„Wszyscy jesteśmy jedną rodziną” – mówią słowa podniosłej pieśni. Wszyscy – Polacy. W naszym wspólnym Domu. Jedną rodziną, czy także dobrą? My – to próbka reprezentatywna polskiego społeczeństwa – rodziny. Zabiegani albo pogrążeni w beznadziei, od świtu do zmierzchu myślący o pieniądzach – tych potrzebnych do przeżycia lub tych pozwalających na wybudowanie basenu przy naszym domu – willi – zamku, a ten zamek to nasza twierdza. Przestaliśmy rozmawiać ze sobą. Mijamy się. A jeżeli już cudem się spotkamy, to: albo na wszystko narzekamy, albo chwalimy się niedelikatnie sugerując swą wyższość nad spotkana ofermą, albo z uporem maniaków mówimy o biznesach, interesach, kredytach, wycieczkach do Tunezji, na Seszele, czy do RPA. To co się da...
Umysły zniewolone. Serca podszyte lodem. Polska rodzina. Nuworyszowa familia. Twarze na co dzień szare, naburmuszone i wypudrowane w niedziele i święta. Lojalność, szczerość i wielkoduszność wobec innych członków rodziny schowaliśmy już dawno do kieszeni. Co nas obchodzi najbliższy - najdalszy? A jeżeli już przyjdzie do nas prosić o pomoc, to go lekceważymy, spławiamy, oszukujemy – byle odszedł. I on odchodzi. Tyle, że z goryczą i często nienawiścią w sercu. Dla nas ważni są bogaci a nie ubodzy krewni. Z nimi można stworzyć inny rodzaj rodziny.
Niedawno, niedawno temu, ni za górami, nie za lasami, w Polsce rozpracowano i rozbito doskonale zorganizowaną strukturę mafijną. Oprócz gangsterów, działali w niej lekarze, były milicjant, brokerzy, radny i biznesmeni, powiązani z wysokimi funkcjonariuszami policji – stróżami prawa w polskiej rodzinie.
Takich familii, zwanych grupami nieformalnymi wspólnego interesu, jest / było w Polsce co niemiara: w miastach, miasteczkach – wszędzie. Ojciec – magazynier będzie prezesem, matka – fryzjerka – szefem Kasy Chorych, wuj z wykształcenia felczer, zajmie się kulturą i niech rodzina rośnie w siłę a jej członkom żyje się dostatniej. Polska rodzina. Zdrowa - kamień węgielny, bogactwo narodu. Chora - symptom zagrożenia państwa.
Gdy wyjedziemy na weekend do Niemiec, niektórzy z nas - ( wyznała to w piśmie bulwarowym jedna ze stojących w opozycji do polskiego realu dobrozmianowego aktorka telewizyjno - serialowo - filmowa) - mówimy szeptem, bo po polsku mówić nie uchodzi. W Polsce, co ciekawe w sferze: ulica, ale już nie: zagranica, wielu nowomodnych z sekty Back to the Back: eto znaczit: niech będzie jak było, zrywa struny głosowe, rzucając się do gardeł innym Polakom i, co symptomatyczne, atakuje stróżów porządku.
Bogaty oszust zakodowany przez anomalię, co to fortunę zrobił, bezczelnie kantując na lewo i prawo, już już, już prawie został senatorem, radnym, prezesem, przewodniczącym, ale polski real wypluł go na bruk bulwarowy. Na jak długo - licho wie. Marionetki i pacynki funkcjonują według scenariusza realizowanego zwykle przez reżysera imieniem Cień.
Do Domu Pomocy Społecznej trafili: 64-letni profesor Leopold C. i 85-letnia dr nauk medycznych Lidia P. On po wypadku – już nie tak sprawny intelektualnie, ona cierpi na amnezję. Obydwoje zostali ubezwłasnowolnieni przez rodziny i oddani do przytułków. Uciekli. Gdy ich odnaleziono – wygłodzeni szperali w śmietnikach.
W Domu Pomocy Społecznej Dom Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej przy ulicy Eugeniusza Romera w Szczecinie - 5 - go września 2018 roku fetowano otwarcie Pierwszego Integracyjnego Festiwalu Bajek... Najprawdziwsza prawda ( sic!).
„Wszyscy jesteśmy jedną rodziną” – mówią słowa podniosłej pieśni. My – Polacy. Polska rodzina. Skoro przestaliśmy rozmawiać ze sobą, mijamy się w naszym Domu Polskiej Solidarności , a nasze serca podszyte są obojętnością, nienawiścią – to co? Co zrobić? Rodzina zastępcza nie wchodzi w rachubę?
(lg)