W postępowaniu pierwszoinstancyjnym wygrała Platforma Obywatelska. Miałem okazję posłuchać nieco wywodów pełnomocnika procesowego sztabu Jarosława Kaczyńskiego i samego kandydata. Jestem zdegustowany. Na razie nadal mam jednak zamiar głosować na Jarosława Kaczyńskiego, który nb. ma stopień doktora w zakresie nauk prawnych, a co dodatkowo podnosi znaczenie tej sprawy. PiS przegrał bowiem taktycznie, chociaż mógł wygrać strategicznie.
W mojej ocenie sprawę należało poprowadzić zupełnie inaczej. Wykorzystując wywiad, jaki udzielił mediom minister Grad (pisała o tym kataryna) oraz całą masę innych informacji medialnych (nawet w S24 pojawiło się ich kilkanaście), można było doprowadzić do sytuacji, że sąd wydając niekorzystne dla Jarosława Kaczyńskiego orzeczenie musiałby w uzasadnieniu zawrzeć argument, że - w rzeczy samej - kandydat na prezydenta RP Bronisław Komorowski nie wspominał nic o prywatyzacji szpitali i mimo iż sama PO nie wykluczała takiej możliwości już po wyborach w 2007 roku (także w 2010 roku), a nawet podejmowała działania w tym kierunku, to jednak JK powinien sprostować nieprawdziwą informację o BK. Sprowadzenie argumentacji do stanu faktycznego z 2007 roku, gdy PiS przerżnął, było krokiem samobójczym. PiS znakomicie ułatwił zadanie Sądowi Okręgowemu w Warszawie.
Postulowane przeze mnie postępowanie doprowadziłoby do sytuacji, w której część myślących wyborców PO (kiboli pomijam) mogłaby nieco zgłupieć, zaś sympatycy innych partii (zwłaszcza PiS) mogliby nabrać wiatru w żagle. No bo jakże i czym wyjaśnić dualizm - w kwestii prywatyzacji Komorowski swoje, a PO swoje? A pograć tym argumentem można potem długo, bardzo długo.
http://kataryna.salon24.pl/193393,do-zobaczenia-w-sadzie