Był okres przedwyborczy i euforia. Prezes odzyskuje. Potem były wybory i szok - prezes dostał łomot od kandydata tak żenująco niewybieralnego, że naprawdę trudno sobie wyobrazić jak można z nim przegrać. Potem okres gniewu i furii. Społeczeństwo nie dorosło. Teraz czas na okres rozpaczy. Społeczeństwo było kiedyś fantastyczne, bo głosowało na prezesa, ale potem popsuło się i przestało. I ta, panie, młodzież! Zamiast jeść flagę, chciałaby jeść chleb! I to, wyobraź pan sobie, z masłem!
Partie polityczne są produktem, który wyborcy mają kupić. Aby wyborcy produkt kupili, musi być on odpowiednio zaserwowany marketingowo. Aby marketing zadziałał, musi się on do ludzi dostać. Istnieją następujące główne kanały przekazu (podział mój):
- z ust do ucha, czyli ludzie rozmawiający między sobą bezpośrednio, bądź przez jakiekolwiek kanały komunikacji i wymieniający się poglądami
- przekaz masowy, czyli media
- przekaz grupowy, czyli zarówno wiece, jak i publikacje na stronach www, w sieci i tak dalej.
Da się też wyróżnić dwa źródła informacji o partii politycznej:
- informacja pochodząca bezpośrednio od partii, od partii zaprzyjaźnionych i od partii wrogich
- informacja pochodząca od wyborców, w tym sympatyków i wrogów
W jaki sposób PiS wykorzystuje te kanały transmisji? Media, jak głosi ludowa mądrość, są PiSowi generalnie wrogie. Występuje tu dodatkowa asymetria - media wrogie Kaczyńskiemu są mu wrogie do oporu, ideologicznie i jednolicie. Nie puszczą żadnego tekstu neutralnego czy przyjaznego (choć coś dziwnego dzieje się ostatnio z Newsweekiem). Media Kaczyńskiemu przyjazne wciąż są wobec niego krytyczne, niewiele jest mediów tak ideologicznie zaangażowanych po stronie PiS jak GW jest po stronie UD/KLD. Media więc PiS sobie generalnie odpuszcza, nie ma żadnej spójnej strategii wykorzystywania ich uważając (nie bez racji), że nie można liczyć na otwartego wroga jako na kanał dotarcia do wyborców.
Przekaz grupowy, czyli wiece, przemówienia, marsze i tak dalej, jak też publikacje materiałów informacyjnych w sieci PiS odpuszcza również, ciężko powiedzieć dlaczego. Było tego trochę w czasie kampanii wyborczej, potem poszło to w diabły. Kiedy przeczytałem na S24 pierwsze informacje o wystąpieniach rodzin przed zespołem Macierewicza od razu zacząłem szukać tego na YouTube. Nic. Nie było nic. W końcu się pojawi, ale organicznie. PiS samo zaniedbuje ten kanał przekazu całkowicie.
Przekaz z ust do ucha to coś, na co partia ma wpływ wyłacznie przez to, jaki ma elektorat. Problem jest taki, że najtwardszy elektorat PiS jest jednocześnie elektoratem histerycznym, dysponującym olbrzymią zdolnością odstraszania innych wyborców. PO ma, niestety, mało takich histeryków jak to coś:
www.kontrowersje.net/tresc/zeszmacona_blogerka_kataryna_pod_kuratela_szmaciarza_janke
Niestety, bo nie można niedoceniać olbrzymiej roboty, którą czysto społecznie wykonują tacy sympatycy w celu zniechęcenia innych wyborców do swojej ulubionej partii. Tu, na s24, robota wykonywana przez betonowych sympatyków PiS jest olbrzymia. Ciężko zajrzeć na ten serwis i wyjść nie czując się jakby trafiło się pod wentylator wyjęty z szamba i trzeba naprawdę dużej determinacji, aby (przez kontrast) nie pobiec od razu głosować na Tuska.
Co to znaczy razem? Generalnie, że PiS nie robi w ogóle nic aby przedostać się do wyborców ze swoją informacją, ze swoimi wersjami wydarzeń, ze swoim marketingiem. Wszystko to jest zupełnie chaotyczne. Sam prezes, wychowany w czasach monopolu TVP1 i TVP2 z małym dodtakiem powielaczowej bibuły zachowuje się jakby te czasy wciąż trwały. Udziela wywiadów jeśli ktoś go poprosi, wypowiada się przed kamerami, posyła innych żeby się wypowiadali. Media następnie robią z tym co zechcą. A generalnie wiadomo co zechcą.
Blogi są wyłącznie własnymi inicjatywami członków partii, często sprzecznymi ze sobą i nieskoordynowanymi. Bodaj najlepszy, blog pana Dorna, należy do człowieka, któremu Kaczyński zostawił nóż w plecach w imię jakiejś kolejnej idiotycznej wolty, z której nie wyszło nic. Jednocześnie przekaz pochodzący od wyborców PiS jest rzadko stonowany, najczęściej pełen furii i skrajnie konfrontacyjny. Nie da się kogoś przekonać do swojej sprawy pierwej zasypawszy go obelgami.
Odpowiadając na pytanie - wszystko to razem oznacza, że PiS odpuścił sobie komunikację z wyborcami. Częściowo przez nieudolność, częściowo przez niezrozumienie obecnego świata. Wynikiem tego jest całkowite oddanie kontroli nad transmisją informacji mediom, które manipulują nią jak im się spodoba oraz ludziom z najgłośniejszymi tubami, którzy założywszy majtki na głowę wyją na całe gardło z dachów budynków.
To nie jest strategia na wygranie następnych wyborów. Mediów "odzyskać" się nie da, to jest tak niemożliwe w Polsce jak niemożliwe stało się w pewnym momencie w Stanach Zjednoczonych. Natomiast zupełnym odłogiem leży Internet i jedna z najpopularniejszych obecnie w Polsce telewizji - YouTube. To tu powinny być wytyczone główne kierunki natarcia w następnej kampanii. Ale nie łudzę się, że będą.
Jestem Quellistą, wierzącym w słowo Adama Smitha i chronienie najsłabszych przed skutkami owego słowa. To chyba czyni mnie centrystą. Niech i tak będzie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka