Piotr Smolanski Piotr Smolanski
78
BLOG

O pannie Broni Palnej po raz enty

Piotr Smolanski Piotr Smolanski Polityka Obserwuj notkę 8
Była już lista Żydów (http://kulturkampf.blogspot.com/2006/12/tylko-u-nas-lista-ydw-w-rzdzie-izraela.html), teraz będzie o broni palnej. Mężczyzna w swoim życiu ma zasadzić dziecko, spłodzić drzewo i udomowić żonę, człowiek o orientacji prawicowej (cokolwiek to obecnie znaczy) musi opublikować listę Żydów/agentów oraz napisać, że chce mieć broń palną i z niej strzelać do oblegających jego dom bandytów. Oczywiście, chcę. Miewam (jeden muszkiet sprzedałem, kupiłem drugi).

Wszelkie debaty o broni palnej i prawie do ich posiadania generalnie... nie istnieją. Obie strony doszły gdzieś tam do punktu w którym dokonuje się wyboru chcę/nie chcę i odtąd przy każdej okazji powtarzają argumenty z kartki. Jeśli kto doprowadzi do takiej dyskusji może z góry spisać wszystkie argumenty, jakie zostaną przywołane i bardzo się nie pomyli. Dyskusja jest więc niemożliwa, wszystko rozmywa się w skandowaniu sloganów. A ja... jestem po prawdzie bardzo niezadowolony ze sloganów, używanych przez moją stronę. Przez zwolenników posiadania broni palnej.

Argument przeżuwany do znudzenia: broń nie zabija, ludzie zabijają. Broń sama w sobie jest bezwinna, a jeśli kto chce zabić, to zabije, czy to młotkiem, czy nożem kuchennym. Więc należy dać ludziom prawo do obrony, pistolety, niech mają. Ale... czemu pistolety? Zapytajmy teraz zwolennika domowego arsenału, czy dałby ludziom prawo do posiadania ciężkich karabinów maszynowych. Tak? A prawo do posiadania na użytek własny pięćdziesięciu kilogramów TNT? W sumie czemu nie, skoro to nie TNT zabija, tylko ludzie zabijają? Argument ten jest, co tu dużo mówić, idiotyczny. Pewnie, że to ludzie zabijają, ale przecież nie zębami i nie pazurami. Broń to coś, co czyni zabijanie wielokroć łatwiejszym i dostępnym nawet dla największego chuchra, które w walce na pazury i zęby nie miałby żadnych szans. Czy dalibyście obłąkanemu człowiekowi pluszowego misia? Pewnie, czemu nie? A pistolet maszynowy?

Narzędzie narzędziu nierówne - to oczywiste. Istnieją narzędzia tak efektywne i łatwe w użyciu że debata nad ich dostępnością i/lub reglamentacją jest jak najbardziej celowa. Kiedy raz poważnie stwierdzimy że człowiek jest całością problemu a narzędzie do owego problemu nie należy, przestaje istnieć jakikolwiek argument dla zakazania miotaczy ognia, moździerzy i bomb napalmowych przenoszonych przez awionetki. Narzędzie jest istotne, kto mówi inaczej ten sam siebie oszukuje, albo zwyczajnie kłamie.

Następna rzecz - zakazanie posiadania broni palnej praktycznie nie wywołuje negatywnych skutków ubocznych. Jeśli zakazałoby się noży kuchennych - no wiadomo przecież. Nie zakaże się sztachet, ciężkich butów, młotków, benzyny i tak dalej, bo to praktycznie niemożliwe. Broń palna natomiast, w odróżnieniu od owych przedmiotów, ma tylko jeden cel - zabijanie. Czy różnica jest trudna do pochwycenia? Noża do chleba, z pewnym wysiłkiem, można użyć jako broni. Natomiast przy broni palnej trzeba się wysilić, aby użyć jej inaczej niż jako broni. W rzeczy samej wszystkie jej zastosowania są substytutem zabijania. Wiem dokładnie, co teraz usłyszę, bo słyszę to zawsze - a sport? Przepraszam, ale jeśli w sporcie naprawdę chodzi tylko o manualną zręczność w trafianiu do celu, to równie dobrze można to robić wiatrówką, paintballem albo trenażerem laserowym. Ale oczywiście w sporcie nie chodzi tylko o trafianie do celu. Chodzi o trafianie do celu z broni palnej, z narzędzia służącego do zabijania. Żeby w całej tej debacie być uczciwym, trzeba samemu przed sobą i przed przeciwnikami przyznać się do jednej, ważnej rzeczy:

Broń palna służy do zabijania. Chcemy broni palnej, zdolnej do zabijania ludzi. Chcemy jej po to, aby w sytuacji zagrożenia życia/dobra własnego, lub bliskich być w stanie zabić tych, którzy są zagrożeniem.

Proszę zauważyć, że takie postawienie sprawy zmienia całkowicie oś debaty - zmienia ją z idiotycznego sporu czy to ludzie zabijają, czy to broń zabija z tymi nieszczęsnymi statystykami wypadków, różnic w ilości trupów przy broni dozwolonej i zabronionej i tak dalej, na proste pytanie - czy zabicie napastnika jest w obronie własnej moralnie dopuszczalne. Prawo większości krajów cywilizacji zachodniej stwierdza, że tak, że jest dopuszczalne (choć z praktyką prawną bywa już różnie), więc mamy tu po swej stronie dość istotny i ważki argument. Przeciwnicy muszą bowiem dowieść, że:

1. Zabijanie samo w sobie jest złem, również zabicie kogoś, kto próbuje wykończyć nas. Słowem - że mordercę trzeba przytulić, oddać mu cały swój majątek (i córkę) i, co ważne, zrozumieć, bo to wszystko wina społeczeństwa. Lub:
2. Że zabijanie napastnika jest w porządku, ale nie z użyciem broni palnej, który to argument czyni z niej fetysz i nie jest bardzo trudny do obalenia.

Nie mam zamiaru ciągnąć tu tematu, bowiem etyczna debata nad granicami obrony koniecznej nie jest czymś do machnięcia w przypisie do notki blogowej, ale zostawiam pod rozwagę - czy nie warto prowadzić debaty właśnie tymi torami, uczciwie, zamiast brnąć w pełne hipokryzji zapewnienia (którym nikt zresztą nie wierzy), że tej broni palnej to my owszem, chcemy, ale broń Boże nie będziemy jej używać, ot, po prostu podobają nam się jej kształty!

Jestem Quellistą, wierzącym w słowo Adama Smitha i chronienie najsłabszych przed skutkami owego słowa. To chyba czyni mnie centrystą. Niech i tak będzie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka