Ból arch.wł. intern.
Ból arch.wł. intern.
LechGalicki LechGalicki
380
BLOG

Ból Krystyny

LechGalicki LechGalicki Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

    Od początku  wyglądało na to, że wszystko jest nie tak...

   Gdyby ktoś zapytał, czy można wytrzymać ogrom smutku, poczucia bezsilności, żalu,  jak noc czarnego, upokorzeń, a przy tym walczyć o sprawiedliwość  byłoby  łatwo odpowiedzieć? Człowiek, zdarzało się,  pokazywał swoją nadludzką determinację, w sytuacjach szczególnych, w czasie wojennej zawieruchy, okupacji, ratując najbliższych przed śmiertelnym zagrożeniem. Zawsze zwano to heroizmem. Ale żeby tak, gdy brat nie żyje, stało się i koniec, ale wszystko co z tym jest związane tonie w mroku niewyjaśnień, zaniechań działań koniecznych, podejrzeń, zmowy ludzi pewnych swej wszechmocy we wsi, gminie i dalej, najdalej jak trzeba, a siostra jego podejmuje, zda się bezsensowną walkę o ujawnienie prawdy? Walczy o dobre imię brata. O nazwanie jego zabójcy. Wbrew wszystkiemu i wszystkim, którzy są przeciw, bo zawsze tu było po ichniemu,  rządzili, swoje lody kręcili i  swoją rację mięli. Zawsze. Taki mus. Oni. Tutejsi bosowie. A są inni? No, nie jest jedną z nich Krystyna, bo wyjechała uczyć się i pracować na drugim końcu Polski. Na dodatek, takie to chucherko, zapłakane, z oczami czerwonymi od łez, liczy to ona może i dobrze, ekonomicznie, ale we wsi, w urzędach, w rozmowach ze stróżami prawa, szczególnie, gdy brata zabitego bronić chce,  musi  tę tabliczkę dzielenia i mnożenia wszystkiego co robi, co zyska, czy straci, a może nawet bezwzględnie uderzyć - dopasować na własne siły i wziąć na siebie.
    Krystyna: Od początku  wyglądało na to, że wszystko jest nie tak, nieprawdziwe, ułomne, zakamuflowane, wbrew zdrowemu rozsądkowi, od początku.
    Kobieta jak memento, widzi i wspomina treść notatki prasowej, jak to sąd w Tychach skazał na cztery i pół roku więzienia mężczyznę, który w wyrafinowany sposób powodując wielogodzinne cierpienie psa, zabił  nieszczęsne zwierzę. I Krystyna, chce, czy nie chce zastanawia się, jak wyglądała krzyżowa droga jej brata. Aż skonał.
    (…) W toczącym się postępowaniu  i z pani korespondencji wynika, iż nie znajduje pani żadnego punktu odniesienia do zaistniałych w tej sprawie poszlak, które czynią ją nie tak oczywistą, jak paragrafy, których pani używa  dla wykazania, że jest pani z czystym sumieniem gotowa zamknąć ( co już pani uczyniła) sprawę mojego brata i powiedzieć: ,, Wiem wszystko o sprawie i jestem wewnętrznie przekonana, ze jego śmierć nastąpiła bez udziału osoby trzeciej,,. (…) Kiedy przyglądam się temu, co byłam w stanie z oddalenia dowiedzieć się o przebiegu zdarzenia z 8 sierpnia 2017 roku, to jest we mnie silna niezgoda na to, by patrzeć na pani rolę w tym postępowaniu, jako niemylnego arbitra (…). Wnoszę, a nawet żądam,  jako moralny obrońca pamięci mojego brata: proszę zarządzić ekshumacje i sekcję zwłok Eugeniusza K., ponieważ przyczyna jego śmierci nie została udokumentowana, co rodzi  uzasadnione i głębokie wątpliwości – napisała siostra nieżyjącego brata w piśmie do prokuratora i zarazem do wiadomości  ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego.
   Krystyna pamięta swój ból, a może poczucie upokorzenia to było, gdy prokurator rejonowy odpowiedział na jej prośbę o zarządzenie sekcji zwłok jej brata, która prawidłowo przeprowadzona, mimo upływu czasu, może wyjaśnić wszelkie wątpliwości, które narodziły się po śmierci Eugeniusza K.: ,, nie, bo nie!,,. Tak to wybrzmiało.
   Śmierć Eugeniusza K. nastąpiła 8 sierpnia 2017 roku. Województwo podlaskie, powiat suwalski... Dokładnie: sypialnia domu denata. Lekarz biegły sądowy na podstawie oględzin zwłok stwierdził: zgon nastąpił na skutek zawalu mięśnia sercowego. Nie podał godziny śmierci brata Krystyny, Nie wykonano badań krwi na zawartość alkoholu. Było jej bardzo dużo obok leżącego na brzuchu mężczyzny, przy łóżku, z twarzą skierowaną do podłogi, na głowie otwarta, sącząca krwią rana. Jego ciało było ciepłe. W takim stanie, o godzinie 7.00 znalazła Eugeniusza K. jego matka, mieszkająca także w tym domu. Żona zmarłego przebywała w swojej sypialni, była pod wpływem alkoholu ( pije nałogowo) i dodatkowo wiedziała co się dzieje. Liczącej wówczas 87 lat, szukającej pomocy teściowej, powiedziała: nigdzie nie będę dzwonić i jeszcze: jak chcesz, to sobie dzwoń. Ja, nie będę.
   Matka zmarłego powiadomiła znajomego T. Ten natychmiast przyjechał. Żona nieżyjącego nadal okazywała całkowitą obojętność wobec tragedii. T. wezwał odpowiednie służby. Przybyły: pogotowie ratunkowe, policja, prokuratura, przyleciał śmigłowiec. W tej sytuacji małżonka  Eugeniusza K. wypiła około pół litra czystego spirytusu, a ratownicy medyczni pijaną do nieprzytomności kobietę znieśli na noszach do karetki i przetransportowali do szpitala.
   Badanie krwi zmarłego na zawartość alkoholu, na wniosek jego matki,  wykonano 23 sierpnia 2017  roku. Nie stwierdzono obecności ani promila. Eugeniusz umierał w stanie pełnej świadomości. Prokuratura Rejonowa umorzyła  śledztwo krótko po jego pogrzebie. Nie przeprowadzono sekcji zwłok, co już jest problematyczne, a to co spowodowało taka decyzję nie mieści się w kategoriach koniecznej,  zawodowej dociekliwości osób odpowiedzialnych.
   Należy dodać, że pożycie małżeństwa Eugeniusza K. i jego żony nie układało się dobrze. O wielu sprawach nie wiemy. Nie mieli potomstwa. Żona znęcała się nad swym mężczyzną. Był przez nią bity, nie wpuszczany do domu, a wtedy spał w stodole, oborze, samochodzie, czy też gdzie się dało. Drzwi były zamknięte na klucz. Świadek mówi, że gdy pracował przy inwentarzu, jego kobieta bila go widłami. Ktoś dodaje, że chciała go udusić poduszką, gdy spał. Ludzie mówią, bo logika, niech mówią, że chłopska, to im podpowiada, iż dla posiadania majątku, gotowa była zrobić wszystko, aby zniknął z jej życia. Ach, on i to jego życie nic nie warte.
   Matka Eugeniusza K. w trakcie przesłuchania na posterunku policji, już po śmierci syna zeznała, że synowa znęcała się nad nią, gdy była pijana, a piła codziennie. A nadto, że rozpiła syna, bo on przed ślubem ani kropli alkoholu do ust nie brał. Jeno pracował i pracował, i człowiekiem był uczciwym i sprawiedliwym. A teraz odebrano mu przede wszystkim  prawo do sprawiedliwości, bo ci którzy są odpowiedzialni za prawdę i rozsądzanie o niewinności lub winie i karze, nie wywiązują się ze swych obowiązków i murem stoją za tymi, którzy ze sobą dla finansowych  korzyści trzymają.
   Brat żony Eugeniusza K., który odszedł z tej Ziemi natychmiast poczuł się właścicielem dużego, dobrze prosperującego  gospodarstwa, Wyganiał jego matkę z domu. Mówił Krystynie, że ma ją zabrać tam, gdzie ona mieszka i pracuje, bo teraz on jest tu gospodarzem. Mama:- mam przypisaną służebność, mam prawo tu mieszkać. On: - pozbawienie tego  prawa do mieszkania też da się załatwić !
     Panie Prezydencie usilnie proszę o pomoc. W Panu pokładam nadzieję i wierzę, że znajdę u Pana skuteczną pomoc. Wezmę pożyczkę, jeżeli problem dokonania ekshumacji i sekcji ciała mojego brata, a tym samym ujawnienia prawdy o rzeczywistej przyczynie jego zejścia  tkwi. Śmierć człowieka jest oczywistością, ale śmierć gwałtowna to wymaga elementarnego wyjaśnienia, jeżeli istnieje taka wola. Ja wierzę w tę elementarną sprawiedliwość, która czyni niemożliwe możliwym. Czy jednostka nie liczy się dla Państwa? – pisze Krystyna do prezydenta RP. Taka wielka jest w niej wiara w siłę sprawczą i moc sprawiedliwości Głowy Państwa. A czy to nie jest prawdziwie szczera nadzieja i pewność najgłębsza w ostateczną Instancję w Wolnym Kraju, gdzie żadna ciemna siła czy inna wszeteczność nie ma wstępu?   

   Jeżeli ktoś się pochyli uczciwie nad tym zaufaniem, to odda sprawiedliwość Prawdzie.

    Krystyna napisała w swym liście do premiera RP: Przez ponad rok szukam pomocy, zwracam się do Ważnych Instytucji w Państwie z prośba o pomoc w ustaleniu przyczyn śmierci mojego brata Eugeniusza K. Obijam się od ściany do ściany. Ministerstwo Sprawiedliwości, do którego  zwracałam się dwukrotnie za każdym razem przekazuje sprawę do Prokuratury Krajowej. Prokuratura Krajowa odsyła do Prokuratury Okręgowej, a ta do Rejonowej, która to bez wykonania prostych czynności umorzyła śledztwo.  Mam przeczucie (…), że znajdę zainteresowanie moim problemem i pomoc w ustaleniu rzeczywistej przyczyny śmierci mojego brata Eugeniusza K., którego śmierć nastąpiła w okolicznościach, które nie zostały wyjaśnione w dniu 8 sierpnia 2017 roku w …

   Gdyby ktoś zapytał, czy można wytrzymać ogrom smutku, poczucia bezsilności, żalu,  jak noc czarnego, upokorzeń, a przy tym walczyć o sprawiedliwość  byłoby  łatwo odpowiedzieć? Człowiek, zdarzało się,  pokazywał swoją nadludzką determinację, w sytuacjach szczególnych, w czasie wojennej zawieruchy, okupacji, ratując najbliższych przed śmiertelnym zagrożeniem. Zawsze zwano to heroizmem. To także wielki ból Krystyny.

Krystynę K. wysłuchał,  poruszającą sprawę zapisał:   Lech Galicki

Zobacz galerię zdjęć:

Ból arch.wł. intern.
Ból arch.wł. intern.
LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo