Pan Ernest Skalski raczył był powiedzieć:
" - Przepraszam, panie generale. Z całym szacunkiem, ale to ja dowodzę na pokładzie samolotu. Bardzo proszę niezwłocznie opuścić kabinę !
Na to generał wychodzi, a potem przedstawia kapitana do awansu i nagrody za odwagę cywilną i konsekwentne przestrzeganie procedury.
Zapewne są armie, w których takie coś jest możliwe, ale to raczej nie polska, a już na pewno nie rosyjska."
Co jest szczególnie zabawne. Jakiś czas temu zauważyłem że pan Skalski mało co czyta, wiedzę o wydarzeniach rzeczywistych ma taką jakiej generalnie należy się spodziewać po Młodym Wykształconym z Wielkich Miast (tak, wiem w jakim jest wieku, ale według SMG/KRC jest MWWM i tyle), nie ma pojęcia co to w ogóle jest TAWS, nie przyswaja faktów, nawet tych niechętnie potwierdzonych przez Partię. Ale zdziwiło mnie, że pan Skalski wyraźnie nie czyta Księgi MWWM, Gazety Wyborczej.
Czytanie z Pisma, rozdział 2010-05-21 (błogosławion niechaj będzie A-a-adam który siedząc po prawicy Generała broni Polski przed Czarną Sotnią):
"
Rozmowa z por. Arturem Wosztylem pilotem Jaka-40
(...)
Agnieszka Kublik, Wojciech Czuchnowski: Pojawiła się informacja, że do kabiny pilotów wszedł dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik. Mógłby pilotom wydać rozkaz lądowania?
Artur Wosztyl: Nie, nigdy w życiu. W samolocie dowodzi kapitan. Ostateczną decyzję o lądowaniu podejmuje zawsze dowódca załogi. Jeżeli byłby niedysponowany, dowodzenie przejmuje drugi pilot.
Nawet generał nie może wydać rozkazu?
- Nie. I nawet prezydent nie mógłby. Była taka sytuacja, że kolega leciał z gen. Błasikiem do Świdwina. Nie mógł wylądować, były złe warunki. I nie wylądował, choć generał spieszył się.
"
W szkole uczono mnie, że jeśli coś się zdarzyło, to jest możliwe. Pana Skalskiego widać uczono odwrotnie. A może to po prostu rezultat zostania na starość Młodym Wykształconym z Wielkich Miast?