Świat jest pełen oziębłości, ponieważ ludzie nie mają odwagi być tak serdeczni, jakimi są naprawdę.
Albert Schweitzer
Był taki film: Lars and the Real Girl.
Lars jest sympatycznym, ale wycofanym i zamkniętym w sobie facetem. Ciężki bagaż emocjonalny nie pozwala mu żyć pełnią życia.
Mieszka samotnie w garażu obok domu, w którym żyje jego starszy brat Gus i jego żona Karen. Lars niechętnie korzysta z częstych zaproszeń brata i bratowej.
Życie dzieli między pracę w biurze i niedzielne wyjścia do kościoła. Resztę czasu spędza samotnie w domu.
Pewnego dnia Lars zaprasza do swojego garażu Biankę - dziewczynę, którą poznał przez Internet.
To spotkanie diametralnie odmieni życie Larsa, jego brata, bratowej i całej społeczności.
Bo dziewczyna z internetu okazuje się być ekskluzywną lalą do uwalniania wiadomego napięcia.
Nie taką nadmuchaną, ale zdecydowanie do ...dmuchania.
Jednak Lars nie korzysta z tej docelowej opcji sztucznej kobiety.
Sprowadza ją, by mieć swoją dziewczynę, przyjaciółkę - nie dotknie jej erotycznie, jeśli nie zgodzi zostać się jego żoną....Śpią w osobnych pomieszczeniach.
Jednak nie jest to film o fiksacji, zaburzeniu.
To byłoby za proste, za banalne.
Ot facet ześwirował.
Główny nurt tej opowieści - to reakcja społeczności małego miasteczka - na lalę....
Brat Larsa słusznie obawia się, że znajomi ich wyśmieją, spiętnują za ten rodzaj przyjaciółki w ich domu.
I od śmiechu i drwiny faktycznie zaczęło się.
Faceci z maisteczką drwią przy piwie:
- Przecież to idealna kobieta! Nic nie mówi i jest z tobą, bo wie - że u innych nie ma szans...
Koleżanki, znajome Larsa - bardziej taktowne - ale też skonfundowane tą nową sytuacją.
Lekarz rodzinny, przy okazji też psycholog - wpada na rewelacyjny pomysł.
Mówi Larsowi - fachowo przebadawszy substytut jego dziewczyny - że jest chora i wymaga cotygodniowych zabiegów.
Jednak to tylko wybieg, pretekst, by móc dokopać się poprzez cykl spotkań z Larsem, do przyczyny takiego stanu rzeczy.
Pyta go o przeszłość jego przyjaciólki.
Ten ujawnia, że wcześnie zmarli jej rodzice, tak jak i jemu.
Pani doktor:
-To wiele was łączy...
Każde kolejne spotkanie zbliża psycholog do prawdy deficytów emocjonalnych u swego pacjenta.
Okazuje się, że nienawidzi dotyku innych osób, także przytulenia.
Lekarka pyta dlaczego?
On:
- Bo to strasznie boli, jest to autentyczny ból fizyczny. Nie mowię tego, by nie zranić ich uczuć.
Gdy ona delikatnie próbuje dotknąć jego dłoni - on odskakuje ze skowytem bólu.
Zdegustowana społeczność z czasem zaczyna sobie radzić z tym dziwnym zjawiskiem.
Ustalają na zebraniu, że nie będą z tego robić problemu - przypominając wciąż oburzonym uczestnikom tej rozmowy - jak ich dawni krewni też mieli swe dziwactwa.
I staję się tak, że przy Larsie traktują Biankę jak żywą osobę.
Witają się z nią na ulicy, nawet dają drobne role do życia w ich mieście.
Równolegle Lars zaczyna coś czuć do żywej koleżanki - zresztą i ona jest nim zainteresowana.
Blokują go jednak jego zasady - nie może zdradzić Bianki - no tej atrapy kobiety - bo jest prawdziwym mężczyzną.
Cykl terapii u psycholog też zaczyna przynosić efekty.
Przy próbach uwalniania go od lęku przed dotykiem pada pytanie, czy ból pojawia się przy dotyku każdej osoby.
On, że tak, jedynie dotykanie Bianki nie boli.
Jest taka scena z miejsca pracy Larsa, w której jeden z pracowników powiesił jej maskotkę misia. No... na takiej malutkiej szubienicy - akt złośliwości.
Ona to bardzo przeżyła.
Lars bierze ją do stolika obok i co robi?
Niestety nie ma kodu, by wrzucić ten fragment, ale mam link. Naprawdę warto to zobaczyć.
http://www.youtube.com/watch?v=dDAJ-QX7qns
Potem ona rewanżuje się wspólnym wypadem na kręgle.
A tam Lars zaczyna rozumieć, że zakochał się w niej.
Odkrywa też, że dotyk koleżanki go nie boli.
To ważny znak.
On jako facet z zasadami - zastaje Biankę w śpiączce agonalnej.
Rodzina Larsa pyta panią psycholog jak poradzi sobie ze śmiercią Bianki?
Otrzymują answer:
- To sam Lars zdecydował, że ona umrze. To on ją wprowadził w śpiączkę. On wie co robi.
Mieszkańcy razem z proboszczem biorą udział w tym cokolwiek dziwnym pogrzebie.
Bez ceremoniału religijnego - ale reszta analogicznie jak w autentycznych pochówkach.
I tu padają szalenie istotne słowa kapłana:
- Bianka była dobrą osobą. Dała nam to co najważniejsze - lekcję odwagi...
Jaki to więc rodzaj odwagi?
Ano odejścia od drwiny, pukania się w czoło, na rzecz zrozumienia sytuacji Larsa.
Wiele ich to kosztowało i wstydu, i początkowego zniesmaczenia - ale dali radę.
Nachylić się nad drugim człowiekiem, spróbować go zrozumieć...
Odrzucić pogardę, łatwość marginalizowania inności - to jest coś!
A postawić na zrozumienie, choć nie wszystko pojmowali w tej złożonej sytuacji.
Miejcie odwagę żyć dla Miłości, Bóg jest Miłością.
Jan Paweł II
Postawa mieszkańców to nic innego jak akt miłości, Himalaje empatii.
Jasne - to tylko film, przerysowana przypowiastka filozoficzna.
Ale kreśli swą linią fabularną ważną prawdę - zrozumienie ruguje drwinę.
Zrozumienie inności - wymaga odwagi.
Inne tematy w dziale Kultura