Kultura Liberalna Kultura Liberalna
626
BLOG

MIODEK: Rzecz o słowie 'jajo'

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Szanowni Państwo,

w świątecznym numerze Kultury Liberalnej proponujemy portret jajka. Sprawa poważna – zatem parafrazując tytuł świetnej książki o życiu Witkacego – powinien być to portret wielokrotny. Malują go znakomici Autorzy: Jan Miodek, Ewa Bartnik, Robert A. Sucharski orazPiotr Kieżun.

Zapraszamy do lektury!

 

Jan Miodek

Jaje, jajko, jajeczko

Zajrzymy w historię słowa „jajko”. Na początku, jak to w polszczyźnie, jeśli występowała głoska miękka, „j”, nie mogło po niej być „o”. Najpierw mieliśmy więc nie „jajo”, lecz „jaje”. Słowo to uwiecznione zostało chociażby w znanej fraszce Jana Kochanowskiego, który pisał, że „ale to wszystko za jaje, kiedy Hanny nie dostaje”. Znaczy to mniej więcej tyle: jest mi niedobrze, kiedy nie mam przy sobie Hanny. Odkrywamy zatem, że istniało takie powiedzenie: „mieć coś za jaje”, które znaczyło, że jest nam z jakiegoś powodu źle.

Dopiero później „jaje” przekształciło się w „jajo”. Następnie zaczęto używać formy zdrobniałej: „jajko”. Chociaż dzisiaj już tego „jajka” jako zdrobnienia nie odczuwamy, podobnie jak w przypadku słowa „matka” (to ostatnie historycznie pochodzi od słowa „mać”, które jednak współcześnie kojarzy się przede wszystkim z popularnym przekleństwem).

„Jajo” i „jajko” obrodziło rozmaitymi, mniej lub bardziej przysłowiowymi zwrotami. Na przykład, mówimy, że jajko nie może być mądrzejsze od kury. Jeśli ktoś ma na myśli, że zaczynamy od początku, powie „ab ovo”, czyli od jajka poczynając.

Współcześnie jednak to szalenie produktywne słowo największą karierę robi na pograniczu wulgarności. Mówi się: ktoś „robi sobie jaja”, „nie rób sobie jaj”. Muszę przyznać, że dawniej ten zwrot osobiście bardzo mnie raził, uznawałem go za nie nadający się do tekstów publicznych. Tak jak wtedy, gdy przed paroma laty, krzyżówkę pewnego czasopisma zatytułowano „Jajem grubym”. Odebrałem to z ogromną niechęcią, pomimo tego, że owa krzyżówka utrzymana była w konwencji żartobliwej. Innym razem pewien polityk powiedział o własnej żonie: „zawsze mi mówi: nie rób sobie jaj”. Pomyślałem wtedy, że gdybym ja tak zacytował swoją żonę w publicznych mediach, ona chyba podałaby sprawę o rozwód… Dzisiaj widzę, że zwrot ten bardzo stylistycznie zneutralniał. Co nie znaczy, że mówię „idźcie do telewizji, do radia i mówcie o jajach”.

W dzisiejszej polszczyźnie mamy też skłonności do zdrobnień. W okieneczku numer 16 na poczcie odbieramy paczusię, mówimy sobie „do zobaczonka”, o życzeniach „powodzonka” nie wspominając. Również „jajko” uległo tej modzie. Już nie święci się „jajka”, ale „jajeczko”. Te „jajeczka” również mnie rażą, jeśli są zbyt natarczywie i za często używane.

* Jan Miodek, profesor polonistyki i dyrektor Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości