Order Virtuti Militari ( łac. męstwu wojskowemu), to najwyższe polskie wojskowe odznaczenie, nadawane za wybitne zasługi bojowe. Najstarszy order wojskowy na świecie, spośród nadawanych do dzisiaj. W nim tkwi obraz niezwykłej odwagi żołnierza.
Wodnicki dostał pracę w Domu Kombatanta po znajomości. Bezrobocie gnębiło go i degradowało jego psychikę od kilku dobrych lat. Jego rodzina rozpadła się jak domek z kart, Nie mógł tego ścierpieć. Widział jak jego dzieci stają się obcymi istotami. Nie miał autorytetu i był człowiekiem upadłym według ich mniemania. Nie szanowały go, to mało. Żona znalazła sobie posażny świat u boku zaradnego na mur człowieka. Przyjaciele nie chcieli go znać, albo zapili się na śmierć pod jarzmem materialnych kłopotów, czy wyjechali do innych krajów w poszukiwaniu szczęścia w nieszczęściu. Potem, gdy już przyzwyczaił się do parchatego statusu obiboka i nieroba, zaczął nawet myśleć o samounicestwieniu, czyli odejściu z tego łez padołu na własne życzenie. Więcej - zamierzał spektakularnie rzucić się z mostu lub powiesić się na żurawiu dzwigowym. Ooooo! To nie jest proste - myślał i wymaga odwagi. On jej nie miał. Ale miał sił upić do nieprzytomności i zawisnąć w otchłani, lub skoczyć w niebyt.
Nagle wszystko się zmieniło. Spotkał księdza Mariana W. Ów był kapelanem w Domu Kombatanta. Ten zarekomendował go do pracy w tym domu weteranów w charakterze pracownika do spraw rozmaitych, na czas określony. Opiekował się otoczeniem w sferze materialnej i oświatowej, w której egzystowali byli żołnierze nieposiadający mieszkania lub wojskowi w zaawansowanym bardzo wieku, czy też chorzy na psychosomatyczne przypadłości.
Praca przywróciła go do normalności. Wierzył, że zdoła scalić rodzinę i pokonać wszelkie trudności. Wierzył. Jego przełożoną była kobieta - B. Od początku zauważył, że zrobi wszystko aby pod byle pretekstem spowodować jego zwolnienie, czy też wyrzucenie z pracy. Zaczęło się od drobnych złośliwości, potem usłyszał, że jest aspołeczny, leniwy, nie posiada empatii... Pracował wzorowo, a dookoła jego osoby zaczęła wytwarzać się nieznośna i bolesna towarzyska pustka. Przepaść, otchłań bezdenna. I jak z tym żyć?
Pewnego dnia Wodnickiego wezwano do pani B. - instruktora totalnego. To co od niej usłyszał sparaliżowało go niezmiernie. Otóż: zostanie w tej pracy, jeżeli wykona poufnie zlecone mu zadanie. Czyli: w gablocie wiszącej w tworzonej w Domu Kombatanta Izbie Pamięci musi zawisnąć Order Virtuti Militari. Jedyny posiadający go tutaj pułkownik Brona - Nowicki, pensjonariusz Domu, człowiek sędziwy, niedowidzący i niesłyszący, bohater walk z bolszewikami i Niemcami, za żadną cenę nie chciał oddać swego wspaniałego orderu. Honor nie pozwalał mu na taki gest. Odwaga żołnierza nie znała przekupstwa
- Ma pan tydzień czasu, aby przejąć dla nas ten order - wysyczała B. - To tylko wojskowa biżuteria. - Inaczej żegnamy się.
- Jak to, mam ukraść żołnierzowi, bohaterowi mężnemu Order Virtuti Militari? - jęknął Wodnicki. - Przecież to podłe, hańba nad hańbami.
Wodnicki przez pewien czas obserwował pułkownika Brona - Nowickiego, przychodził do niego pod rozmaitymi pretekstami . Oglądał zdjęcia i mapy z dawnych lat. Zdobył sympatie wiarusa. Order Virtuti Militari mógł ukraść bez większych problemów. Skoro ma stracić pracę, to był ku temu powód. Oszukiwał siebie tchórzliwie. Zaplanował kradzież na czwartek. W nocy nie mógł spać. Myśli zabijały spokój. Zdecydował, że woli stracić pracę, niż upaść podle i nisko.
Gdy z samego rana przyszedł do Domu Kombatanta, dowiedział się, że w nocy pułkownik Brona - Nowicki zmarł. Ubrał galowy mundur, na którym wisiało wiele wojskowych orderów. Tak znaleziono go na łóżku. Nawet rogatywkę ściskał w w dłoniach. Orderu Virtuti Militari nie znaleziono. - To żołnierz mężny do ostatniej chwili życia na tym świecie - mówił ksiądz - kapelan Marian W.
Po tygodniu zwolniono ze stanowisk panią dyrektor Domu Kombatanta i niejaką B.
Wodnicki został kustoszem Izby Pamięci. Po roku zawitał do niego kapelan W. - Czy przyjmie pan do waszej Izby Pamięci Order Virtuti Militari? - zapytał. Przed rokiem, przed dniem swej śmierci, pułkownik Brona - Nowicki poprosił go , aby oddał jego Order V.M. Domowi Kombatanta. Na ręce Wodnickiego. Mówił, że on zrozumie.
Opisane zdarzenie oparte jest na faktach. Wodnicki, do tej pory nie może, pojąć, co przypisywano mu, że zrozumie. Wie jednak, że wojskowe męstwo ma w sobie niepojętą dla szeregowych osób tajemnicę. I z tej przyczyny dzieją się dziwne rzeczy. Tak jak dzielność osobista ma w sobie niezwykłość nad niezwykłościami, przypisaną niektórym, a może wszystkim ludziom. Idzie tylko o ich wolną wolę.
Komentarze