m/t* Athenian Venture * - mat.static.panoramio.com
m/t* Athenian Venture * - mat.static.panoramio.com
LechGalicki LechGalicki
514
BLOG

Morska tragedia ludzi z m/t "Athenian Venture"

LechGalicki LechGalicki Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

  Tego dnia "Athenian Venture" płynął z Amsterdamu do Nowego Jorku. To była jego tradycyjna trasa, którą zawsze pokonywał. Tym razem wiózł ładunek 30 tysięcy ton bezołowiowej benzyny. Na morzu panował silny sztorm.
Tego statku już nie ma. Wraz z całą załogą pochłonęły go fale Atlantyku. Zginęło 24 marynarzy oraz pięć żon, które towarzyszyły swym mężom w zwykłym, typowym rejsie. Nic nie zapowiadało tragedii, jaka okryła głęboką żałobą wiele marynarskich rodzin i opinię publiczną w Polsce.

  Piątkowe popołudnie 22 kwietnia 1988 roku zapisało się czarnymi zgłoskami w polskiej kronice morskich tragedii.

  M/t "Athenian Venture" płynął z Amsterdamu do Nowego Jorku. To była jego tradycyjna trasa, którą zawsze pokonywał. Tym razem wiózł ładunek 30 tysięcy ton bezołowiowej benzyny. Na morzu panował silny sztorm. Określono go na 10 stopni w skali Beauforta. Wysokość fal przekraczała osiem metrów.

  M/t "Athenian Venture" - to zbiornikowiec typu NB - 400. Zbudowano go w 1975 roku w stoczni Oskarhamus Varv A-B Oskarhamm w Szwecji. Dawniej pływał pod polską banderą jako "Karkonosze". Jego armatorem była wówczas Polska Żegluga Morska w Szczecinie. Następnie przekazano go grecko - polskiej spółce "Athenian Tankers" i pływał pod cypryjską flagą. Ten kolos o długości 170,6 metra i nośności 31 tysięcy DWT przeszedł wszystkie badania klasyfikacyjne. Zachował w pełni dzielność morską i odpowiadał wszystkim surowym wymogom bezpieczeństwa.

  Feralnego dnia znajdował się w odległości 370 mil morskich na południowy wschód od przylądka Race w Nowej Funlandii. Jak stwierdzono w dziale Głównego Nawigatora PŻM - jest to odcinek rutynowego szlaku oceanicznego, który wiedzie z Europy Zachodniej do Ameryki. Wówczas pokonywały go dziesiątki statków każdego dnia.

  Ostatni kontakt radiowy z tankowcem miał miejsce w ów tragiczny piątek, 22 kwietnia 1988 roku, o godzinie 15.00. Po zakończeniu rozmowy radio zamilkło. Nikt nie słyszał go w eterze. Podobnie jak nikt nie odebrał sygnału SOS, czy Mayday. Czyżby "Athenian Ventures nie zdążył nadać wołania o pomoc?

  Tym większym zaskoczeniem, a nawet szokiem stała się wiadomość, która o godzinie 21.45 dotarła do warszawskiego oddziału spółki. Była to depesza od amerykańskiej Straży Przybrzeżnej(Coast Guard) informująca, że zauważono dwie dryfujące części przełamanego na pół tankowca. Wokół nich unosił się olbrzymi słup dymu i ognia więc nie udało się odczytać nazwy jednostki. Ponieważ w tym rejonie był to jedyny tankowiec, zachodziło domniemanie, iż może chodzić o m/t "Athenian Venture".

  Pierwszy dostrzegł płonący wrak kanadyjski statek ratowniczy "Hudson". Jak poinformował jego kapitan Strum, oddzielone od siebie połowy statku unosiły się na wzburzonych falach oceanu. Część rufowa, na której znajdowała się nadbudówka z kajutami dla załogi - płonęła. Zdaniem kapitana, rozszalały ogień przekreślał jakiekolwiek nadzieje na to, że komuś udało się przeżyć. Olbrzymia ściana płomieni z rozlanej na akwenie benzyny, uniemożliwiała podjęcie prób rozpoczęcia akcji ratowniczej. Ta ognista zapora widoczna była z odległości pięćdziesięciu kilometrów.

  Wiadomo już było, iż jednostki nie da się ocalić. Próbowano jednak uratować ludzi. Istniała bowiem wątła nadzieja, że zdążyli opuścić łodzie ratunkowe lub chociaż wskoczyć do wody. Poszukiwania bardzo utrudniały warunki pogodowe. Na wzburzonej fali trudno dostrzec szalupę lub tratwę, a jeszcze bardziej samotnego człowieka. Do akcji ratowniczej włączyły się, oprócz jednostek amerykńskiej Straży Przybrzeżnej, służba graniczna Kanady oraz amerykańskie i kanadyjskie samoloty patrolowe, które natychmiast wystartowały ze swoich lotnisk. Powiadomiono również przez radio o tragedii wszystkie statki znajdujące się w rejonie katastrofy. Między innymi były wśród nich jednostki polskie: m/s "Stefan Starzyński" z Polskich Linii Oceanicznych oraz m/s "Generał Jasiński" należący do Polskiej Żeglugi Morskiej. "Starzyński" pełnił jednocześnie rolę bazy zbierając i przekazując meldunki od jednostek ratowniczych do Polski i siedziby armatora w Grecji. "Generałem Jasińskim" dowodził wtedy kapitan żeglugi wielkiej Maciej Włosiński.

  Tego samego dnia, jeden ze statków, biorących udział w akcji ratowniczej wyłowił noszące ślady obrażeń ciało marynarza w nadpalonej kamizelce ratunkowej. Był to Andrzej Szukalski. Znaleziono przy nim - rzecz to nieoczekiwana - Dziennik Okrętowy, który nie wiadomo w jaki sposób znalazł się w posiadaniu mechanika. W ostatnich, dokonanych w nim zapisach - nie było wzmianki o przyczynach katastrofy.

  W sobotę, 23 kwietnia o godzinie 16.00 amerykańska Straż Przybrzeżna podjęła decyzję o przerwaniu akcji ratowniczej. Wiadomo już było, że dziobowa część statku zatonęła, a część rufowa dryfowała nadal w olbrzymiej ścianie ognia. Akcję odwołano, lecz poszukiwania rozbitków prowadził nadal statek ratowniczy "Hudson".

  Nie dostrzeżono szczątków łodzi ratunkowych czy tratew. Przede wszystkim nie znaleziono rozbitków.

 Trudno spekulować jakie były przyczyny katastrofy. Według ratowników morskich z Kanady to nie wybuch był przyczyną pęknięcia jednostki na pół. Czyżby początkiem dramatu było pęknięcie statku. Odpowiadał przecież zgodnie z wynikiem badań klasyfikacyjnych surowym wymaganiom bezpieczeństwa i w pełni posiadał dzielność morską. Morze nie ujawnia wszystkich tajemnic.

  Na Atlantyku wydarzyła się tragedia. Zginęło dwadzieścia dziewięć osób. Młodych, zdrowych i pełnych sił. Posiadających plany na dalsze życie. A wszystko tak niespodziewanie przypisał im los...Tragedii m/t "Athenian Venture,, nie można ograniczyć do szczegółów technicznych i opisu akcji ratunkowej. Heroicznej i pokazującej wielką solidarność ludzi morza.

  W katastrofie zginęli:
Marek Umiecki - kapitan, Mieczysław Bogusz - I oficer, Bogdan Krasoń - II oficer, Tadeusz Wojciechowski - III oficer, Jan Szczęsny - radiooficer, Andrzej Szukalski - starszy mechanik, Krzysztof Konieczny - II mechanik, Jan Soboń - III mechanik, Czesław Szulkowski - IV mechanik, Ryszard Urbanowicz - elektryk, Jerzy Salamacha - starszy steward, Gerard Plichta - zaworowy, Stefan Jaskowski - bosman, Mieczysław Brękiewicz - starszy marynarz, Ryszard Stelmaszyk - starszy marynarz, Ryszard Lipowski - starszy marynarz, Henryk Olek - starszy marynarz, Włodzimierz Pasławski - starszy marynarz, Jan Mączka - magazynier maszynowy, Henryk Mazurowski - mechanik naprawczy, Zbigniew Jurszo - motorzysta, Waldemar Pawłowski - motorzysta, Tadeusz Jezierski - kucharz, Eugeniusz Bednarski - steward, Michalina Krasoń, Jadwiga Szulkowska, Edwarda Urbanowicz, Maria Pasławska, Hanka Jezierska.

                                                                                                        



  Może się zdarzyć, że ten artykuł o katastrofie na Atlantyku m/t "Athenian Venture" i jej ofiarach przeczytają Ich rodziny, przyjaciele, znajomi... Wszystko może się zdarzyć. Jeżeli zechcą wspomnieć Tych co pozostali w morzu - będzie to znak, że pamięć o Nich pozostała. A nie odeszła przecież mimo upływu czasu, który jak rzeka płynie.

Lech Galicki
                                                                                                                     

LechGalicki
O mnie LechGalicki

Lech Galicki, ur. 29 I 1955, w domu rodzinnym przy ulicy Stanisława Moniuszki 4 (Jasne Błonia) w Szczecinie. Dziennikarz, prozaik, poeta. Pseud.: (gal), Krzysztof Berg, Marcin Wodnicki. Syn Władysława i Stanisławy z domu Przybeckiej. Syn: Marcin. Ukończył studia ekonomiczne na Politechnice Szczecińskiej; studiował również język niemiecki w Goethe Institut w Berlinie. Odbył roczną aplikację dziennikarską w tygodniku „Morze i Ziemia”. Pracował jako dziennikarz w rozmaitych periodykach. Był zastępcą redaktora naczelnego dwutygodnika „Kościół nad Odrą i Bałtykiem”. Od 1995 współpracuje z PR Szczecin, dla którego przygotowuje reportaże, audycje autorskie, słuchowisko („Grona Grudnia” w ramach „Szczecińskiej Trylogii Grudnia.”), pisze reżyserowane przez redaktor Agatę Foltyn z Polskiego Radia Szczecin słuchowiska poetyckie: Ktoś Inny, Urodziłem się (z udziałem aktorów: Beaty Zygarlickiej, Adama Zycha, Edwarda Żentary) oraz tworzy i czyta na antenie cykliczne felietony. Podróżował do Anglii, Dani, RFN, Belgii; w latach 1988 – 1993 przebywał w Berlinie Zachodnim. Od 1996 prowadzi warsztaty dziennikarskie dla młodzieży polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej. Jest członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Związku Zawodowego Dziennikarzy. W 1994 otrzymał nagrodę specjalną SDP za różnorodną twórczość dziennikarską i literacką. Wyróżniany wielokrotnie przez polskie bractwa i grupy poetyckie. Od 2011 prowadzi w Szczecińskim Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej: Teatr Empatia (nagrodzony za osiągnięcia artystyczne przez Prezydenta miasta Szczecin), pisze scenariusze, reżyseruje spektakle, w których także występuje, podobnie okazjonalnie gra główną rolę w miniserialu filmowym. Jako dziennikarz debiutował w 1971 roku w tygodniku „Na przełaj”. Debiut literacki: Drzewo-Stan (1993). Opublikował następujące książki poetyckie: Drzewo-Stan. Szczecin: Szczecińskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „ Ottonianum”, 1993; Ktoś Inny. Tamże, 1995; Efekt motyla. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 1999. Cisza. Szczecin: Wyd. Promocyjne „Albatros”, 2003, KrzykOkrzyk, Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2004. Lamentacje za jeden uśmiech. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2005. Tentato. Zapamiętnik znaleziony w chaosie. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2007. Lawa rozmowy o Polsce. Współautor. Kraków: Solidarni 2010, Arcana, 2012, Antologia Smoleńska 96 wierszy. Współautor, wyd. Solidarni 2010, rok wyd.2015. Proza, reportaże, felietony: Trzask czasu, Czarnków: Interak, 1994; Na oka dnie (wspólnie z Agatą Foltyn) Szczecin: Wydawnictwo Promocyjne „Albatros”), 1997, Jozajtis, Szczecin, Wyd. „PoNaD”, 1999, Sennik Lunatyka, Szczecin: Wyd. Promocyjne „ Albatros”, 2000, Dum – Dum. Szczecin: Wyd. „PoNaD”, 2000, Dum –Dum 2. Tamże, 2001, Punkt G., Tamże, 2002, Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu. Tamże, 2003. RECENZJE Charakterystyczne dla „metafizycznych” tomów poezji Galickiego jest połączenie wierszy oraz fotografii Marka Poźniaka (w najważniejszym tomie Ktoś Inny są to zdjęcia kostiumów teatralnych Piera Georgia Furlana), stanowiących tyleż dopełniającą się całość, co dwa zupełnie autonomiczne zjawiska artystyczne, jednocześnie próbujące być świadectwem poszukiwania i zatrzymywania przez sztukę prześwitów Wieczności. Marzenia mają moc przełamania własnego zranienia, ocalenia świadomości boleśnie naznaczonej czasem, przemijaniem, śmiercią. Prowadzą do odnajdywania w sobie śladów nieistniejącego już raju i harmonii. Charakterystyczna jest przekładalność zapisu słownego na muzyczny i plastyczny. Reportaże i felietony Galickiego dotyczą zawsze najbliższej rzeczywistości: ułamki rozmów i spotkań w tramwaju, migawki spostrzeżeń, codzienność w jej często przytłaczającym wymiarze. Zapiski zaskakują trafną, skrótową diagnozą sytuacji życiowej bohaterów. Galicki balansuje pomiędzy oczywistością a niezwykłością zjawiska, powszedniością sytuacji, a często poetyckim językiem jej przedstawienia. Oderwanie opisywanych zdarzeń od pierwotnego kontekstu publikacji („Kościół nad Odrą i Bałtykiem”, PR Szczecin) czyni z minireportaży swoistą metaforę, usiłującą odnaleźć w ułamkach codzienności porządkujący je sens. Podobnie dzieje się w felietonach z założenia interwencyjnych (Dum – Dum, Dum – Dum 2): autor poszukuje uogólnienia, czy też analogii pomiędzy tym co jednostkowe a tym, co ogólne, wywiedzione z wiersza, anegdoty, symbolu, przeszłości. Galicki buduje świat swoich mikroopowiadań również z ułamków przeszłości (np. historia Sydonii von Borck w Jozajtisie), a także z doświadczeń autobiograficznych (pamięta dzień swoich urodzin, przeżył doświadczenie wyjścia poza ciało, oraz groźną katastrofę). Piotr Urbański Powyższy artykuł biograficzny pochodzi z Literatury na Pomorzu Zachodnim do końca XX wieku, Przewodnik encyklopedyczny. Szczecin: Wydawnictwo „Kurier – Press”, 2003. Autor noty biograficznej: Piotr Lech Urbański dr hab. Od 1.10.2012 prof. nadzw. w Instytucie Filologii Klasycznej UAM. Poprzednio prof. nadzw. Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Instytutu Polonistyki i Kulturoznawstwa (2002-2008), Dokonano aktualizacji w spisie książek napisanych po opublikowaniu notatki biograficznej Lecha Galickiego i wydanych. Recenzja książki Lecha Galickiego „Dziękuję za rozmowę. Zszywka czasu”. Wydawnictwo „PoNaD”. Szczecin 2003 autorstwa (E.S) opublikowana w dwumiesięczniku literackim TOPOS [1-2 (74 75) 2004 Rok XII]: Dziękuję za rozmowę to zbiór wywiadów, artykułów prasowych, które szczeciński dziennikarz, ale także poeta i prozaik, drukował w prasie w ostatniej dekadzie. Mimo swej różnorodności, bo obok rozmowy z modelkami znajdziemy np. wywiad z Lechem Wałęsą, z chaotycznego doświadczenia przełomu wieków wyłania się obraz współczesności targanej przez sprzeczne dążenia, poszukującej jednak własnych form osobowości. Legendarne UFO, radiestezja, bioenergoterapia, spirytualizm – zjawiska, które Galicki nie obawia się opisywać, niekiedy wbrew opinii publicznej i środowisk naukowych. Prawie każdy czytelnik znajdzie w tej książce coś dla siebie – wywiady z wybitnymi artystami sąsiadują z wypowiedziami osób duchowych, opinie polityków obok opowieści o zwykłych ludzkich losach. Galicki, mimo iż w znacznej mierze osadzony jest w lokalnym środowisku Pomorza Zachodniego, dąży do ujmowania w swoich tekstach problematyki uniwersalnej i reprezentuje zupełnie inny, niż obecnie rozpowszechniony, typ dziennikarstwa. Liczy się u niego nie pogoń za sensacją, a unieruchomienie strumienia czasu przy pomocy druku. Pisze na zasadzie stop – klatek tworząc skomplikowany, niekiedy wręcz wymykający się spod kontroli obraz naszych czasów. (E.S.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura