Eugène Delacroix – Wolność wiodąca lud na barykady
Eugène Delacroix – Wolność wiodąca lud na barykady
LechGalicki LechGalicki
214
BLOG

Barykady

LechGalicki LechGalicki Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

    Barykady. Przegrody, utworzone przez grupę ludzi ze znajdujących się pod ręką ciężkich przedmiotów, spiętrzonych w poprzek drogi, aby uniemożliwić przejście przeciwnikom, ale także wszystkim tym, którzy pragną akurat tą prostą trasą iść przed siebie. Dlatego jestem im przeciwny. Przecież mam wolną wolę i każdy, kto zmusza mnie do zejścia z wybranej drogi, niekoniecznie używając do tego ciężkich kłód i płonących opon, i pójścia inną trasą lub podjęcia próby obejścia jej opłotkami, po omacku, działa na moją niekorzyść. Wojna – rozumiem. Zło zagraża krajowi i trzeba wznosić gaszące jego impet tamy, bez względu na własne niedogodności. Pokój i wolność nie pasują do barykad. Z bohaterami barykad też rozmaicie bywa. Jak informuje Władysław Kopaliński w swym Słowniku mitów i tradycji kultury „Julian Konstanty Ordon, kapitan wojsk polskich, w czasie powstania listopadowego dowodził baterią (...) artylerii w forcie 54, (...) gdy Warszawę oblegały siły rosyjskie pod dowództwem Iwana Paskiewicza. Na wieść, że Rząd Narodowy postanowił poddać miasto, Ordon rozkazał wysadzić prochy na swojej reducie. Adam Mickiewicz, sądząc, że ów kapitan wówczas zginął, unieśmiertelnił w znanym wierszu jego imię. Julian Konstanty Ordon wyemigrował z kraju, brał udział w wojnach, a w 1887 r. we Florencji odebrał sobie życie”.
    Pamiętam lekcje historii w liceum ogólnokształcącym – kilkanaście lat przed „Okrągłym Stołem”. Zadawane przez uczniów trudne wówczas pytania (Katyń, wojna polsko-sowiecka) i w zależności od nauczyciela: proste odpowiedzi lub zabarykadowana prawda, czyli „ucięcie” tematu lub odgórnie nakazane kłamstwo. Rzeczywistość – zbrodnie przeciwko ludzkości, mordy na polskich oficerach – zabarykadowano przed laty. A nawet dziś, gdy wszystko wydaje się jasne, ktoś ciągle próbuje wznosić zapory. Pyta syn ofiary: „Czy konwojenci mogli nie wiedzieć, co się stało z jeńcami?”. Były miejscowy funkcjonariusz NKWD: *Jak mi Bóg miły, ja nie słyszałem, nic nie widziałem *. Dopiero  po latach dowiadujemy się o tej tragedii. Wiadomo jednak, że jeńców Ostaszkowa wyładowano w Twerze i zawieziono do budynku NKWD, gdzie zamordowano ich strzałem w tył omotanej płaszczem głowy, aby krew nie tryskała i nie brudziła rąk oprawcy. Potem ponad sześć tysięcy zwłok zakopano w oddalonym o trzydzieści kilometrów Miednoje. Odpowiedź: „Ja nie widziałem, ja nie słyszałem– to jedna barykada. Obowiązująca przez wiele lat, jeszcze obecnie przez niektórych propagowana wersja, według której tam zabijali Niemcy, to barykada druga. Strach, kłamstwo, umysły zniewolone...
    Pamiętam, swego czasu, jeszcze pod koniec ubiegłego wieku, w jednej z  rozgłośni radiowych gościł  Bardzo Ważny Urzędnik resortu do spraw kombatantów. Polscy więźniowie obozów koncentracyjnych, w odróżnieniu od innych nacji, do tej pory nie otrzymali nawet ułamka finansowej rekompensaty za swe cierpienia. Przyczyny? Mówiono, szeptano, że  rząd PRL zrzekł się w ich imieniu (!) wobec byłej NRD wszelkich roszczeń, to znowu ktoś rozkradł lwią częśćzapomogi (sic!) przyznanej przez fundację „Pojednanie”. Kto, kiedy, jak? Nikt nic nie wie. W pierwszej dekadzie dwudziestego pierwszego  wieku od chwili rozbicia bram prowadzących do mrocznych niemieckich  obozów koncentracyjnych w okupowanej Polsce  minęło   prawie siedemdziesiąt  lat.  Ci, którzy przeżyli gehennę, pozostawieni sami sobie, bezradni, łudzeni byli co pewien czas, rozmaitymi obietnicami. Raz wierzyli, to znowu popadali w apatię. Mieli za sobą ogrom cierpień i  lat,  ktoś zza urzędowej barykady skrupulatnie je liczył. Problem sam miał przestać istnieć. Przeżyłem prawdziwy szok, gdy po wysłuchaniu w wywiadzie radiowym pokrętnych odpowiedzi (teraz: byłego) Bardzo Ważnego  Urzędnika do spraw kombatantów odprowadzałem go do służbowej limuzyny. Wręczył mi na pamiątkę resortowy kalendarzyk i stwierdził, że byli więźniowie obozów koncentracyjnych dostali już tyle, że więcej rekompensat im nie trzeba. Stałem, własnym uszom nie wierząc, a koła" wypasionego" ministerialnego auta sypnęły piachem, tworząc miedzy nami  barykadę wyższą od Chińskiego Muru.
   – Boga nie ma – mówił w ostatnich czasach szkolnych mój kolega. – A dlaczego tak mówisz? – pytali inni. – Bo gdyby Bóg był, to nie byłoby wojen, zabijania, gwałtów. Prosty dowód. – Człowiek ma wolną wolę i to w nim rodzą się wojny lub pokój – odpowiadano.  – Eee! – zbywał kolega.
    Widocznie czuł się bezpiecznie za taką barykadą. Minęła matura. Uleciało wiele lat. Polski (oprócz stanu wojennego) nie dotknęło nieszczęście wojny. Gdzie jest niewierny T. z  Liceum Ogólnokształcącego, co robi, jak żyje – to wie tylko sam Pan Bóg. Mimo że T. w Niego nie wierzy. Chociaż, kto wie, może już rozbił w pył swoją barykadę... Jedną z wielu. Każdy  ją ma lub jest wolny.

(gal)



LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo