Tak. Jak najbardziej słuszna, albowiem mile ona łechta narodową pychę. Patrzcie patrzcie, oto Rosja wreszcie zauważyła, wreszcie zrozumiała, że z Polską trzeba się liczyć ("Moskwa widzi Polskę jako ważny kraj Unii Europejskiej, a właśnie do stosunków z UE Rosja przywiązuje wielką wagę", twierdzi Jarosław Kurski), ponadto dwa lata pracy ekipy PO-PSL na rzecz ocieplenia stosunków ze wschodnim sąsiadem nie poszły na marne ("to poważny sukces polityki zagranicznej Tuska i Sikorskiego" - dodaje Daniel Passent).
I tylko Adam Rotfeld, było nie było współprzewodniczący polsko-rosyjskiej Grupy ds. Trudnych dyplomatycznie orzeka, że "można odnieść wrażenie, że Rosja powoli reorientuje się na wartości, które są normą w Europie". Ale od wrażenia do pewności - tego już co prawda b. minister nie powiedział - droga jest jeszcze jednak daleka. Bo jak należy rozumieć, że dosłownie parę dni przed sympatycznym telefonem z Moskwy prezydent Federacji Dmitrij Miedwiediew odmówił grzecznie udziału w rocznicowych obchodach w Oświęcimiu? Wydaje się to dziwne, bo tam mundurowi z czerwonymi gwiazdami na czapkach byli wyzwolicielami, w Katyniu natomiast… owszem owszem, wyzwalali - wyzwalali świat od "polskich panów". Może rosyjskimi decydentami powodowała skromność? delikatny masochiźmik? a może nadeszła wreszcie ta wytęskniona, wypłakana rosyjsko-polska дружба?
Zaproszenie do Katynia z wcześniejszą rezygnacją w obchodach wyzwolenia KL Auschwitz jest jasna, to kolejna odsłona tej samej polityki "divide et impera". Bo to Rosja dyktuje z kim chce rozmawiać, kto zasługuje na miano bycia jej partnerem, który prezydent, który premier, czy - jak to bywało w przeszłości - który szef populistycznej partii czy który dyrektor konfesyjnej rozgłośni. Moskwa dała wczoraj czytelny sygnał do tych środowisk polskich, którym na sercu leżą dobre stosunki z Rosją, ale przede wszystkim do eksporterów i przedsiębiorców zainteresowanych wielkorosyjskim nomen omen rynkiem. Sygnał kto jej się podoba i czyje rządy rokują owocną współpracę. Zaproszenie Tuska na obchody 70-tej rocznicy katyńskiego ludobójstwa stanowi na swój sposób formę ingerencji w wewnętrzne sprawy Rzplitej. I to w roku wyborczym. A to bynajmniej nie stanowi powodu do euforii.
Inne tematy w dziale Polityka