Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki
212
BLOG

Jajecznica z PZKO na Zaolziu

Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Tradycyjny zielonoświątkowy zwyczaj spotkań w gronie znajomych i przyjaciół przy wspólnie smażonej jajecznicy (właściwie poza Śląskiem Cieszyńskim zupełnie nieznany), ma na Zaolziu jeszcze jeden dodatkowy aspekt – pielęgnowania własnej tożsamości, własnej odrębności, niezależnie od tego czy będzie ona pojmowana jako polskość, czy jako „tustelańskość”.

Słowem okres Zesłania Ducha Świętego jest tym momentem – by ująć to metaforycznie – kiedy to członkowie Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego niczym Apostołowie Pańscy wychodzą ze swą misją na zewnątrz. Wtedy to następuje ożywienie działalności we wszystkich niemal z osiemdziesięciu organizacji terenowych, a dla wielu z nich, szczególnie tych mniejszych, raptem kilkudziesięcioosobowych, wspólna jajecznica jest największą albo wręcz jedyną imprezą w ciągu całego roku.

Samo PZKO liczy ponoć 12 tys. członków. I jeśli nawet te dane są nieco zawyżone, to i tak wychodzi, że co trzeci Zaolziak należy – przynajmniej deklaratywnie – do któregoś z Miejscowych Kół. A te działają w pełni autonomicznie. Bowiem PZKO – choć rzadko się o tym głośno mówi – jest de facto federacją, mimo że oficjalnie na jego czele stoi prezes, wraz z Zarządem Głównym, wybierany na czeroletnią kadencję w wyborach bezpośrednich podczas związkowych zjazdów. Niekiedy „teren” podważa kompentecje Zarządu, kwestionuje jego istnienie, a w niektórych kołach dochodzi nawet do prób „wybicia się na niepodległość”, ale… No właśnie. Odbiegłem nieco od tematu.

Tak więc przez najbliższe trzy weekendy z ogrodów przy domach PZKO od Bogumina przez Karwinę, Suchą, Gnojnik, Cieszyn Zachodni, aż po Jabłonków, Mosty i Boconowice będzie się unosiła woń smażonego boczku, słychać będzie stuk tłuczonych skorupek oraz skrzypienie krojonego w pośpiechu „sznytlochu”. Być może gdzieś przy okazji odbędą się dziecięce występy artystyczne albo skromna wystawa, bo niejednokrotnie bywa i tak, że nawet w miejscowościach zdominowanych przez Czechów (z urodzenia bądź z wyboru), gdzie Polaków można policzyć dosłownie na palcach, jak ma to miejsce chociażby w Wierzniowicach nad Olzą, jedyną instytucją kulturalną spajającą lokalną społeczność jest właśnie Miejscowe Koło PZKO.

A ja tymczasem dokładnie już w najbliższy piątek 20 maja, wybieram się na jajecznicę do pezetkaowców w Sibicy w Czeskim Cieszynie. Trzeba przynieść ze sobą trzy jajka, trochę słoniny,szczypiorku i parę kromek chleba. Może się tam zobaczymy? Brama będzie otwarta od piątej popołudniu.

Jajecznica z PZKO na Zaolziu

 

 

 

 

 

 




Jajecznica w Miejscowym Kole PZKO Cz.Cieszyn-Sibica 2015, fot. zwrot.cz
 

dz

 

Wtrynia swe trzy grosze od 26 maja 2009 r. "Hospicjum Zaolzie" - rzecz o umieraniu polskości na zachodnim brzegu Olzy Wydawnictwo Beskidy, Wędrynia 2014 Teksty rozproszone (w sieci) Kogo mierzi Księstwo Cieszyńskie. W poszukiwaniu istoty bycia "stela" (Dziennik Zachodni) Mocne uderzenie (obrazki z Wileńszczyzny) (zw.lt) Wraca sprawa Zaolzia (Rzeczpospolita) Cień Czarnej Julki (gazetacodzienna.pl)   Lubczasopismo   Sympatie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości