LechGalicki LechGalicki
156
BLOG

Test Leona Zawodowca

LechGalicki LechGalicki Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 Leon Zawodowiec ciężko usiadł na schodach podziemnego przejścia na alei Wyzwolenia w Szczecinie.

  Wcześniej wypił trzy piwa, a może pięć, jednak w głowie szumiało mu niezbyt mocno, bo myślał intensywnie o następnym dniu. Umówił się z Mary, że sprawdzą czy i jak ludzie reagują na prośby o wsparcie osób chorych na AIDS. On miał udawać zarażonego, a ona miała robić zdjęcia. Test taki. Bardzo frapowało ich  pytanie czy dostanie pieniądze, czy też przechodnie spluną w kierunku żebrzącego, tak jak to do tej pory widział.

  Siedział więc na schodach przejścia podziemnego na alei Wyzwolenia i udawał chorego, zarażonego wirusem HIV, kiwał się jak opuszczone dziecko i jeżeli ktoś zapytał: co tobie człowieku jest? mówił: – Jestem chory na AIDS i proszę o wsparcie. Nie przewidział jednego. Podeszły do niego trzy kobiety. – Co panu dolega? – zapytały z troską. – Chory jestem, zarażony ciężką chorobą – odpowiedział Leon. One nic nie powiedziały tylko poszły do najbliższych delikatesów, kupiły sok winogronowy, bułki i dały mu, a potem z automatu telefonicznego wezwały karetkę pogotowia i zawiadomiły policję, że człowiek chromy siedzi na schodach w podziemnym przejściu. Należały zaś do sekty Zachodzące Słońcei były przekonane, iż czynią dobrze. Ba, na chwałę ich Wielkiej Animalistycznej Idei.

  Leon Zawodowiec siedział na schodach, kiwał się notując statystykę zachowań ludzi i nagle został otoczony przez policjantów i lekarzy. Wyły syreny i błyskały światła. – Co panu jest? – pytano. – Nic, ja tylko sprawdzam, czy ludzie reagują na nieszczęście innych. Eee! pijany – orzekł lekarz. Nie ma co sprawdzać alkomatem – wtórował mu policjant. – Za tyłek go wziąć i na izbę wytrzeźwień – dodał drugi. – Ludzie, na pomoc! – krzyknął krępowany Leon. Nikt z pęczniejącego z minuty na minutę tłumu nie zareagował. – Pijak, czy hifowiec, różnica żadna, niech go biorą !– zafalował barytonem jegomość z czerwonym nosem. I tak się stało. Leona zawieziono do miejskiej izby wytrzeźwień . – No, pijaku, rzeczy do depozytu, rozbieraj się do goła i spać – wrzasnął Ulrich Wyrwidąb, pracownik Izby.- My ciebie dobrze znamy, ochlaju – syknął. – Panie, ja jestem trzeźwy, to pomyłka, ja chcę do domu – jęknął Leon. - Pozwólcie mi zatelefonować! – Ty pijanico, tu nie ma pomyłki, policja ciebie przywiozła chamie, rzeczy do depozytu, ty do łóżka – ryknął Wyrwidąb. Leonowi puściły ze strachu zwieracze. – Zaszczaniec, zasraniec, pod prysznic go!

  Grupa karłów z antyalkoholowych służb Izby chwyciła Zawodowca mocarnymi rękoma, wepchnęła do kabiny wyłożonej białymi kafelkami i nuże zlewać go strumieniami lodowatej wody. Potem obciągnięto na nim białą koszulkę do pępka i wepchnięto go do pokoju za żelaznymi drzwiami z ogromnym judaszem. Na łóżkach spali opoje. Chrapali, popierdywali, na rękach tatuaże, pod nosami ślady krwi. – Jezu! – wrzasnął Leon Zawodowiec – boję się, to pomyłka!  Uderzał z pasją w metalowe drzwi i wzywał pomocy.

     – Czego tam pijaku? – zapytał głos zza żelaznej kurtyny. – Chcę stąd wyjść, jestem trzeźwy! – pisnął Leon. – Morda w kubeł ochlaju, bo pójdziesz na męki – odpowiedział głos. – Ty draniu! – wrzasnął Zawodowiec. Po chwili w zamku zgrzytnął klucz i do wnętrza wpadła grupa karłów. Leon nawet nie zdążył krzyknąć i już leżał w innym pomieszczeniu na odpowiednim łożu, skrępowany pasami tak, że nie mógł nawet zipnąć. Oblał go zimny pot. – To za karę jełopie – usłyszał. Leżał w ciszy a zza ścian dochodziły krzyki.

  – Hilfe! – ktoś krzyczał – Ich bin Otto von Borcke. Ja telefoniere do dojcze konzulat. Hilfe! – wrzeszczał. – A rycz, mały rycz – odpowiedział głos. – Gnidy, nie boimy się, nie podarujemy, śmierć wam, spalimy was – śpiewała ochryple grupa pijanych szalikowców  przybyła do Szczecina na towarzyski mecz KS Ścigani  - MKS Pogoń. – Będzie ostra zadyma - ktoś pomrukiwał  przepełniony spragnioną krwi  radością, jak członek rzymskiego plebsu przed niegdysiejszą walką gladiatorów na arenie Colosseum.                                                          
  - Spokój, bo w kaftany bezpieczeństwa ubiorę – syknął głos. Tawariszczi, pomiłujtie! – zapiał ze wschodnim wysokim C handlarz zza wschodniej granicy. Ja żurnalist Korowiow. Jak mi Bóg miły, ja piłem i nie słyszałem  w Katyniu strzałów, nic nie widziałem. Eto Stalin. – Zima wasza, wiosna nasza! huknął  basem zza muru skrępowany Senator, były działacz Socjalistycznego Związku Młodzieży Polskiej, przybudówki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej („partii z narodem i narodu z partią”).

   Leon Zawodowiec dusił się w okowach madejowego łoża i zapadł się w otchłań bez okna. Dookoła miejskiej izby wytrzeźwień przechadzał się jegomość w pluszowym meloniku, a za nim ciągnęło się na smyczy i w kagańcu ciężkie jak beton pytanie: – Kim jest abstynent w tym reality show?

Dziwny jest ten świat - skonstatował. I poszedł na strong drinka do pobliskiego pubu  Katzmania.

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura