Anna Tanalska-Dulęba
Źródłem świątecznego stresu są nasi najbliżsi
Dla wielu ludzi często najtrudniejsze w okresie świątecznym jest zderzenie wyidealizowanych marzeń, oczekiwań oraz idyllicznych wspomnień o minionych Świętach z realiami. Przygotowania do Bożego Narodzenia w wielu rodzinach przebiegają w atmosferze pełnej napięcia i angażują bardzo silne emocje. Wszystko musi wypaść jak należy, zwłaszcza jeśli wśród zaproszonych gości są osoby, z których opinią bardzo się liczymy – na przykład teściowie lub rodzice. Niekiedy po takich bardzo długich przygotowaniach, właściwe spotkanie z rodziną przynosi zawód, ponieważ nie wygląda tak, jak marzyliśmy. Przykrość jest silniejsza właśnie ze względu na rozczarowanie i gorycz.
Z tego powodu wraz ze zbliżającymi się Świętami wielu ludzi doznaje silnych negatywnych emocji – przede wszystkim lęku. Mogą czuć się zniewoleni, przymuszeni do przestrzegania pewnej formy celebracji, która niekoniecznie przystaje do ich oczekiwań. Część z nich myśli: „Gdyby to zależało ode mnie zorganizowałbym/zorganizowałabym wszystko inaczej”. Tymczasem zamiast oczekiwań własnych trzeba spełnić oczekiwania innych, zazwyczaj starszych członków rodziny. Negatywne przeżycia mają swoje źródło w warstwie interpersonalnej, rodzinnej. Choć może trudno nam się do tego przyznać źródłem stresu są najbliższe nam osoby.
To właśnie emocje i lęki są głównym tematem, z jakim terapeuta musi zmierzyć się w okresie Świąt. Dopiero niedawno zdałam sobie sprawę jak rzadko poruszany jest wówczas temat duchowości. Choć pacjenci rozmawiają ze mną o swoim stosunku do duchowości, bardzo rzadko czynią to przy tej okazji. Gdyby jednak duchowość i religijność jako takie mogły rozładować towarzyszące Świętom napięcie, psychoterapeuci nie byliby potrzebni. Tymczasem, choć zdecydowana większość moich klientów uważa się za katolików, nie narzekamy w tym czasie na brak zajęć.
Dlaczego tak się dzieje? Odnoszę wrażenie, że kultura katolicka niekiedy zbyt duży nacisk kładzie na oprawę – wygląd kościoła czy stołu wigilijnego – przez co ludzie gubią wymiar duchowy tego święta. Przyczyny tego stanu rzeczy nie leżą jednak wyłącznie w naturze tego wyznania – wiele religii przywiązuje ogromną wagę do ceremoniału. To w dużym stopniu cecha cywilizacyjna. I choć ludzie, a zwłaszcza osoby starsze, od zawsze narzekają na zanik pierwiastka duchowego, w tych utyskiwaniach tkwi ziarno prawdy. A w psychoterapii bardzo trudno jest pracować z kimś, kto nie ma duszy. Nie chodzi mi o religijne, ale przenośne znaczenie tego słowa. Jeśli zwraca się uwagę tylko na tę zewnętrzną warstwę, wówczas bardzo trudno dokonać zmiany w życiu.
* Anna Tanalska-Dulęba, psychoterapeuta, absolwentka Wydziału Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, pracuje w nurcie Gestalt i systemowym.
Więcej na ten temat:KulturaLiberalna.pl
Inne tematy w dziale Kultura