Ulica jest zatłoczona. Ludzie mijają się zapędzeni. Spoglądają na bogate wystawy i pewnie częściej zauważą drobiny smogu niż wyciągnięte pod ścianami budynków ręce, położone na chodnikach czapki lub stare kapelusze, kiwające się głowy - jak w rytmicznym tańcu, mantrze biedy, porzucenia, prośby...
Czy ktoś wrzucając banknot do żebraczej skarbonki, powiedział na okrasę: Szczęść Boże, albo chociaż pomyślał: dlaczego ten człowiek tu stoi, klęczy, prosi innych ludzi o pomoc? Zapewne: nie. Pójdzmy więc żebraczym szlakiem, odbierając ulicom ich imiona, czapkom: wysokość datków. To wszystko musi być anonimowe, chociaż tak prawdziwe, jak spragniony litości, bezradny, wyrafinowany dziad ulicy.
Z okruchem nadziei
* Zbieram na operację, która poprawi mój wzrok. Proszę o pomoc finansową. Bóg zapłać. Pieniądze proszę podać do ręki *. Napis na kartoniku zawieszonym na szyi młodego, wysokiego człowieka widać już z daleka. On sam trzyma w dłoni długi, biały kij. I co chwilę stuka nim w denko pudełka przeznaczonego na pieniądze. Twarz żebraka jest czerwona od mrozu.
- A może wstydu? - pytam zażenowany.
- Dlaczego wyszedłem na ulicę i nie wstydzę się prosić? Ano dlatego, że mam dopiero dwadzieścia lat, wrodzoną krótkowzroczność, minus 29 dioptrii obecnie i szukam ratunku przed ślepotą. Operacja, która może poprawić mój wzrok kosztuje w Anglii majątek. Wątpię, czy kiedykolwiek uzbieram taką kwotę. Ale wiara, wiara, wiara cuda czyni. Czy ludzie są miłosierni? Nie! A może każdy jest łaskawy dla żebrzącego kaleki na swój prywatny sposób. Jeden wrzuci do pudełka monetę, inny banknot, trzeci niedopałek, czwarty mnie kopnie, bo przecież prawie nie widzę.
Rozmowa pijana
On siada na jednym z wiodących do kościoła stopni. Obok stawia dużą torbę. On jest potężnym, zwalistym mężczyzną i ma czerwona twarz porośniętą rzadką, siwą brodą. Od niego czuć odór przetrawionego alkoholu, może wody brzozowej albo denaturatu. On spogląda błagalnym wzrokiem i oczy ma przekrwione do granic wszelkich.
On; - Nie mam pracy, nie mam mieszkania, nic nie mam. Po chlebie muszę chodzić. Nie mam rodziny. Nikogo nie mam. Śpię na klatce schodowej. Do nikogo nie czuję żalu o to wszystko. I proszę nie pisać do gazety, bo w S. mieszka moja matka i ona nie może się o mnie tego wszystkiego dowiedzieć.
Dwóch mężczyzn stojących obok: - Ty pijaku, my ciebie znamy, Przed kościołem żebrze o pieniądze na wódkę. Wstyd. Policję wezwiemy.
On zataczając się ucieka.
Rozmowa ciemna i głucha
Oto żebrak prawdziwy, jak z filmowego planu. Siedzi na wózku inwalidzkim, nogi okryte starymi kocami, dłonie pochłonięte przez zbutwiałe rękawice, twarz zarośnięta, zniszczona, niewątpliwie bólem poorana. Co chwile drży i jęczy.
On: - Nie trzeba pytać. Ja jestem głuchy. I chodzić nie mogę. I ciało mam postrzelane całe. Za Niemca siedziałem za dywersję, potem bylem u partyzantów, potem za Stalina bili mnie i po wiezieniach sadzali, bo brata miałem w Anglii, więc mnie szpiegiem zrobili. Aaa! Teraz ludzie nie chcą żebraka wspierać. Aaa! Ja nie mam rodziny. Syn mnie bił i wygnał. Teraz mieszkam* kątem * u obcych. Co użebrzę to mi ukradną.Miałem uskładane z żebrania na trumnę, to ukradli. Bo głuchy kaleka i żebrak nie może mieć trumny? Aaaa! Niedobrze być żebrakiem, niedobrze. Lepiej umrzeć.
I tego żebraka jak z filmowego planu nie moglem zapytać, czy ludzie są miłosierni. A może on nie chciał tego słyszeć
Filmik i refleksja z Anglii Izabelli Stumpf - link - kliknij: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=2771229182929500&set=a.253533404699103&type=3&theater
Autor: Lech Galicki
Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo