Kultura Liberalna Kultura Liberalna
335
BLOG

[Projekt: Polska] Co Ziemie Odzyskane dały Polsce?

Kultura Liberalna Kultura Liberalna Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

W grozie przesiedleń, szabrownictwa i powojennej traumy milionów ludzi raczej nikomu nie przyszło do głowy, że Polska pod przymusem dokonała prawdopodobnie najlepszej terytorialnej transakcji w swojej historii. Zachód zamiast Wschodu.

W lipcu mija 70 lat od otwarcia Wystawy Ziem Odzyskanych we Wrocławiu. Na użytek wewnętrzny tamto wydarzenie było obliczone jako festiwal propagandy rządów Bieruta i osiągnięć Gomułki, ówczesnego Ministra Ziem Odzyskanych. Wobec zagranicy miało ugruntować prawo Polski do jej nowych zachodnich terytoriów, które zresztą przez wiele kolejnych lat pozostawało niepotwierdzone. Rzeczywisty dorobek cywilizacyjny Dolnego Śląska, Ziemi Lubuskiej czy Pomorza pozostawał wtedy raczej na dalszym planie, czemu trudno się dziwić po zaledwie trzech latach od wojny.

Musiało minąć kilkadziesiąt lat, by w pełni docenić znaczenie tej wymiany. Polska i jej mieszkańcy przesunęli się na zachód nie tylko terytorialnie, ale także cywilizacyjnie i kulturowo. Już sam klimat Ziem Zachodnich ze swoimi łagodnymi zimami i długim okresem wegetacyjnym nie pozostawał bez znaczenia, choćby dla rozwoju rolnictwa. Przewaga technologiczna ziem poniemieckich nad zacofanymi kresami za Bugiem tym bardziej nie pozostawiała wątpliwości. W większości dolnośląskich rodzin do dziś zachowały się wspomnienia przesiedleńców zdumionych swoimi nowymi domami z bieżącą wodą i „elektryką”, widzących gospodarstwa pełne sprzętów mechanicznych czy porządne utwardzone drogi. Częściej zresztą budziło to w nich niechęć niż radość. Prości rolnicy ze wschodu najzwyczajniej nie potrafili obsługiwać maszyn rolniczych, więc te zarastały chwastami albo od razu były złomowane. Norman Davies w książce „Mikrokosmos” wspomina o niechęci ludzi do dbania o obce, ceglane domy, które przez lata popadały w ruinę. Dopiero na przełomie lat 50. i 60., kiedy dorastały pierwsze pokolenia urodzonych tutaj Polaków, mieszkańcy nabierali odwagi, by bardziej się zadomowić.

Ale i tak zaplecze infrastrukturalne Ziem Zachodnich do dziś stoi na lepszym poziomie niż reszty Polski. Wytyczona jeszcze przez nazistów autostrada A4 przez dziesięciolecia była jedyną polską trasą szybkiego ruchu. Podobnie z koleją. Mimo że aż do lat 90. małe linie kolejowe po prostu likwidowano, do dziś cały zachód jest pokryty gęstą siecią tras i połączeń, także wokół mniejszych miast. Nierzadko wciąż nie w pełni wykorzystywanych. Nawet Wrocław dotąd nie potrafi dostrzec potencjału odziedziczonej po Breslau miejskiej siatki kolejowej. Zamiast tego, władze miejskie wolą snuć mrzonki o budowie metra albo tunelach średnicowych.

Ziemie Zachodnie dostały w spadku po dawnych właścicielach także zupełnie inną strukturę własnościową i rolną. Do dziś aż nazbyt widoczna jest różnica w krajobrazie między poszatkowanymi poletkami choćby dawnej Kongresówki a szerokimi po horyzont łanami pól pod Ślężą. Inne osiągnięcia infrastrukturalne, nawet tak oczywiste jak melioracja, często są dopiero na nowo przywracane. Przywracane – bo w wielu wypadkach wystarczy po prostu oczyścić dawno wytyczone kanały i zbiorniki, by zorientować się, że rzeki przestają być śmiertelnym zagrożeniem po każdych wiosennych roztopach.

Bogactwo kulturowe miast i miasteczek widać w ich wyglądzie. Ziemowit Szczerek zauważył kiedyś, że wystarczy przekroczyć granicę między Mazowszem a Mazurami, by nawet małe wioski zaczęły mieć spójną architekturę, układ zabudowy, wręcz swój własny skyline. Te uwarunkowania bywają zresztą do dziś ignorowane. Na mapach mazurskich, pomorskich czy dolnośląskich miejscowości bez trudu da się dostrzec różnicę między harmonijną i spójną urbanistyką sprzed wojny oraz chaotyczną powojenną zabudową rozrastającą się bezładnie od wczesnego komunizmu aż do dziś. Mimo dekad zaniedbań i budowlanej tandety, dziedzictwo kulturowe zachodu objawia się w cudem zachowanych miejscach. To nie Małopolska czy Mazowsze, ale Dolny Śląsk jest najbogatszym w zabytki regionem w Polsce. W promieniu stu kilometrów od Wrocławia dosłownie każde miasteczko może pochwalić się swoim własnym zamkiem lub pałacem – w wielu wypadkach zaprojektowanym lub ozdabianym przez artystów europejskiej klasy. Te z nich, które miały szczęście przetrwać i znaleźć dobrych gospodarzy, dziś przyciągają turystów i stanowią tło dla przeróżnych wydarzeń kulturalnych.

Cały tekst TUTAJ

Piotr S. Kozdrowicki

dolnośląski politolog i administratywista; absolwent oraz doktorant Uniwersytetu Wrocławskiego. Lokalny aktywista i samorządowiec, radny podwrocławskiej Gminy Brzeg Dolny.

"Kultura Liberalna" to polityczno-kulturalny tygodnik internetowy, współtworzony przez naukowców, doktorantów, artystów i dziennikarzy. Pełna wersja na stronie: www.kulturaliberalna.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo