Zacznę od tego, że dziękuję wszystkim Aniołkom, które mnie obdarowały w tym roku. Wszystkim bez wyjątku! Aniołkowi z okolic Katowic - któremu gratuluję też wygranej w ostatnich wyborach (PIS), z Poznania, z Wrocławia, z Opola. Przytulam Was do serca!
Czas świąteczny niby minął, ale jeszcze nie rozbieramy się z niego - pomosty dni wolnych - dają taką możliwość.
Wczoraj niespodziewana wizyta.
Goście z Austrii, a dokładniej - z Wiednia.
A mogli się pojawić, bo od czasu gdy kolega z ławy szkolnej mego ojca owdowiał - jest naszym codziennym gościem od prawie roku. Tak, codziennym - zaopiekowaliśmy się nim.
Zaś jego odwiedziła córka z wnuczką. I wszyscy pojawili się u nas na świątecznej kawie, makówkach mej roboty.
Wizyta miała swoje etapy - rozmowy, wspólne oglądanie filmu "Dawca pamięci" w wersji oryginalnej - ze względu na Timothiego..
Film jak film - nie rzucił mnie na kolana, ale mój ukochany tandem: Marylka Stripowa i Jeff Bridges.
Po filmie - kolejne godziny bogatej w wątki rozmowy w 3 narzeczach - polski, niemiecki, angielski.
Kolega ze studiów Joanny /kierunek historia/ pojawił się, bo marzył od dawna o zwiedzeniu Krakowa - dzisiaj tam już są.
Zapytałam go o kraj, z którego pochodzi - Nigeria, potem żył w Botswanie, a teraz Austria.
I taka scena...
Timothy pyta, gdzie może sobie zapalić.
Prowadzę go do pokoju z kompem, nie zapalam światła, bo ekran oświetla, częstuje ogniem, sam się zaciąga i tokujemy w tej mroźnej ciemności, bo okno szeroko otwarte.
Pokazuję mu kadry mej Córki - mówi, że piękna dziewczyna i że koniecznie mam ją pozdrowić od niego - co chwilę potem uczyniłam.
Otwieram mu swoją ścianę - uśmiecha się do powieszonego tam swego kadru z nim i Asią.
Pojawiają się inne wątki, zaintrygowało go dlaczego jestem tutaj, a nie w swoim mieście, w swoim mieszkaniu. Moim "perfekcyjnym" angielskim - wyjaśniłam okoliczności.
Dłoń, w której trzymał papierosa odsunął daleko od siebie, a drugim wolnym ramieniem przytulił mnie.
Zamarłam - ale było w tym tyle niekłamanego człowieczeństwa.
Chłopak z 1987 roku...raczej typ ekstrawertyczny.
Gdy wcześniej w salonie o czymś tam rozmawialiśmy, dość ważnym, odsunął rękaw, by pokazać jaką mu wywaliło gęsią skórkę.
Lubię takich ludzi.
Prawdziwych.
Film "Dawca pamięci" jest o odcięciu społeczeństwa od emocji - głównie, by nie cierpieli, ale kochać też nie potrafią.
My podlegamy wszystkim tonacjom emocji, choć gros ludzi odcięło się dożywotnio od pozytywnych. Wesołkowatość to pejoratyw, z siłą podciągniętymi kącikami ust. Grymas - nie uśmiech.
Lubię spotykać w życiu ludzi, którzy nie ograbili siebie, albo nie dali się ograbić z czucia.
Film zaś jest o wizji bezczucia.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo