"Klęska Imperium Zła. Rok 1920 " prof. Andrzeja Nowaka to idealna pozycja przed 100. rocznicą wielkiej Bitwy Warszawskiej. Wiedzę o majstersztyku wywiadowczym, o którym wciąż mało się mówi, ugruntuje Marek Świerczek w książce "Największa klęska polskiego wywiadu. Sowiecka akcja dezinformacyjna „Trust” 1921-1927". Z kolei Lech Kowalski jako pierwszy badacz opisał kulisy powstania i działalności zwiadu Wojsk Obrony Pogranicza - te pozycje znajdziecie w Księgarni Salon24.pl.
Andrzej Nowak, wykładowca akademicki Uniwersytetu Jagiellońskiego i kierownik Zakładu Historii Europy Wschodniej to jeden z najbardziej utytułowanych historyków i znawców imperium rosyjskiego. Po eseju na temat walk polsko-bolszewickich w "Ojczyźnie ocalonej", wydanym w przystępnym charakterze albumowym, czas na kolejną pozycję.
"Klęska Imperium Zła. Rok 1920"
"Klęska Imperium Zła. Rok 1920" to historyczny zapis upadku rewolucji bolszewickiej, która miała rozlać się na Zachód i objąć całą Europę. Jak Józef Piłsudski powstrzymał misterny plan Józefa Stalina? Prof. Nowak - na podstawie badań historycznych - pochyla się nie tylko nad militarnymi aspektami wojny, ale też społecznymi i politycznymi konsekwencjami konfliktu z Armią Czerwoną.
- To zwycięstwo pozwoliło nam pozostać Polakami przez następne 50 lat, kiedy nasi przodkowie zostali ponownie wtłoczeni do dusznej, ciasnej klatki z napisem „imperium sowieckie”. W 1920 r. Armia Czerwona była największą czynną siłą wojskowa na kontynencie europejskim, a to, że udało się ją zatrzymać siłami dopiero co odbudowującej się Polski było wydarzeniem, które ocaliło nie tylko nas, ale ocaliło też naszych sąsiadów. Rozkaz bolszewików pod tym względem był jasny, miano iść przez trupa białej Polski na Berlin - zaznaczył autor książki.
- Głębsze wejrzenie w treść tej książki, do czego bardzo zachęcam, pozwala zrozumieć, że zmaganie się ze strachem i z terrorem, które próbują narzucić przeciwnik, niezależnie od tego czy jest to przeciwnik osobowy, czy jest to przeciwnik, którego nie potrafimy zidentyfikować, jest doświadczeniem ludzkim, które skoncentrowało się szczególnie na Polsce w roku 1920. Ale kiedy już stajemy wobec zagrożenia musimy spojrzeć w przeszłość i zastanowić się, co jest nam potrzebne, aby z zagrożeniem walczyć. Są to dwa czynniki. Otóż potrzebna nam jest zawsze odwaga oraz gotowość do zachowania niepodległości wobec terroru, który za pomocą strachu chce nas rzucić na kolana i przekonać, że jesteśmy bezradni i musimy się poddać. Polska nie poddała się w roku 1920 i nie może się poddać także dziś - rozważał prof. Nowak.
Podobnie jak "Ojczyzna ocalona", tak i "Klęska Imperium Zła. Rok 1920" imponuje bogatą warstwą ilustracyjną. W monografii prof. Nowaka odnajdziemy ok. 50 dotąd niepublikowanych zdjęć z okresu wojny polsko-bolszewickiej, wykonanych przez kpt. Paulo de Silvę.
Operacja "Trust"
Operacja "Trust" była "matką" wszystkich posunięć kontrwywiadowczych "czekistów" z bolszewickiej Rosji. Marek Świerczek zagłębia się w lata 1921-1927, gdy po powstaniu Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich komuniści wpadli na pomysł dezinformacji i utrudnienia działań służb specjalnych na wschodnim kierunku. W misję powodzenia kombinacji operacyjnej ludzi Feliksa Dzierżyńskiego uwikłany był polski wywiad wojskowy.
Świerczek analizuje w publikacji dokumenty, wskazujące na grę Sowietów z zachodnimi wywiadami. Bolszewicy planowali sztucznie wywołać powstanie przy pomocy agenturalnej organizacji podziemnej, by oszukać "białą emigrację" i wciągnąć jej liderów w machinę struktur totalitarnej bezpieki. W jaki sposób ZSRR manipulowało zachodnimi wywiadami? Jak uzyskano fundusze na przeprowadzenie wielkiej gry? Na te pytania odpowiedzi znajdziemy na łamach książki "Największa klęska polskiego wywiadu. Sowiecka akcja dezinformacyjna „Trust” 1921-1927".
Jak zaznacza autor, metody wypracowane przez komunistów w latach 20. posłużyły im do destabilizowania m.in. podziemia niepodległościowego w Polsce powojennej. Na wzór operacji "Trust", bezpieka penetrowała Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość. "Żołnierzy Wyklętych" poddano wielkiej prowokacji w akcji "Cezary", polegającej na stworzeniu fałszywej V Komendy WiN.
WOP
Lech Kowalski to autor m.in. pierwszej biografii politycznej Czesława Kiszczaka. Teraz historyk i publicysta zajął się Wojskami Ochrony Pogranicza i jej zwiadem w latach 1945-1990. Powszechna jest opinia, że WOP - tak jak wywiad cywilny w czasach PRL - nie należał do struktur bezpieki. Zwiad WOP był niejako "ukryty" w samym sercu Ludowego Wojska Polskiego (LWP), który przez historyków uznawany jest za wojskowy aparat bezpieczeństwa w czasach komunistycznych.
- Od wewnątrz ta formacja była typowo bezpieczniacka: miała komórki, które inwigilowały, przesłuchiwały. Na pograniczu byli potężniejsi od SB. Mieli dokładnie zinfiltrowane społeczności lokalne, mniejszości narodowe. Jej agentura budzi podziw po dzień dzisiejszy. Całe nadleśnictwa współpracowały z WOP-em – leśnicy, ludzie pracujący w lesie, taksówkarze, nauczyciele, przewodnicy wycieczek. Ta społeczność funkcjonowała i nie odcięła się od WOP. Problem w tym, że Zwiad WOP nie został poddany dezubekizacji i przeszedł w szyku zwartym z pieśnią na ustach do III RP - przypomniał w jednym z wywiadów Lech Kowalski.
WOP - podobnie jak inne wojskowe służby PRL - nie podlegały weryfikacji w 1990 roku. Urząd Ochrony Państwa zastąpił Służbę Bezpieczeństwa, ogromna część funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa stanowiła o sile kadrowej tej instytucji. Milicja została przeformowana na Policję, natomiast struktury Ludowego Wojska Polskiego pozostały nietknięte w III RP.
Kowalski na łamach książki "Bezpieka pogranicza. Wywiad Wojsk Ochrony Pogranicza" przytacza m.in. zasadzki na żołnierzy podziemia antykomunistycznego w pierwszych latach po zainstalowaniu nad Wisłą władzy podległej Moskwie. Badacz analizuje również wkład zwiadu WOP w czasie interwencji wojsk na Czechosłowacji w 1968 roku, jak też gotowość do działania po wprowadzeniu stanu wojennego.
Książki są dostępne w Księgarni Salon24.pl - więcej informacji znajduje się w tekście powyżej pod linkami danego tytułu.
GW
