Pewien wybitny dziennikarz, laureat wielu nagród, twierdził, że osiemdziesiąt procent tego co umie było w nim, lecz oszlifował dany mu talent i nauczył się z niego korzystać w ciągu pierwszych trzech lat pracy w zawodzie, a resztę czasu zabrało mu opanowanie tego co umie.
Zapewne jest tak, że nie możemy przykładać jednej miary do każdego dziennikarza - pisarza - twórcy. Jeden dopiero się uczy, drugiego zżera rutyna, a trzeci stara się jakoś przetrzymać kolejny dzień zmagań ze słowem pisanym. Bo do redakcji trafił przypadkiem. Ten stara się wykazać. W głowie nosi akademickie zasady sztuki dziennikarskiej, operuje wyuczonymi na pamięć regułami i definicjami. A jego pióro ciężkie jest jak ołów. I jak tu w sposób błyskotliwy zainteresować swymi dziełami czytelnika.
Może się zdarzyć tak, że w pismach brukowych, zwanych przez ich właścicieli i miłośników: bulwarowymi (ładniej brzmi) i od nich pochodnych, wymagana będzie od dziennikarzy bierność w sferze jakości techniki pisania i za wszelka cenę aktywność w poszukiwaniu taniej choć merytorycznie lichej sensacji.
Trzeba pamiętać, iż prawdziwym i podstawowym atutem każdej publikacji jest jej wiarygodność. Jeżeli jej zabraknie, a nadto piszący pozbawiony jest lekkości pióra oraz nie dane jest mu nadanie własnemu tekstowi lotnej oryginalności (ważnego znaku rozpoznawczego autora) - czytelnik to zauważy i odrzuci "urzędnicze wypociny", być może na zawsze wszelkie publikacje podpisane imieniem i nazwiskiem niewiarygodnego żurnalisty.
Warsztat pracy dziennikarza. Warsztat pracy twórcy. Warsztat pracy artysty. Praca dziennikarza, twórcy i pisarza ukazana jako wypadkowa pracy rzemieślnika i artysty, jest chyba najlepszym zobrazowaniem specyfiki tego zawodu, naznaczonego brzemieniem misji.
Spójrzmy na definicję reportażu. Wiemy, że jest to gatunek dziennikarsko - literacki, obejmujący utwory będące sprawozdaniami z wydarzeń, które autor bezpośrednio obserwował lub w których uczestniczył. Znamy reportaż społeczno - obyczajowy, podróżniczy, sportowy, wojenny, sądowy i wiele innych. Wart pamiętać, że gdy materiał autentyczny ulega przemieszaniu z fikcją fabularną, a jest to dopuszczalne, wówczas reportaż znajduje się na pograniczu literatury pięknej. Ba, i poezja może nadać mu niewiarygodnej jakości zaskakująco cenionej przez odbiorcę. Techniki literackiej prozy narracyjnej były i są wielokrotnie wykorzystywane przez posiadających wyrafinowany warsztat pracy twórców reportażu.
Przekraczając granice sztampy i rutyny dziennikarz otwiera przed sobą drzwi prowadzące do najwyższych form spełnienia w zawodzie, a jednocześnie pozwala czytelnikowi odkryć wspaniałe możliwości tkwiące w odartym z banałów twórczym piórze.
Koniecznie trzeba wspomnieć o zapomnianym, niestety, układzie mistrz - uczeń, który pozwalał i jeszcze w niektórych periodykach pozwala doświadczonym, uznanym, posiadającym szerokie horyzonty myślowe i twórczą potencję dziennikarzom na przekazanie swej wiedzy, swego oryginalnego, odbiegającego od akademickiej nudy, specyficznego warsztatu pracy, jego tajników, młodym, lub katastrofalnie "zurzędniczałym" żurnalistom.
Don Murray napisał w Biuletynie Amerykańskiego Towarzystwa Wydawców Gazet: "Człowiek, który pisze, może być trudny. Nudzi mnie, kiedy inni jęczą. Nudzą mnie nawet moje własne lamenty. Ale pozostaje faktem, że nabrawszy doświadczenia, wcale nie pisze się łatwiej, bowiem ucząc się coraz to nowych sposobów wyrażania tej samej myśli, człowiek ciągle podwyższa sobie poprzeczkę(...). Dziennikarz zyskuje respekt i zrozumienie, podejmując wyzwanie, które niesie ze sobą to szczególne rzemiosło. Może i nauczysz się redagowania, tego nie wiem, ale dobrze wiem za to, że nie da się raz na zawsze nauczyć pisać, że człowiek wciąż się uczy, zawsze jest narażony na oblanie egzaminu i odesłanie do kąta".
Kochajmy wspomnienia. Niech zawsze trwają w nas kolory, obrazy, dzwięki, zapachy i zauroczenia. Zbierajmy drobiny życia i okruchy marzeń oraz fantazji.
Kochajmy scenę, na której przyszło nam grać. I pisać.
Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura