Autor ( archiwum własne)
Autor ( archiwum własne)
LechGalicki LechGalicki
321
BLOG

Zachwyty, chaos, dreszcze i ocknienia

LechGalicki LechGalicki Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Ach, to ty jesteś

Ach, to ty jesteś, tu ciebie potrzeba,
energia ty wszechwładna i burzy grom od nieba,
odległość miarą drogi, co w tobie do przebycia,
twe romantyczne cele, efemeryczne nogi, marzenia miarą życia.
Namiętność w tobie sztormem, to znowu oczkiem wody,
a wszystko z wiosną rusza, gdy pękną uczuć lody.
Wlej soki w zmysłów plany, oderwij się od ziemi,
dotyki lgną wytwornie, wachlarze skrzą dla ochłody,
na słowa szkoda czasu, tak pozostańmy niemi.
Ktoś wola w swojej sennej niemocy,
wstrzymania błysków erupcji szału,
we mnie nie znajdziesz, jam w głębi nocy,
jam strzelec, który szykuje sił swych do strzału.
Przyznam ja nie wiem w słowie kim jestem.
Straciłem wszelkie logiki summy,
pokaż ach, proszę najmniejszym gestem,
czym żebrak tylko,
czy rycerz z mieczem w pochwie ja dumny.
Ach, to ty jesteś, czas wymaga tu ciebie,
o tobie eseje i pieśni pisać trzeba,
anioł nadobny wszędzie,
primo na niebie.
Ja pani, nikt, cóż zwid widziany,
ty zaś, marzenie moje,
co życia miarą,
biegam, szaleję, noc całą, aż dnieje,
piszę rymami, lub wierszem białym,
gdy kogut pieje,
nieco zaspany,
ja widzę i słyszę,
prawda na jawie,
słońce świeci, a tu grom od nieba,
energia tyś jak błyskawica piękna,
wszechwładna,
Tak, ciebie tu potrzeba.
Może chociaż we śnie,
spotkasz,
dotkniesz,
i z poezyj złudy,
pani,
jak sztorm, wichura i burza,
do rzeczywistości stanu,
wyrwiesz mnie.
Oto ja jestem,
ale gdzie?


Dreszcze moje

To było w czerwcu, moje imieniny,
w ogrodzie w Konarzewie, zobaczyłem.
Dreszcz przebiega ciało,
cień dziewczyny, z czereśniami na uszach,
z warkoczem do samej ziemi,
z oczami jak jeziora,
figlarnie wzburzonymi,
z wargami nabrzmiałymi, słodyczą wilgotnymi,
stopami, których ślad się jeszcze dzisiaj snuje,
dreszcz przebiega me ciało,
z kobiecością tajemną, pożądam, nie pojmuję,
z krągłymi piersiami dla zachęty,
jak winogron grona, twarz jej niby zapach mięty,
oto cala ona.
I chociaż miałem wówczas kilkanaście lat,
ja z wyżu demograficznego, drugiej połowy
wieku ubiegłego,
dałbym jej gdybym w rękach miał cały świat,
oddałbym siebie samego,
Ewie w ogrodzie w Konarzewie.
Patrzę na kalendarz, trzeci czerwca,
rok dwa tysiące siedemnasty,
na przeszłość, teraz i przyszłość otwarty,
moje imieniny,
zdjęcie czerwcowej, pięknej dziewczyny,
nosek zadarty,
ona z warkoczami do ziemi,
z oczami jak jeziora,
figlarnie wzburzonymi,
z wargami wilgocią słodką nabrzmiałymi,
ze stopami, których ślad się jeszcze snuje,
dreszcz przebiega me ciało,
z kobiecością tajemną,
rozumiem, pragnę, akceptuję.
Wiatr powiał,
kalendarza karty odwrócił,
dwudziesty dziewiąty stycznia,
moje urodziny,
dreszcz przebiega ciało,
ja rozgorączkowany,
nie dla mnie zimowe dziewczyny.
A w Konarzewie, w Wielkopolsce, w ogrodach,
domy wielkie bogactwem materii pobudowali,
w nich zakochani w sobie,
dreszcz przebiega ciało,
odporni na poezję uczuć i zatracenie w miłości,
ludzie z marmuru i stali.

Quis es tu pulchra arcanum est domina in via

Kim jesteś ? W drodze… Kiedyś słyszałem w przejściu labiryntu,
twój głos cichy i zdecydowany,
ucichłem w zamyśleniu,
tyś pani Odyseja owa w drodze do domu,
czy Nefretete tajemna, kamienna,
albo jak chciała ona: Neferneferuaton, a znaczy to –
– *Nadzwyczajna piękność Atona*,
brzemienna ciszą w chaosu trwaniu?
Pielęgnujesz prywatność w odważnym spojrzeniu,
zrywając gór opornych łańcuchy,
wichry uciszając, gdy płaczliwie wieją.
Oczy twe akweny,
a w nich czytam wiele,
cyt, jam człowiek zamknięty,
otwarty, gdy trzeba,
po ziemi chodzisz pewnie,
znasz przestrzeni zachwyty,
zanurzasz dłonie w chmurnych i niebieskich-
-tam marzenia wzlatują-
twoich sferach nieba.
Tajemnica pani M. snuje się,
wędruje linią zapatrzenia,
w cele, do których drogi prowadzą,
na mapach, co to Coś wypisują.
Jak receptę na życie.
Starczy diagnoz,
tyś i tak objawowa,
masz swoją przyczynę,
skoroś skutkiem miłości,
kto zna ciebie na wskroś,
ty sama,
baśń się tako plecie,
ciągle w drodze,
nieznana,
czarowna na tej ziemi,
i na wszako zagadkowym i przedziwnym świecie.

Gdy gaśnie wiatr nieodwracalnie

Ona
Dołeczki w policzkach
Śmieje się
Oczy zamglone
Usta tajemnie ułożone
Włosy niesforne
Choćby lekki podmuch
Jej sukienka jak żagiel
materia napina się i faluje
niezmiernie wzruszona lotnym żywiołem
Wiatr wieje
zaś wszystkie jej zmysły w urodzie własnej zamyślone
Odsłaniają ogorzałe wichrami sfery
Słyszę jej zwiewny głos
Może pójdę za tobą ukradkiem
Może nie i pozostanie nieskromne marzenie
Mówi
Mamy czas
który jak ułuda
śmiech i nuda
mija nas
Ona
Tak kołysze biodrami
Że zapiera dech porusza się tak
jak namiętność wilgotnieje jak łzami zroszona
wargami nabrzmiałymi szepce
Jak zefir, monsun, czy tsunami
I jak motyl zniewolony wabi rzęsami
Nagle odszedł dzień
I noc już nie dla niej
więc co pytam jak rozbitek porzucony
tylko cień
Wiatr zgasł
Jak się jej śmiać w ciemnej dolinie
Tam gdzie Ciszy smak
jest i nie minie
tak ostanie
Nieodwracalne

Ocknienie

a kiedy kiedy się obudziłem,
ona moja dusza ocknęła się także choć nie spała,
i pierwsza myśl: czy istnieje wszystko co kocham,
jak to zliczyć w miłowaniu co jest, a czego nie ma,
ci co odeszli ze świata tego po nich są me łzy, są oni tam i tu,
a czy najmilsi nie odjechali, jakże by mogli, skoro najmilsi są,
a kobieta ta jedna, czy ich wiele, czy we mnie jest miłość do jednej?
zdaje się jest pragnienie tej jednej i w moich snach się spełnia tylko,
co jest wśród tego co kocham nie zliczę na liczydłach, bo to w serca pamięci,
co ważne, ważniejsze, najważniejsze, czy struny, czy skrzypce, czy talent grajka,
nie podnoszę powiek, być może mój świat nie jest policzalny, jak to co kocham.
Ach smutno mi nadzwyczajnie i łzy liczę, jedna, druga, sto,
A gdy śmieję się to radość w wielości uśmiechów policzalnej, jak się uprzeć,
I są takie stany zamiłowania w pięknie, które brzmią jak muzyka, zaś w niej mówią: nuty są,
lecz kto je liczy, gdy w szczęściu i miłości zanurzony, do zmęczenia,
i wtedy zasypiam i w śnie wędruję nie wiem gdzie,
a kiedy się budzę,
pytania różne
przychodzą
i dusza jest
co nie spała

Poezje opublikowane w antologii Lecha Galickiego *Pieśń Strzelista naTchnienia i zaMyślenia*, Polgres Multimedia, 2019


LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura