Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki
174
BLOG

Czy kardynał Sodano chciał przyjechać do Krakowa?

Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Ksiądz Angelo kardynał Sodano miał nie tylko SAM wygłosić podtrzymujące na duchu kazanie (wątpliwej - tak na marginesie - dość jakości, jeśli to, co było odczytane rzeczywiście stanowiło wierne tłumaczenie oryginału) ale przede wszystkim miał w imieniu Benedykta XVI odprawić msze św. w Warszawie i Krakowie. Według tego, co podawały media Sodano był oczekiwany w stolicy Rzplitej już w piątek wieczór, jednakże chmura pyłu wulkanicznego pokrzyżowała te plany.

Pokrzyżowała, bo eminencja zapragnął lecieć samolotem. Tymczasem w piątek o przyzwoitej godzinie 9:15 z dworca kolejowego Rzym Termini ruszał pociąg EuroStar Italia do Bolonii, tam wjeżdżał na peron już o 11:37. Krótka przerwa w podróży, espresso, wypowiedź dla lokalnych mediów i już za pięć dwunasta, tuż przed Regina Coelli św. Krzysztof mógłby czuwać nad kardynałem, który wygodnym Eurocity mknąłby do Monachium. Stolicę ojczyzny papieża Benedykta Sodano błogosławiłby o 18:25. Nocny pociąg do Warszawy z wagonami sypialnymi i kuszetkami odjeżdża o 19:00. Na cudownym warszawskim Dworcu Centralnym wpada z impetem o 10:24. Luksusowa limuzyna do nuncjatury, toaleta, lanczyk i ksiądz kardynał byłby gotów do celebry.

No dobrze. Ale jeżeli w piątek przed południem eminencja miał jakieś zajęcia? cóś ważnego chciał uskutecznić? Zgoda. Wówczas przeprosiny, nie ma go na pl. Saskim (Piłsudskiego) tak jak go nie było  zresztą i ks. Sodano udaje się na wspomniany już dworzec Termini wieczorem (w końcu o tej porze miał być, podług planów w Warszawie), skąd o 19:30 EuroStar Italia zawiózłby go do Florencji (21:04); tam trzy kwadranse przerwy i EuroNight bezszelestnie wiezie go do Wiednia. Wiedeń, choć miejscami zbyt historyzujący i eklektyczny jest jednak ładnym miastem i ciekawym, szczególnie w sobotni poranek, tak gdzieś koło 8:34. Na pewno nie nudziłby się w nim i kardynał. Poza Szczepanową katedrą jest jeszcze słynny Riesenrad, który obracając się nieustannie ku uciesze gawiedzi na Praterze dyskretnie zwraca uwagę na zmienne oblicze Fortuny... 13:33 - odjazd do Katowic, przyjazd 18:50. Pięć minut na przesiadkę (choć dla kardynała zrobiono by pewnie wyjątek i opóźniono Tanie Linie Kolejowe) i o 20:48 specjalne auto kard. Dziwisza odbiera drogiego gościa i głównego celebransa z Dworca Głównego wprost na Franciszkańską. Na sygnale.

Ale trzeba było chcieć - ktoś mi powie. Ano trzeba, jednak nie to jest ważne. Martwi mnie co innego, bo jeśli kardynał Sodano okazał się być zaskoczony niespodziankami islandzkiej natury, to może równie okazać się nieprzygotowany na spotkanie z Czymś znacznie, ale to znacznie Bardziej Istotnym: "albowiem dzień Pański, Eminencjo, przyjdzie tak, jak chmura pyłu wulkanicznego w nocy".

Wtrynia swe trzy grosze od 26 maja 2009 r. "Hospicjum Zaolzie" - rzecz o umieraniu polskości na zachodnim brzegu Olzy Wydawnictwo Beskidy, Wędrynia 2014 Teksty rozproszone (w sieci) Kogo mierzi Księstwo Cieszyńskie. W poszukiwaniu istoty bycia "stela" (Dziennik Zachodni) Mocne uderzenie (obrazki z Wileńszczyzny) (zw.lt) Wraca sprawa Zaolzia (Rzeczpospolita) Cień Czarnej Julki (gazetacodzienna.pl)   Lubczasopismo   Sympatie

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości