Tego dnia "Athenian Venture" płynął z Amsterdamu do Nowego Jorku. To była jego tradycyjna trasa, którą zawsze pokonywał. Tym razem wiózł ładunek 30 tysięcy ton bezołowiowej benzyny. Na morzu panował silny sztorm.
Tego statku już nie ma. Wraz z całą załogą pochłonęły go fale Atlantyku. Zginęło 24 marynarzy oraz pięć żon, które towarzyszyły swym mężom w zwykłym, typowym rejsie. Nic nie zapowiadało tragedii, jaka okryła głęboką żałobą wiele marynarskich rodzin i opinię publiczną w Polsce.
Piątkowe popołudnie 22 kwietnia 1988 roku zapisało się czarnymi zgłoskami w polskiej kronice morskich tragedii.
M/t "Athenian Venture" płynął z Amsterdamu do Nowego Jorku. To była jego tradycyjna trasa, którą zawsze pokonywał. Tym razem wiózł ładunek 30 tysięcy ton bezołowiowej benzyny. Na morzu panował silny sztorm. Określono go na 10 stopni w skali Beauforta. Wysokość fal przekraczała osiem metrów.
M/t "Athenian Venture" - to zbiornikowiec typu NB - 400. Zbudowano go w 1975 roku w stoczni Oskarhamus Varv A-B Oskarhamm w Szwecji. Dawniej pływał pod polską banderą jako "Karkonosze". Jego armatorem była wówczas Polska Żegluga Morska w Szczecinie. Następnie przekazano go grecko - polskiej spółce "Athenian Tankers" i pływał pod cypryjską flagą. Ten kolos o długości 170,6 metra i nośności 31 tysięcy DWT przeszedł wszystkie badania klasyfikacyjne. Zachował w pełni dzielność morską i odpowiadał wszystkim surowym wymogom bezpieczeństwa.
Feralnego dnia znajdował się w odległości 370 mil morskich na południowy wschód od przylądka Race w Nowej Funlandii. Jak stwierdzono w dziale Głównego Nawigatora PŻM - jest to odcinek rutynowego szlaku oceanicznego, który wiedzie z Europy Zachodniej do Ameryki. Wówczas pokonywały go dziesiątki statków każdego dnia.
Ostatni kontakt radiowy z tankowcem miał miejsce w ów tragiczny piątek, 22 kwietnia 1988 roku, o godzinie 15.00. Po zakończeniu rozmowy radio zamilkło. Nikt nie słyszał go w eterze. Podobnie jak nikt nie odebrał sygnału SOS, czy Mayday. Czyżby "Athenian Ventures nie zdążył nadać wołania o pomoc?
Tym większym zaskoczeniem, a nawet szokiem stała się wiadomość, która o godzinie 21.45 dotarła do warszawskiego oddziału spółki. Była to depesza od amerykańskiej Straży Przybrzeżnej(Coast Guard) informująca, że zauważono dwie dryfujące części przełamanego na pół tankowca. Wokół nich unosił się olbrzymi słup dymu i ognia więc nie udało się odczytać nazwy jednostki. Ponieważ w tym rejonie był to jedyny tankowiec, zachodziło domniemanie, iż może chodzić o m/t "Athenian Venture".
Pierwszy dostrzegł płonący wrak kanadyjski statek ratowniczy "Hudson". Jak poinformował jego kapitan Strum, oddzielone od siebie połowy statku unosiły się na wzburzonych falach oceanu. Część rufowa, na której znajdowała się nadbudówka z kajutami dla załogi - płonęła. Zdaniem kapitana, rozszalały ogień przekreślał jakiekolwiek nadzieje na to, że komuś udało się przeżyć. Olbrzymia ściana płomieni z rozlanej na akwenie benzyny, uniemożliwiała podjęcie prób rozpoczęcia akcji ratowniczej. Ta ognista zapora widoczna była z odległości pięćdziesięciu kilometrów.
Wiadomo już było, iż jednostki nie da się ocalić. Próbowano jednak uratować ludzi. Istniała bowiem wątła nadzieja, że zdążyli opuścić łodzie ratunkowe lub chociaż wskoczyć do wody. Poszukiwania bardzo utrudniały warunki pogodowe. Na wzburzonej fali trudno dostrzec szalupę lub tratwę, a jeszcze bardziej samotnego człowieka. Do akcji ratowniczej włączyły się, oprócz jednostek amerykńskiej Straży Przybrzeżnej, służba graniczna Kanady oraz amerykańskie i kanadyjskie samoloty patrolowe, które natychmiast wystartowały ze swoich lotnisk. Powiadomiono również przez radio o tragedii wszystkie statki znajdujące się w rejonie katastrofy. Między innymi były wśród nich jednostki polskie: m/s "Stefan Starzyński" z Polskich Linii Oceanicznych oraz m/s "Generał Jasiński" należący do Polskiej Żeglugi Morskiej. "Starzyński" pełnił jednocześnie rolę bazy zbierając i przekazując meldunki od jednostek ratowniczych do Polski i siedziby armatora w Grecji. "Generałem Jasińskim" dowodził wtedy kapitan żeglugi wielkiej Maciej Włosiński.
Tego samego dnia, jeden ze statków, biorących udział w akcji ratowniczej wyłowił noszące ślady obrażeń ciało marynarza w nadpalonej kamizelce ratunkowej. Był to Andrzej Szukalski. Znaleziono przy nim - rzecz to nieoczekiwana - Dziennik Okrętowy, który nie wiadomo w jaki sposób znalazł się w posiadaniu mechanika. W ostatnich, dokonanych w nim zapisach - nie było wzmianki o przyczynach katastrofy.
W sobotę, 23 kwietnia o godzinie 16.00 amerykańska Straż Przybrzeżna podjęła decyzję o przerwaniu akcji ratowniczej. Wiadomo już było, że dziobowa część statku zatonęła, a część rufowa dryfowała nadal w olbrzymiej ścianie ognia. Akcję odwołano, lecz poszukiwania rozbitków prowadził nadal statek ratowniczy "Hudson".
Nie dostrzeżono szczątków łodzi ratunkowych czy tratew. Przede wszystkim nie znaleziono rozbitków.
Trudno spekulować jakie były przyczyny katastrofy. Według ratowników morskich z Kanady to nie wybuch był przyczyną pęknięcia jednostki na pół. Czyżby początkiem dramatu było pęknięcie statku. Odpowiadał przecież zgodnie z wynikiem badań klasyfikacyjnych surowym wymaganiom bezpieczeństwa i w pełni posiadał dzielność morską. Morze nie ujawnia wszystkich tajemnic.
Na Atlantyku wydarzyła się tragedia. Zginęło dwadzieścia dziewięć osób. Młodych, zdrowych i pełnych sił. Posiadających plany na dalsze życie. A wszystko tak niespodziewanie przypisał im los...Tragedii m/t "Athenian Venture,, nie można ograniczyć do szczegółów technicznych i opisu akcji ratunkowej. Heroicznej i pokazującej wielką solidarność ludzi morza.
W katastrofie zginęli:
Marek Umiecki - kapitan, Mieczysław Bogusz - I oficer, Bogdan Krasoń - II oficer, Tadeusz Wojciechowski - III oficer, Jan Szczęsny - radiooficer, Andrzej Szukalski - starszy mechanik, Krzysztof Konieczny - II mechanik, Jan Soboń - III mechanik, Czesław Szulkowski - IV mechanik, Ryszard Urbanowicz - elektryk, Jerzy Salamacha - starszy steward, Gerard Plichta - zaworowy, Stefan Jaskowski - bosman, Mieczysław Brękiewicz - starszy marynarz, Ryszard Stelmaszyk - starszy marynarz, Ryszard Lipowski - starszy marynarz, Henryk Olek - starszy marynarz, Włodzimierz Pasławski - starszy marynarz, Jan Mączka - magazynier maszynowy, Henryk Mazurowski - mechanik naprawczy, Zbigniew Jurszo - motorzysta, Waldemar Pawłowski - motorzysta, Tadeusz Jezierski - kucharz, Eugeniusz Bednarski - steward, Michalina Krasoń, Jadwiga Szulkowska, Edwarda Urbanowicz, Maria Pasławska, Hanka Jezierska.
Może się zdarzyć, że ten artykuł o katastrofie na Atlantyku m/t "Athenian Venture" i jej ofiarach przeczytają Ich rodziny, przyjaciele, znajomi... Wszystko może się zdarzyć. Jeżeli zechcą wspomnieć Tych co pozostali w morzu - będzie to znak, że pamięć o Nich pozostała. A nie odeszła przecież mimo upływu czasu, który jak rzeka płynie.
Lech Galicki