Białogrodów na Słowiańszczyźnie ile zechcesz, listę otwiera oczywiście Belgrad, ale w tym tygodniu w nagłówkach pojawił się rosyjski Białogród, którego bazy paliwowe ostatnio tajemniczo płoną. Tajemniczo, bo Ukraińcy się nie przyznają, żeby nie wyjść na agresorów. Zgadnąć można, że bazy na rosyjskim zapleczu służą wprost planowanej ofensywie na południe Ukrainy, być może także na Odessę i sąsiadujący z nią ukraiński Białogród nad Dniestrem, dużo ciekawszy choćby ze względu na twierdzę Akerman, od której wzięły nazwę otaczające ją stepy akermańskie.
mój ryj po wizycie w dworcowej toalecie, niesprzątanej od wizyty Mickiewicza.
Stepy te obecnie obsadzono winnicami z których pochodzą całkiem przyzwoite ukraińskie cabernety, szczerze powiedziawszy smaczniejsze od tradycyjnych win gruzińskich uprawianych po drugiej stronie Morza Czarnego. Owszem owszem, chociaż Gruzja jest ojczyzną wina, to tamtejsze szczepy niestety odstają od np. francuskich. I większości innych.
Fraza „jedźmy nikt nie woła” wyrwała się Adamasovi Mickievicziusowi na widok światła w tej tu baszcie
Drugą po Akermanie atrakcją Białogrodu są zatem liczne winiarnie, trzecią – bazarek, czwartą Park Zwycięstwa, z którego fotka, na dobrą wróżbę poniżej.
peremoha – to po ukraińsku
Inne tematy w dziale Rozmaitości