numerem 9103. Tam przydzielono go na blok 20, gdzie blokowym był niejaki 22-letni Hugo Kraye (albo Krange), więzień kryminalny. Z sadystycznym zadowoleniem katował on więźniów (na przykład pompując ich wodą z węża podłączonego do kranu…), na co niemieccy nadzorcy przymykali oczy. I zaczął się szczególnie znęcać nad Władysławem. Bił go pałką z byle powodu, polewał zimną wodą. W rezultacie Władysław zachorował na nerki, zaczęły mu puchnąć nogi, a potem cały organizm, pojawiły się wrzody… Próbowano zdobyć jakieś lekarstwa, z mizernym skutkiem. Gdy był już ciężko chory Niemcy zlitowali się i przeniesiono go na inny blok. Ale tam też musiał uczestniczyć we wszystkich całodziennych karnych ćwiczeniach gimnastycznych, wśród których szczególną udręką było robienie „żabek” - przysiadów w podskoku, przez wiele godzin. Szczególnie dokuczliwym „nauczycielem” tej gimnastyki był inny kapo, niejaki Ernest. Kiedy nieszczęśnicy słabli okładani byli kijami i kopniakami w plecy, nerki, krocze… Ciekawe, że w pewnym momencie za Władysławem wstawił się ówczesny blokführer Erwin Seifert (ur. 1915, Adelsdorf - ?), sudecki Niemiec, skazany w 1970 r. na dożywocie, nakazując blokowemu łagodniejsze traktowanie więźnia. Skutek był raczej przeciwny… W v.1940 r. w obozie trwały w najlepsze przygotowania do wysyłki części polskich kapłanów na dalszy etap ich drogi krzyżowej – do obozu koncentracyjnego w Dachau. Rozpoczął się przegląd odzieży i w jej trakcie, 26.v, z któregoś węzełka, w jakie związane były ubrania więźniów, wypadł różaniec (a może krzyżyk? medalik? - świadkowie obserwujący scenę z pewnej odległości nie byli pewni)… Znudzeni SS-mani – wśród nich SS-Oberscharführer Wilhelm Karol Ferdynand (niem. Wilhelm Karl Ferdinand) Schubert (1917, Magdeburg - ?), skazany po wojnie na dożywocie, i SS-Oberscharführer Otton (niem. Otto) Kaiser (1913, Eilenburg - ?) – przywołali postawnego Władysława. Gdy podbiegł (w obozie trzeba było biegać, a nie chodzić!) nakazano mu podeptanie różańca. Odmówił… W odpowiedzi na ten „bunt” więźnia jeden z SS-manów podniósł różaniec i rzucił go w błoto. Tym razem nakazał, by Władysław go pocałował. Kapłan ukląkł i pochylił się nad różańcem. Wtedy rozpoczęło się bicie – grubym kijem, trzcinową laską. Walono po głowie, po plecach, po nerkach. Więzień podniósł się z trudem, ale bicia nie przerwano. Po jakimś czasie Władysław, z którego ust nie padło ani jedno słowo, upadł. Wtedy oprawcy zaczęli go kopać i chodzić po nim…Wspomniany poeta, Bohdan Urbankowski, inny ze swoich wierszy z tomiku „Głosy” oparł na tej strasznej scenie. Pisał :

Leżąc w plamie krwi jak w aureoli
ostatkiem sił
ksiądz położył palec na ustach…

Gdy przestali się znęcać ks. Stanisław Gałecki (1896, Poznań - 1952, Szubin) pomógł Władysławowi dowlec się do baraku. Władysław szeptał: „Wszystko trzeba ścierpieć i na nic się nie skarżyć”… Po południu pojawiła się wysoka temperatura i silne bóle prawej nerki… Dwa dni później, 28.v.1940 r., w czasie apelu, Władysław wyszeptał do stojącego obok ks. Romana Budniaka (ur. 1913, Boroszewo – 2004, Wysoka): „Czy dziś oktawa? Prowadziłbym procesję u Grzesia…” i osunął się na ziemię… Owym „Grzesiem” był ks. Grzegorz Handke (1897, Smogólec – 1960, Inowrocław), administrator parafii pw. św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny w Inowrocławiu, aresztowany wraz z Władysławem i towarzyszący mu na jego drodze krzyżowej, poprzez Stutthof do Sachsenhausen. Po apelu Władysława zaniesiono pod płot, gdzie leżąc na ziemi przez dłuższą chwilę konał otoczony kapłanami… SS-man Schubert zażądał, by ktoś nad zwłokami wygłosiL „przemówienie”. Ks. Gałecki wyszeptał formułę rozgrzeszenia, a ks. Piotr Gołąb (1888, Schodnia – 1943, Dachau), ze Zgromadzenia Słowa Bożego (łac. Societas Verbi Divini - SVD) czyli werbista, dziś Sługa Boży (łac. Venerabilis Dei Servus), rozpoczął, po niemiecku: „Żegnam Ciebie, kochany Profesorze, odszedłeś po trudzie życia do Twego Pana po nagrodę. Jesteś wolny! Tylko gdzieś tam w Inowrocławiu płacze 90-letnia staruszka, matka Twoja, która Cię już do stęsknionego serca nie przytuli. Wkrótce jednak spotkacie się obydwoje tam, gdzie nie ma bólu i cierpienia, i gdzie nagrodą za dobro jest radość i szczęśliwość niebieska, a zapłatą za zło, za krzywdę jest…” „Dość” - wrzasnął Niemiec i odszedł… Jeden ze świadków wydarzeń, ks. Dezydery Wróblewski (1893, Poznań - 1978, Inowrocław), wspominał po latach, że któryś ze strażników na widok martwego Władysława miał wrzasnąć: „Zdechł ten klecha […] a teraz powiedzą, że jest męczennikiem”… Niemcy – jak zawsze formaliści - list do matki Władysława, 90-letniej Rozalii (która do Pana odeszła w 1948 r.), zawiadamiający o śmierci syna wysłali z datą 29.v.1940 r.… A niemiecki oprawca, który nad ciałem kapłana lamentował nad jego męczeństwem, zaiste wykazał się profetyzmem, bowiem 13.vi.1999 r. w Warszawie Władysław został, wraz z 108 męczennikami z czasów II wojny światowej, beatyfikowany przez Jana Pawła II. 6.vi.1999 r. w Elblągu, w homilii wygłoszonej podczas nabożeństwa czerwcowego, Jan Paweł II mówił: „[…] W czasie tej pielgrzymki […] w poczet błogosławionych zostanie […] zaliczony syn tej ziemi, ksiądz Władysław Demski, który oddał życie w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, broniąc publicznie krzyża znieważonego świętokradzko przez oprawców. Wy przejęliście niejako to wspaniałe duchowe dziedzictwo i trzeba, byście je chronili, rozwijali i na tym solidnym fundamencie wiary i życia religijnego budowali przyszłość tej ziemi i Kościoła elbląskiego […] Oto zrąb moralności dany człowiekowi przez Stwórcę. Dekalog dziesięciu Bożych słów wypowiedzianych z mocą na Synaju i potwierdzonych przez Chrystusa w Kazaniu na Górze w kontekście ośmiu błogosławieństw. Stwórca, który jest zarazem najwyższym prawodawcą, wpisał w serce człowieka cały porządek prawdy. Porządek ten warunkuje dobro i ład moralny, i przez to jest podstawą godności człowieka stworzonego na obraz Boży. Przykazania zostały dane dla dobra człowieka, dla jego dobra osobistego, rodzinnego i społecznego. One są naprawdę drogą dla człowieka. Sam porządek materialny nie wystarczy. Musi być uzupełniony i ubogacony przez nadprzyrodzony. Dzięki niemu życie nabiera nowego sensu, a człowiek staje się doskonalszy. Życie bowiem potrzebuje mocy i wartości Bożych, nadprzyrodzonych, wtedy dopiero nabiera pełnego blasku”… Potrzebuje dziesięciu przykazań, którym wierny – do męczeńskiego końca – pozostał ks. Władysław Demski…

 za: http://www.swzygmunt.knc.pl/SAINTs/HTMs/0528blWLADYSLAWDEMSKImartyr01.htm

Momotoro
O mnie Momotoro

Najcześciej mówią mi Wodek. Nie jest to błąd, że nie napisałem "ł". Trudno inaczej zdrobnić imię Wodzisław:). Urodziłem się kilka dni przed zakończeniem stanu wojennego. Z lat 80' nic szczególnego nie pamiętam, a z 90' szkołę podstawową i kawałek technikum. Dojrzewanie i studia to już poprzednia dekada. Po 10 kwietnia 2010 roku zmieniło się bardzo wiele nie tylko do okoła mnie, ale także i we mnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo